Po ukończeniu studiów inżynierskich Ram Gopal Varma otworzył wypożyczalnię kaset video, cały czas chodziło mu jednak po głowie nie tylko oglądanie ale i kręcenie filmów. Na szczęście miał ojca, który nie uważał, że to głupie mrzonki i na dodatek miał kontakty w branży filmowej (był kiedyś dźwiękowcem w należącym do Akkinenich Annapurma Studios) i zaprotegował syna jako asystenta reżysera. W Annapurnie RGV miał okazję m.in. poznać Nagarjunę, któremu zaczął przedstawiać swoje filmowe pomysły. Gdy Nagowi spodobał się koncept toczącego się w collegowym środowisku filmu gangsterskiego reszta potoczyła się błyskawicznie. Tak właśnie powstał Shiva, przełomowy film i dla RGV i dla całego kina telugu (to zwłaszcza technicznie). Ponieważ po wielkim sukcesie telugowej Shivy RGV nakręcił szybko jego bolly remake i oba filmy mają identyczny tytuł, tę samą główną obsadę (Nagarjuna, Amala, Raghuvaran, JD Chakravarthy) i w zasadzie bardzo podobną fabułę (o pewnych różnicach potem) - łącznie ze skopiowaną w remaku dużą częścią scen i klipów - moja notka uwzględnia, porównawczo, obie wersje.
Fabuła, czyli o czym jest ten film?
Od strony fabularnej Shiva to jakby połączenie obrazu gangsterskiego światka i skorumpowanego świata polityki (czyli motywu obecnego i w późniejszych filmach RGV) z jakże popularnym dziś w kinie telugu motywem 'jednego sprawiedliwego i niepokornego' (dzielnego studenta oczywiście:D), który postanawia stawić temu czoła. Shiva jako nowy student trafia do collegu, w którym terror sieje banda pod przywództwem JD. Formalnie są oni związkiem studenckim, ale jak się okazuje ich powiązania sięgają dużo wyżej (właśnie w świat gangsterki i polityki), tak że boją się ich nie tylko uczniowie, ale też nauczyciele. Ale Shiva oczywiście postanawia nie dać się zastraszyć i rozpoczyna ostrą konfrontację z JD... (rozpoczętą właśnie ową słynną sceną, w której Nag przygotowując się do walki ściąga łańcuch z leżącego obok roweru i owija sobie go wokół ręki).
Na początku było ciężko, jakoś w ogóle nie mogłam 'wejść' w klimat tego filmu.. Być może naczytawszy się o tym, jaki to ważny film w historii kina telugu, kultowy, trendsetter itp oczekiwałam nie wiadomo czego, a dostałam coś, co jest mi w sumie już teraz znane z wielu filmów południowych (i co z tego że późniejszych, znaczy że to raczej one wykorzystują motywy ze 'Shivy', skoro ja widziałam je wcześniej...). Choć najwięcej skojarzeń miałam jednak z czymś chronologicznie starszym znaczy z 'Pratigathaną' (a w sumie też jej bolly remakiem bo oryginału niestety nie oglądałam). Poza tym, że zamiast nauczycielki tu jest student, dużo elementów wyglądało bardzo podobnie: miasto rządzone przez zuego, zuy w collegu, który jest szefem związku studentów (a oni służą głównemu zuemu do różnych rozrób, znaczy są jego bojówkami więc nie można ich ruszyć) i ktoś nowy, kto chce z tym walczyć (tyle że więcej się bije, choć chce też ze zuym wygrać 'legalnie' przez wybory studenckie). I nawet jest uczciwy policjant, który chciałby coś zrobić, ale nie może, bo co kogo aresztuje, to dostaje telefon i musi go zwolnić. Nie zachwycał mnie też bardzo ani Nag ani Amala, która zdawała mi się bardzo sztampową heroiną, która nie wiadomo dlaczego 'poleciała' na hiroła (no, pewnie bo piękny i dzielny). Dopiero w drugiej połowie filmu zaczęło mi się naprawdę podobać. Rozpoczęła się konkretna akcja (piękna scena walki w deszczu!), podkreślana świetnym backgroundem, zrobiło się więc mocniej i mroczniej, i w końcu losy głównej pary bohaterów zaczęły mnie naprawdę obchodzić. No i absolutnie niesamowity Raghuvaran! Tak się nawet zastanawiałam, że przecież to taki ceniony odtwórca ról negatywnych a jakoś nie umiem przywołać z pamięci jakiejś jednej szczególnej jego takiej roli. To teraz już mam. Właśnie tę. Chodzące bezlitosne zło z fascynującym przerażającym wzrokiem. Ogólnie natomiast brakowało mi trochę w filmie kontynuacji pewnych wątków zarysowanych na początku, jakby pewne postaci trochę zbyt potem 'znikały' (JD czy brat Shivy).
