"W wieku siedemnastu lat byłem chorobliwie nieśmiałym, słabym uczniem,
bez szczególnych uzdolnień; nauczyciele machnęli na mnie ręką. Wydawało
się, że moim przeznaczeniem jest praca przy linii produkcyjnej w
fabryce Forda i bezbarwne, niewiele znaczące życie.(...) Ta książka opowiada o tym, jak z nieśmiałego
chłopca przeobraziłem się w osobę, którą jestem teraz. To również
opowieść o tzw. złotym wieku psychologii społecznej w Ameryce. (...) Uwielbiam psychologię społeczną między innymi dlatego, że rzuciła ona światło na tajemnicę zmiany.
Tak, psychologia społeczna pomaga zrozumieć, w jaki sposób pewien
nieutalentowany młody człowiek – dzięki kombinacji szczęścia,
odnalezionej pasji i ciężkiej pracy – zdołał przekroczyć wielkie
społeczne oraz ekonomiczne przeszkody, aby dokonać w swoim życiu czegoś
interesującego i pożytecznego. Ale jest jeszcze coś. Moje życie to tak
naprawdę mikrokosmos psychologii społecznej, która bada zmiany
zachodzące na znacznie większą skalę niż życie pojedynczego człowieka.
Pokazuje, jak można zmniejszyć głęboko zakorzenione uprzedzenia, jak
można przeciwdziałać przemocy, jak można poprawić komunikację, jak można
podnieść samoocenę, jak można pielęgnować zrozumienie i szacunek
pomiędzy odmiennymi ludźmi, jak jednostki i narody mogą przystosować się
do wielkich zmian społecznych i politycznych oraz jak mogą z nich
korzystać. Dlatego psychologia społeczna bada też nadzieję." [ze wstępu autora do książki]
Chyba każdy, kto kiedykolwiek studiował, doświadczył faktu, że czytanie podręczników naukowych niekoniecznie bywa przyjemnością:P (nawet jeśli tyczą dziedziny, którą naprawdę się lubi). Książki Aronsona, jednego z najsłynniejszych psychologów społecznych, zawsze czytało mi się naprawdę dobrze. Dlatego bez wahania sięgnęłam po jego wspomnienia. I nie zawiodłam się, bo to pasjonująca lektura - wydaje mi się nie tylko dla osób psychologicznie 'oblatanych' (choć Ci będą mieli może dodatkową porcję smaczków poznając choćby pewne znane im 'wielkie' nazwiska - jak Maslov, McLeland czy Festinger, może z trochę innej, bardziej prywatnej strony...). Książka Aronsona bowiem to lekko napisana, fascynująca opowieść o człowieku, który z pewnością nie urodził się 'w czepku', a jednak udało mu się osiągnąć tak wiele i którego pasja badawcza oraz pasja życia są naprawdę zaraźliwe:) Bo 'przypadek (znalezienie się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu) to nie wszystko', ważne jeszcze, czy i jak owe okazje wykorzystamy. A prawdziwa sztuka polega nie na tym, żeby dobrze 'rozegrać partię' idealnymi kartami, ale postarać się jak najlepiej zagrać takimi, jakie akurat dostaniemy od losu... Tak jak zrobił to Elliot Aronson. Wyjątkowy człowiek, którego niewątpliwie warto poznać - choćby w taki sposób. Mnie lektura jego książki odświeżyła, dlaczego uważam psychologię społeczną za tak fascynującą, może inni odkryją to po raz pierwszy:)
Chyba każdy, kto kiedykolwiek studiował, doświadczył faktu, że czytanie podręczników naukowych niekoniecznie bywa przyjemnością:P (nawet jeśli tyczą dziedziny, którą naprawdę się lubi). Książki Aronsona, jednego z najsłynniejszych psychologów społecznych, zawsze czytało mi się naprawdę dobrze. Dlatego bez wahania sięgnęłam po jego wspomnienia. I nie zawiodłam się, bo to pasjonująca lektura - wydaje mi się nie tylko dla osób psychologicznie 'oblatanych' (choć Ci będą mieli może dodatkową porcję smaczków poznając choćby pewne znane im 'wielkie' nazwiska - jak Maslov, McLeland czy Festinger, może z trochę innej, bardziej prywatnej strony...). Książka Aronsona bowiem to lekko napisana, fascynująca opowieść o człowieku, który z pewnością nie urodził się 'w czepku', a jednak udało mu się osiągnąć tak wiele i którego pasja badawcza oraz pasja życia są naprawdę zaraźliwe:) Bo 'przypadek (znalezienie się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu) to nie wszystko', ważne jeszcze, czy i jak owe okazje wykorzystamy. A prawdziwa sztuka polega nie na tym, żeby dobrze 'rozegrać partię' idealnymi kartami, ale postarać się jak najlepiej zagrać takimi, jakie akurat dostaniemy od losu... Tak jak zrobił to Elliot Aronson. Wyjątkowy człowiek, którego niewątpliwie warto poznać - choćby w taki sposób. Mnie lektura jego książki odświeżyła, dlaczego uważam psychologię społeczną za tak fascynującą, może inni odkryją to po raz pierwszy:)
Ps. Nie odmówię sobie jeszcze zacytowania ulubionego - i ponoć dobrze go charakteryzującego - dowcipu Festingera (bo nagle odkryłam, że chyba coś mnie z nim łączy^^): starsze żydowskie małżeństwo leży sobie w łóżku. W pewnym momencie żona prosi: 'Saul, zamknij okno, jest zimno na dworze!' Saul niechętnie wstaje, zamyka okno, po czym pyta żony: 'Czy teraz jest ciepło na dworze'?^^