...czyli kolejna porcja mini recenzji - tym razem wszystkie filmy łączy fakt, iż grają w nich nieżyjący już aktorzy kina hindi (często - choć niekoniecznie - przedwcześnie zmarli):
Nauker (1979) - czyli Sanjeev Kumar i Mehmood
Amar jest bogatym wdowcem samotnie wychowującym córeczkę. I choć bliscy go namawiają, on boi się drugiego małżeństwa, bo co jeśli kandydatka poleciałaby tylko na jego pieniądze, a nie byłaby dobra dla dziecka? W końcu wpada na pomysł: pojedzie z wizytą do domu kandydatki udając służącego (a jego służący - traktowany zresztą w sumie jak przyjaciel - będzie udawał jego). Niestety moje nadzieje na bolly wersję
Manewrów miłosnych (i Mehmmoda w roli 'a'la Sielański- śmy') szybko się rozwiały, bo rzecz przeobraziła się raczej w indyjską wersje Kopciuszka (dwie wredne panny na wydaniu plus ich jędzowata matka, no i anielska służąca - grana przez Jayę), czyli taki familijny melodramat w starym stylu, z morałem oczywiście. Sprawę ratowali trochę dobrzy aktorzy (choć Lalita Parwar znów stereotypowo obsadzona, a Mehmooda jak dla mnie za mało...), ale mimo wszystko nie jest to film, do którego chciałabym wracać. Film
do obejrzenia na YT
Bhai Bahen (1969) - czyli Ashok Kumar, Sunil Dutt i Nutan
W domu bogatego Raji Saheba wszystko odbywa się wg ścisłego harmonogramu (nawet przyjęcia trwają dokładnie 'od-do':P), a wszelka niesubordynacja karana jest przez pana domu cieleśnie. Jak mówi jeden z jego synów to złota klatka, z której jedyna ucieczką jest śmierć. I tak też się to w jego przypadku kończy. Przerażony tym, a dotąd posłuszny ojcu drugi syn, Virendra, decyduje się na desperacki krok odejścia z domu. Gdy zakocha się w pewnej ubogiej dziewczynie decyduje się powiedzieć ojcu o niej. Reakcja jest dość zaskakująca, a nieznana dotąd Virendrze przeszłość ojca wpłynie znacząco na jego przyszłość... i dopiero utrudni mu życie... Film wyreżyserował południowiec -
Bhimsingh,
co niektórych może już naprowadzić na to z jakim rodzajem filmu mamy tu
do czynienia. Tak, z typowym dla tego pana sentymentalnym melodramatem
familijnym, w którym najciekawsza okazuje się grającą zadziorną
'dziewczynę z ulicy' Padmini, za to Nutan zostaje koncertowo zmarnowana w
sztampowej roli:( Ashok Kumar solidny, a Sunil Dutt zwyczajowo dość
nijaki.
Moje największe zainteresowanie po seansie wzbudza fakt jakiego południowego filmu to remake:P (bo jakiegoś niewątpliwie, a tego, o jakim się w różnych miejscach w necie pisze, to na pewno nie:P) Ach, i jest jeszcze jeden
piękny swingowy numer (niestety, nie da się go wkleić tu bezpośrednio:()
Aag (1948) - czyli Raj Kapoor i Nargis
Reżyserski i producencki debiut 24-letniego wówczas Raja (i pierwszy wspólny z Nargis) to dość dramatyczna historia Kewala, który miał w życiu dwie wielkie miłości: pierwszą był teatr, drugą dziecięca sympatia - Nimmi. W obu przypadkach czeka go wiele przeszkód (ojciec nie chce słyszeć o tak niepoważnym zawodzie dla swego syna, a z Nimmi rozdziela go jej wyjazd, a on potem jej imieniem nazywa wszystkie kolejne ważne kobiety w swym życiu). Nigdy dotąd żaden Rajowy bohater nie kojarzył mi się tak bardzo swą aurą z Gurowym (taki niespełniony - też uczuciowo - artysta, nad którym wręcz 'powiewa' melancholia i człowiek ma wrażenie, ze on po prostu nie może być szczęśliwy), a kamera po prostu kocha Nargis.
Aag jest zresztą ogólnie bardzo ładnie filmowany. Niemniej i tak wolę inne filmy (i inne oblicze) Raja:)
A, i młodszą wersję Kewala gra mały Shashi:D