I tu znów niespodzianka. Nie wiem czy dlatego, że tu z kolei nastawiłam się już na tą słabszą pierwszą część, czy że z powodu braku rozumienia dialogów trochę inaczej śledziłam film, ale od początku mnie bardziej zainteresował i jako całość wydał mi się bardziej 'równy'. Postaci bohaterów bardziej mnie od początku zainteresowały. W przypadku Amali różnicę mogą tu robić dwie rzeczy: primo - trochę inaczej pokazano jej poznanie się ze Shivą (bardziej naturalne mi się to wydało), a secundo - miała inny głos, mniej słodki i piskliwy (najprawdopodobniej to głos w bolly jest jej prawdziwym, a w telugu o dziwo podłożyli jej 'normalniejszy'). Z ważnych zmian aktorskich okazało się, że rolę graną w remaku przez Paresha Rawala w oryginale gra Kota Srinivas Rao i on podobał mi się bardziej, bo zagrał 'poważniej' a Paresh trochę jednak poszedł w kierunku przerysowania... I kiedy tak spokojnie sobie porównywałam obie wersje, znienacka zaskoczono mnie jedną, naprawdę znaczącą zmianą w fabule! Która pozwoliła też na coś, czego mi brakowało w wersji bolly, znaczy jakiś udział rodziny (brata Shivy) i w drugiej części filmu. Różnica jest też w ostatniej scenie filmu. I po namyśle stwierdziłam, że najbardziej odpowiadałby mi mix znaczy zmiana w fabule z bolly, a końcowa scena w tolly :D Wersja telugu jest również trochę inaczej kręcona, ciut surowsza, w bardziej przytłumionych kolorach (zaskakująco, ale to ta bolly wygląda moim zdaniem bardziej 'południowo').
Techniczna przełomowość Shivy i laury dla filmu
Swój sukces i kultowy status film zawdzięcza w dużej mierze stronie technicznej. RGV nakręcił bowiem kino, jakiego dotąd nie było chyba nie tylko w AP, z dynamicznymi zdjęciami i pracą kamery (to RGV wprowadził do kina telugu steadycam) oraz nowoczesnym sposobem użycia i rejestracji dźwięku. Nie zrezygnował jednak z tradycyjnych klipów (które, szczerze mówiąc, nie są w tym filmie koniecznie potrzebne).
Poza zarobieniem kupy kasy Shiva zdobył masę nagród, z Nandi dla najlepszego reżysera i scenarzysty (to dla Tanikelli Bharaniego) i National Award dla najlepszego filmu telugu na czele.
O znaczeniu Shivy dla tej kinematografii świadczyć może też fakt, że kilka lat temu Telugowie obchodzili z wielką pompą 25. rocznicę powstania filmu, a RGV nakręcił wtedy specjalny dokument o jego tworzeniu:
Czy polecam i którą wersję?
Owszem, ale chyba lepiej bez oczekiwań wielkiego kultowego dzieła (znaczy to jest dobry film, ale chyba nie tak odkrywczy i nowatorski dziś jak te 30 lat temu) i zdecydowanie porównawczo obie wersje.
Bardzo lubię różne filmowe listy (zwłaszcza jeśli w przypadku kina w Indii obejmują faktycznie rzeczy z różnych kinematografii językowych). Parę lat temu zamieszczałam listę 100 najważniejszych filmów wg IBN live, teraz natomiast wyszperałam listę 70 takich filmów portalu Livemint. Akurat 70, bo powstała z okazji 70-lecia niepodległych Indii - czyli (jak każdy fan tego kina i kraju powinien łatwo sobie obliczyć) w 2017 roku. To oznacza, że w porównaniu z listą IBN - która kończyła się początkiem naszego stulecia - mamy tu ujęty trochę inny obszar czasowy. Ale niezależnie od tego także w 'części wspólnej' spotkać można oczywiście też inne tytuły. Ta lista jest również totalnie chronologiczna, czyli miesza filmy zrealizowane w poszczególnych językach, kierując się wyłącznie ich rokiem powstania. I - co dopiero nader ciekawe - zawiera nie tylko fabuły, ale także filmy dokumentalne!
Alam Ara (hindi, 1931, reż. A.Irani) Pierwszy indyjski film dźwiękowy (i oczywiście także pierwszy z piosenkami - było ich 7)
Awaara (hindi, 1951, reż. Raj Kapoor) Najsłynniejszy chyba film Raja, wielce popularny także za granicą (wschodnią i zachodnią).
Do Bigha Zamin (hindi, 1953, reż. Bimal Roy) Klasyk neorealizmu w kinie hindi. Pierwszy indyjski film nagrodzony w Cannes.
Shyamchi Aai (marathi, 1953, reż. PK Atre) Ta historia relacji syna z matką zdobyła pierwszego w historii Nationala dla najlepszego filmu.
Słynny Shantaramowy klasyk zainspirowany prawdziwym eksperymentem (rodem z psychologii humanistycznej) z 'otwartym więzieniem' . Srebrny Lew w Berlinie i Złoty Glob w USA.
