niedziela, 21 listopada 2021

S. P. Balasubramaniam (1949-2020) - playbacksingerska legenda

Gdy rozpoczynałam na blogu cykl 'wielcy kina' wyrażałam nadzieję, że nie będę pisać o wielkich dopiero, kiedy już odejdą. Niestety po raz kolejny wyszło tak, że poświęcam komuś nader wyjątkowemu notkę dopiero, gdy nie ma go już z nami. I nie dlatego, że nie  doceniałam go wcześniej, bo Balasubramanyam był moim ulubieńcem już od dawna. Nie tylko za swój głos, ale i za to jakim był człowiekiem - jego widok zawsze wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Tymczasem nie ma go z nami już drugie Zaduszki, a notka dopiero teraz. Cóż...
 

Śpiewający rekordzista

 
Sripati Panditaradyula Balasubramaniam (samo nauczenie się jego imienia to poważne wyzwanie, stąd też pełnej wersji jego nazwiska nigdy nie udało mi się ogarnąć, stanęłam - jak Indusi - na SPB) urodził się na terenie ówczesnej prowincji Madras, a dzisiejszego Andhra Pradeś w telugowej rodzinie bramińskiej. Muzyka grała w jego duszy od dziecka, ale - jakże w południowym stylu - studia wybrał inżynierskie:D Nie skończył ich (z powodu choroby), ale nawiązał w tym czasie dużo ciekawych kontaktów muzycznych (został np. liderem zespołu, w którym to na gitarze i fisharmonii grał Ilayaraja:D).
 


Jako filmowy playback singer zadebiutował w 1966 roku śpiewając w telugowym filmie Sri Sri Maryada Ramanna. A potem poszło już z kopyta. W tym samym roku zaśpiewał po raz pierwszy także w kinie kannada, ciut później w tamilskim i mallu. Ponoć tamilski debiut zawdzięcza samemu MGRowi, który to usłyszał jego głos  w studiu filmowym w Madrasie (Balu nagrywał piosenkę telugu, ale jak wiadomo wtedy całe południe kręciło filmy w jednym miejscu)  i zachwycony zarekomendował go kompozytorowi swojego następnego filmu.  A w latach 80-tych SPB trafił także do kina hindi. 
 
 
Zaśpiewał absolutnie niesamowitą ilośc piosenek. W ciągu swej ponad 50-letniej kariery nagrał ich aż 40 tysięcy! (czyli średnio 2 dziennie). I w 16 językach! 
SPB jest też do dziś posiadaczem rekordu największej ilości piosenek nagranych w ciągu jednego dnia.  Było to 21 piosenek do  filmu kannada (jego rekord hindi to 16 piosenek w ciągu 1 dnia:P)

 

Od karnatycznej klasyki po głos Salmana

 
Był niezwykle wszechstronnym artystą, zdolnym zaśpiewać absolutnie wszystko. Pierwszym ważnym przełomem w jego karierze, dzięki któremu to sława Balasubramanyama wykroczyła poza granice południa, a także zdobył on swą pierwszą (z ogólnie 6) National Award, był Vishwanathowy Shankarabharanam - film będący hołdem dla klasycznej muzyki karnatycznej. A Balasubramaniam nigdy nie kształcił się w muzyce klasycznej. Sukces tego filmu sprawił, że Balu zaczął śpiewać więcej klasycznych rzeczy, głównie w kinie telugu (w tym w kolejnych filmach Vishwanatha). 
 
 
W tym czasie wraz z Ilayarają i Janaki stworzyli też nieformalne muzyczne trio, nagrywając wspólnie całą masę utworów.  Sporo z nich było do filmów Chiru, który to wprost uznał głos śpiewającego za niego SPB za jeden z głównych powodów swego sukcesu. 
 

Ale nie on jeden... Jak już napisałam w latach 80. o głos Balasubramaniama upomniało się także kino hindi. W 1981 roku otrzymał kolejnego Nationala za  Ek Duuje Ke Liye. Ale prawdziwą sławę w bolly przyniosło mu śpiewanie 'pod Sallu'. Przez całe lat 90. był 'etatowym romantycznym głosem Salmana' (w tym w tych największych hitach, które wywindowały Sallu na pozycję czołowego amanta bolly jak Maine Pyar Kiya i Hum Aapke Hain Koun).


 

Aktorstwo i dubbing filmowy 

 

 
SPB przygoda z dubbingiem rozpoczęła się całkiem przypadkowo, za to od razu z najwyższej półki, bo podłożył głos za Kamala w telugowej wersji Manmadha Leela Balachandera. Potem został zresztą domyślnym voiceoverem Kamala w telugowych wersjach jego tamilskich filmów. Poza Kamalem w kinie telugu głosem Balu mówili też m.in. Rajini, Vishnuvardhan, Salman, Mohan, Anil Kapoor,  Girish Karnad, Gemini Ganesan, Arjun Sarja, Karthik czy Raghuvaran.
 

 
Dość szybko Balasubramaniam zaczął pojawiać się także przed kamerą. Najpierw bardzo gościnnie, w piosenkach czy malutkich rólkach, ale w ostatnich latach grał już także główne role. W tym w moim ukochanym Midhunam. Na ekranie - podobnie zresztą jak prywatnie -  emanował zawsze niezwykłym ciepłem.
 
 
W sierpniu 2020 roku u Balu zdiagnozowano COVIDa. Trafił na intensywną terapię i długo przebywał pod respiratorem, jednak udało mu się pokonać wirusa.  Niestety osłabiony walką organizm nie wytrzymał i końcem września SPB odszedł od nas na dobre. Pozostawił jednak po sobie spuściznę, która  pozostanie na zawsze.