sobota, 30 lipca 2011
Keralski Elvis?:D
Może sobie być starszym panem z brzuszkiem (i postarzającym ponoć wąsem:P), ale za to jak wymiata!^^ Młodziaki wysiadają:P
poniedziałek, 25 lipca 2011
Weekend specjalny z Uttamem
Właśnie mija 31 rocznica śmierci największego, uwielbianego do dziś gwiazdora kina bengalskiego.W ciągu ponad trzech dekad swej kariery Uttam Kumar zagrał w ponad 200 filmach. Poza tym także produkował, reżyserował, komponował i śpiewał. Najbardziej popularny był jego wizerunek amanta, ale - wybierając filmy do tego miniprzeglądu dość metodycznie - starałam się uwzględnić maksymalnie szeroki wachlarz jego ekranowych wcieleń. Chyba mi się udało:) Kolejność filmów chronologiczna (bo i tak je oglądałam:)).
Marutirtha Hinglaj (1959)
Adaptacja słynnej powieści pod tym samym tytułem to opowieść o pielgrzymce grupy ludzi do Hinglaj, świętego miejsca znajdującego się na terenie dzisiejszego Pakistanu. Akcja toczy się w latach 40, gdy to taka pielgrzymka odbywała się pieszo, przez pustynię i była prawdziwym wyzwaniem. Wśród wędrujących są Thirumal i Kunti - para kochanków, których uczucie jest zakazane. I happy endu tego związku nie będzie...Całość jest dość ciężka i film jako taki bardzo mnie nie urzekł, ale Uttam - który przez większość filmu jest w mojej ulubionej (co stwierdziłam już po Saptapati) wersji 'wymiętej' i z szaleństwem w oku - podobał mi się bardzo. Muzyczne 'wstawki' to przede wszystkim zaś pieśni o charakterze modlitewnym:
Jhinder Bondi (1961)
Bengalska wersja Więźnia Zendy, czyli widowisko kostiumowe, w którym Uttam gra podwójną rolę porwanego przyszłego władcy i wynajętego do jego udawania sobowtóra. Oczywiście jest intryga, przepych zamkowych komnat, szpady, ale i niespodziewane uczucie...Znów, może nie całkiem moje gatunkowe klimaty (choć oglądało się dość przyjemnie), ale wcielenia Uttama (w sumie 3) przeciekawe, szkoda, że wersja z wąsikiem w stylu Erolla Flyna, do której zapałałam największą sympatią należała do tego, który zaraz potem zaczął udawać drugiego, bezwąsego (więc i wąsik zniknął:(). Na pociechę dostałam 'wymiętą' wersję uwięzioną:P
A prócz Uttama jeszcze świetny zły Soumitra Chatterjee i coraz bardziej fascynująca mnie Arundhati Devi (ech, ten czar i klasa ongisiejszych aktorek) w roli przyszłej królowej.
Jatugriha (1964)
Kameralna psychodrama, o parze, którą wszyscy wokół uważają za idealne małżeństwo, ale oni - choć pobrali się z miłości i nie ma mowy o jakiś wielkich konfliktach, awanturach czy zdradzie - żyją coraz bardziej obok siebie zamiast ze sobą i w końcu decydują się rozstać... Zwyczajny film o zwyczajnym życiu. Bez zbędnych ozdobników i bez łatwych rozwiązań, bo nic tu nie jest proste, a jednocześnie wszystko takie realistyczne i życiowe... Z prawdziwymi emocjami, frustracjami i obawami świetnie oddanymi przez Uttama (na koniec i w rogowych okularach, ach!) i Arundhati, na których spoczywał tu w sumie cały ciężar filmu. Bardzo mi się podobało:)
Antony Firinge (1967)
Nabarag (1971)
Reasumując: Uttam interesującym aktorem jest (był), a stare kino bengalskie ma swój klimat, więc chętnie je jeszcze kiedyś pozgłębiam (nie tylko to Uttamowe:) choć mam poczucie, że jego filmografię na razie wciąż tylko 'liznęłam'...)- materiału na YT jest naprawdę sporo:)
I chcę taką kartkę ze znaczkiem,o!
czwartek, 21 lipca 2011
Roudra Chhaya (1973) - zacząć od nowa?
