środa, 2 października 2024

Brać życie we własne ręce, czyli kino kobiet na Netflixie

Jako że żadną tajemnicą nie jest fakt, iż zdecydowanie wolę kino regionalne, specjalna notka poświęconą wyłącznie świeżym filmom hindi  (wybrałam same produkcje z ostatniego roku) musi mieć swój dobry powód.  A nawet powody:) W postaci pań poniżej.  Bo kino z fajnymi babkami, które to nie są dodatkiem do facetów, ale same rządzą na ekranie zawsze warto oglądać i polecać.  Zwłaszcza że mamy tu też do czynienia z bardzo szerokim przekrojem gatunkowym.

 

Dhak Dhak 


 
Z indyjskim kinem drogi mam bardzo dobre doświadczenia i Dhak Dhak tylko mnie utwierdza, że warto sięgać po ichniejsze propozycje tego typu, bo to bardzo dobra formuła do pokazania i kraju, i przemiany bohaterów. A jeśli jeszcze tymi bohaterami są kobiety na motorach to już w ogóle:D Panie są cztery i teoretycznie różni je w zasadzie  wszystko: wiek, stan cywilny, background, wychowanie... To. co je łączy (i sprawia że decydują się na tę szaloną wyprawę motorem na Khardung La - najwyższą przejezdną przełęcz nie tylko w Indiach, ale i na świecie) jest jednak ważniejsze: wszystkie chcą czegoś więcej od życia. Więcej niż zostało im przypisane jako kobietom. Owszem, kino drogi ma też swoje schematowe ograniczenia, ale w ramach owej formuły Dhak Dhak zostało bardzo sprawnie zrealizowane i zagrane (ze szczególnym wskazaniem na graną przez Ratnę Pathak Shah Mahi - najwspanialszą moto babcię ever!)


Thank You for Coming

 


Najbardziej ryzykowna pozycja w zestawieniu, która pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Sama miałam obawy i gdyby nie Bhumi w roi głównej nie wiem, czy po streszczeniu bym po niego sięgnęła.  Cieszę się, że jej zaufałam, bowiem moim zdaniem to kolejny, po zakwestionowaniu 'jedynie słusznego modelu pary heteroseksualnej', etap filmowego mierzenia się kina hindi z dotąd wstydliwymi tematami. Mamy tu bowiem do czynienia z kwestionowaniem 'jedynie słusznego modelu osiągania satysfakcji seksualnej'.  Będąca nieślubnym dzieckiem Kanika od dziecka miała 'pod górkę' (co zahartowało jej odporność i nauczyło niezależności). Jednak jedno klasyczne marzenie młodych dziewcząt tkwi i w jej głowie - też szuka swego księcia z bajki. Tyle że Kanika nie oczekuje od niego pierścionka z diamentami czy pałacu, ale... orgazmu, którego to mimo trzydziestki na karku i lat starań, z różnymi kandydatami (boski epizod Anila jako profesora podrywającego dziewczyny na... znajomość z Gulzarem!:D),  nigdy jeszcze nie osiągnęła.  Gdy w końcu niespodziewanie jej się to udaje problem zamiast zniknąć jeszcze rośnie, bowiem ma to miejsce 'na rauszu' i o ile dziewczyna pamięta efekt, to nie bardzo dzięki komu nastąpił... Może i czasem jest to zrobione zbyt grubą kreską ale.... film o kobiecym orgazmie? W Indiach? W głównym nurcie? I bawiąc mówi o ważnych sprawach? No to jest jednak coś!
 

Laapataa Ladies

 

 
13 lat. Tyle trzeba było czekać na drugi film Kiran Rao. Film, którym potwierdziła tylko widoczną już w debiucie reżyserską klasę. Przy tym atmosferą zupełnie inny od Dhobi Ghat. Mroczne mumbajskie przedmieścia zamieniła tu na pełną przestrzeni i kolorów indyjską prowincję. Umiejętność tyleż subtelnego, co głębokiego portretowania postaci  w Laapataa Ladies fantastycznie udało się natomiast połączyć z... humorem (takim inteligentnym, rzadko spotykanym w kinie indyjskim). Wyniosło to drugi film Kiran na jeszcze wyższy poziom, ponieważ - przynajmniej moim zdaniem - stworzenie ciężkiego filmu o czymś (vel artystycznego snuja:P) jest jednak prostsze niż nakręcenie takiego, który jednocześnie bawi, wzrusza i daje do myślenia, a w Laapataa Ladies mamy właśnie to wszystko. Przy tym, będąc filmem bardzo o kobietach, ma też wciąż miejsce na równie świetnie sportretowane, wcale niekoniecznie jednowymiarowe postaci męskie (moim ulubieńcem jest tu pan  policjant, którego to na początku miałam ochotę potraktować wokiem a na końcu ucałować:D)Bardzo dobry reality check stanowi także sam wyjściowy pomysł pomylenia panien młodych: po zobaczeniu trzech identycznie wyglądających brides w jednym przedziale pociągu oglądanie tych wszystkich wypaśnych filmowych wesel już nigdy nie będzie takie samo:P 


Crew   

 

 
Na koniec najbardziej komercyjna propozycja w zestawieniu. Jeśli zastanawialiście  się kiedyś, jak mogłoby wyglądać indyjskie (i babskie) Oceans 11 to myślę, że Crew może nieźle zaspokoić tę ciekawość poznawczą.  Nie ma chyba dobrego polskiego odpowiednika na heist movie, w każdym razie bohaterkami Crew są trzy stewardessy, które 'nabite w butelkę' przez swoją firmę w pewnym momencie decydują się wziąć same co ich (znaczy ekwiwalent iluś zaległych poborów plus oczywiście rekompensatę za straty moralne:P). Nie jestem szczególną fanką ani Kareeny ani Kriti ale scenarzyści na tyle fajnie scharakteryzowali i zróżnicowali postaci bohaterek, że mogłam się dobrze bawić zarówno tym, co je dzieli (czyli zupełnie różnym podejściem do życia, motywacji zawodowych itp), jak i w końcu jak ładnie przekłada się to na efektywne połączenie ich jako partners in crime. I uwielbiam scenę lądowania wg samouczka :D