Mother India (hindi, 1957, reż, M.Khan) Czyli Nargis jako wzorzec indyjskiej cierpiącej maa. I pierwsza nominacja do Oscara dla Indii. Mayabazar (telugu, 1957, reż. KV Reddy) Inspirowany Mahabharatą telugowy multistarrer i muzyczny superhit wszech czasów. Pierwszy telugowy klasyk, który został odnowiony i pokolorowany (i to tak, że to nie boli!)
Historia poniekąd autobiograficzna i największa kasowa porażka Guru, która dopiero z czasem zyskała należne uznanie.
Meghe Dhaka Tara (bengalski, 1960, reż. Ritwik Ghatak)
Najsłynniejszy film jednego z 'wielkiej bengalskiej trójcy', poetycki portret straty - tej osobistej i tej społecznej(bo podział Indii to wielka trauma także dla Bengalu).
Mughal-e-Azam (hindi, 1960, reż. K.Asif) Historyczny romans wszech czasów. Mega rozmach, mega zyski.
Jeden z pierwszych i najlepszych indyjskich filmów wojennych. A fanowsko dodam, że oto w końcu lista z dobrym wyborem ciekawych ról Dharmendry.
Charulata (bengalski, 1964, reż. S.Ray) Adaptacja klasycznej powieści Rabindranatha Tagore, uważana za jeden z najlepszych Rayowych filmów (znaczy przez tych co znają więcej niż jego trylogię Apu:P)
Chemmeen (malajalam, 1965, reż. Ramu Kariat) Osadzona w środowisku
rybaków opowieść (adaptacja dostępnej i po polsku powieści) zwróciła uwagę reszty Indii, a i zagranicy (film trafił do Cannes) na kino mallu.
Guide (hindi, 1965, reż. Vijay Anand) Adaptacja powieści Narayana to dowód na to, że obecna 'progresywność'
kina hindi, czy łamiący konwenanse bohaterowie to nie taka znów nowość.
Pierwszy bollywoodzki multistarrer (mogę złośliwie zauważyć, że kino telugu wyprzedziło tu bolly o kilkanaście lat?), który wprowadził bardzo popularny do dziś motyw 'zgubionego i odnalezionego' członka rodziny.
Tamilski masalowy hit z MGR-em w podwójnej roli. Trochę dziwny wybór na 'społeczny image południowych gwiazd kina' zważywszy, że to remake telugowego Ramudu Bheemudu z NTRem (w kinie hindi powstało z tego Ram aur Shyam)
Prawdziwa niespodzianka na liście - krótkometrażowy dokument (!!!) w formule wywiadu z równolatkami kończących wówczas 20 lat niepodległych Indii. Jest dostępny na YT
Klasyczna adaptacja słynnej pendżabskiej historii miłosnej,unikalność której polega na tym, że wszystkie dialogi są wierszowane (stworzył je Kaimi Azmi, uznany poeta urdu).
Reżyserski debiut Benegala stał się kamieniem milowym dla nurtu kina parallel i Shabany Azmi jako 'twarzy' tegoż nurtu.
Sholay (hindi, 1975, reż. Ramesh Sippy) Wiadomo: Śole są wszędzie^^
Ghatashraddha (kannada, 1977, reż.Girish
Kasaravalli) Przełomowy film dla nurtu parallel w kinie kannada. Opowieść o przyjaźni małego chłopca i ciężarnej wdowy.
Pushpak (1987, reż. Singeetham Srinivasa Rao) Pierwszy indyjski niemy film fabularny to czarna komedia z Kamalem w roli głównej. Wyprodukowany w Karnatace przez mieszankę
ekipy z południa.
Salaam Bombay (hindi, 1988, reż. M. Nair) Słynny film Miry o indyjskich 'dzieciach ulicy'. Złota Palma w Cannes plus nominacja do Oscara.
Bardzo wynagradzany dokument o meczecie Babri Masjid. Zrealizowany tuż przed jego zburzeniem obraz pokazuje, jak narastał hinduistyczny nacjonalizm. Rzecz dostępna na YT.
Film z tamilskiego nurtu 'prowincjonalengo', który dzięki lawinie Nationali zwrócił uwagę północy i na Vetrimaarana i na grającego główną rolę Dhanusha.
Celluloid Man (2012, reż. Shivendra Singh Dungarpur)
Obsypany nagrodami dokument o filmowym pozaekranowym bohaterze - legendarnym archiwiście P.K. Nairze, dzięki wysiłkom którego ocalało wiele indyjskich filmów.
Prowincjonalna gangsterska saga Anuraga była pierwszym bolly filmem podzielonym na dwie osobno wyświetlane części i rozpopularyzowała w kinie hindi klimaty znane od dawna fanom kina tamilskiego:P
Jeden z najbardziej uznanych filmów Pellisery'ego (no, przynajmniej przed Jallikattu), czyli gangsterska prowincja po keralsku. I film z prawie samymi amatorami w obsadzie.