Tak sobie ostatnio przeglądam filmową ofertę indyjskich dystrybutorów na YT i przyznam, iż robi się ona coraz ciekawsza, zwłaszcza ta Rajshriowa. Może nie zawsze są to jakieś bardzo znane tytuły, ale tym ciekawiej:) Do Roudra Chhaya zachęciło mnie - poza obecnością Uttama Kumara w obsadzie znaczy, ale w kwestii wyboru z jego filmów - streszczenie sugerujące, iż film mówi o kwestii wpływu natury i wychowania na charakter człowieka. Pomyślałam sobie: "bengalska riposta na Rajową Aawarę"? A jak zaczęłam googlować to doczytałam jeszcze, że to ponoć pierwsza negatywna rola Uttama - co oczywiście zachęciło mnie jeszcze bardziej:D Ale po seansie nie mogę się specjalnie zgodzić ani z jednym ani z drugim stwierdzeniem:) Bo ten film jest dla mnie bardziej o pewnej nieuchronności przeznaczenia, o tym, że można się starać w pewnym momencie coś zmienić, zacząć inaczej, od nowa, ale w końcu wyjdzie i tak to, co nam pisane (i co może być jakąś tam konsekwencją tego, co robiliśmy wcześniej). Że nie ma raczej szansy na takie ponowne 'carte blanche'. I można się tylko zastanawiać, jak inaczej mogłyby pewne rzeczy wyglądać, gdyby kiedyś inne rzeczy potoczyły się inaczej.. Pewnie trochę motam, ale to i skomplikowane do wyjaśnienia:D
Uttam też moim zdaniem nie gra roli negatywnej, tylko antybohatera (ech, żesz oni tam jakoś w ogóle nie potrafią tego rozgraniczać:P) - człowieka, którego poznajemy jako twardego, bezwzględnego szefa bandy, a który potem na naszych oczach odkrywa jakby inne swe oblicze.. I do którego zaczyna się odczuwać coraz więcej sympatii, a trochę i współczucia, bo widzimy i jak się teraz stara, ale i jak pewne ongisiejsze 'niedobory' wciąż nad nim 'wiszą'...Znaczy owszem, nie biały, krystaliczny, ale i nie czarny charakter, tylko szary, taki najciekawszy:)
Bardzo fajny jest też klimat tego filmu, jest taki kameralny, a jednak gdzieś tam czai się napięcie, powiedziałabym (dokonując oczywiście pewnego uproszczenia:)) że to taki 'zachodni' w klimacie film. I cieszę się, że jest jeszcze czarno-biały, notabene myślę, że ma to swoje znaczenie zważywszy, że tytuł filmu to 'światłość (blask) i cień'.
Bardzo fajny jest też klimat tego filmu, jest taki kameralny, a jednak gdzieś tam czai się napięcie, powiedziałabym (dokonując oczywiście pewnego uproszczenia:)) że to taki 'zachodni' w klimacie film. I cieszę się, że jest jeszcze czarno-biały, notabene myślę, że ma to swoje znaczenie zważywszy, że tytuł filmu to 'światłość (blask) i cień'.
Piosenki są, ale nie zaburzają narracji filmu, ani nie 'odstają' do niego, znaczy dla mnie były bardzo naturalną jego częścią (i nawet z nimi film nie trwa pełnych 2 h:)). Może w ramach próbki wybiorę piosenkę' knajpianą':
A ja nabrałam chyba ochoty na więcej Uttamów:) Na szczęście, dzięki YT, mam z czego bez specjalnego wysiłku wybierać:)
piątek, 8 lipca 2011
Południowe gwiazdy w kampanii antynarkotykowej
W kampanii udział biorą m.in. Ravi Teja, Vikram, Mammootty, Ambareesh, Lakshmi Manchu, Prakash Raj, Samantha, Mamta Mohandas, Allari Naresh, Puri Jagannath, Rockline Venkatesh, Upendra, Krish, Devakata, Sukumar, Sandeep czy Tapsee.
Wg raportowych szacunków w Indiach narkotyki bierze prawie 70 milionów ludzi, a co roku z powodu ich przedawkowania umiera ok. 5 tysięcy osób poniżej 21 roku życia. (źródło)
środa, 6 lipca 2011
Indyjskie kino bondowskie
Od dawna już twierdzę, że w kinie indyjskim można znaleźć wszystko:) Jakżeby mogło więc w nim zabraknąć filmów bondowskich:D Oto przykłady z różnych kinematografii południowych:
Dr. RajKumar w Goadalli CID 999 (1968, kino kannada)
JaiShankar jako CID Shankar (1970, kino tamilskie):
Za Wiki: He stormed the celluloid citadel with action thrillers like CID Shankar (that gave him a James Bond image)
Superstar Krishna jako James Bond 777 (1971, kino telugu):
I Prem Nazir, jako Cid Nazir (1971, kino malajalam):
*notka zainspirowana notką z tego bloga*
Dr. RajKumar w Goadalli CID 999 (1968, kino kannada)
Za Wiki: Rajkumar was the first actor in Indian cinema to enact a role which resembled James Bond; his first such movie was Jedara Bale. Later he acted in other Bond movies such as Operation Jackpotnalli CID 999, Goadalli CID 999, and Operation Diamond Rocket.
JaiShankar jako CID Shankar (1970, kino tamilskie):
Za Wiki: He stormed the celluloid citadel with action thrillers like CID Shankar (that gave him a James Bond image)
Superstar Krishna jako James Bond 777 (1971, kino telugu):
I Prem Nazir, jako Cid Nazir (1971, kino malajalam):
*notka zainspirowana notką z tego bloga*
Subskrybuj:
Posty (Atom)