piątek, 5 lipca 2013

'Samskara' (1970) & 'Ghatashraddha' (1977) - paralellowa klasyka z Karnataki


Czyli ciąg dalszy nadrabiania przeze mnie listy filmów wszech czasów (a przy okazji i listy nationalowych filmów:D) I nadal kino kannada. Bo mało je znam, a ma naprawdę ciekawy nurt parallel.

Samskara to właśnie pionier tegoż nurtu w kinie kannada. Pierwszy film z Karnataki nagrodzony Nationalem dla najlepszego filmu. Co ciekawe (bardzo lubię takie odkrycia, a dumnie stwierdzę, że w zasadzie na sam widok nazwiska stwierdziłam, że to telugowe być musi:D) wyreżyserowany i wyprodukowany przez Teluga - Pattabhiego Ramę Reddy'ego (uhonorowanego zresztą pod koniec życia nagrodą.. Puttany Kanagala - fascynujące, ze jeszcze parę dni temu nic by mi to nazwisko nie powiedziało, a teraz nie musiałam sprawdzać, kto zacz:D). Główną rolę żeńską w filmie, pochodzącej z niskiej kasty prostytutki, zagrała zaś żona Pattabhiego:) Za scenariuszem stoi natomiast po pierwsze powieść znanego pisarza kannada,  Ananthamurthy'ego, a po drugie nazwisko jednego z najbardziej znanych twórców kina paralell z Karnataki, Girisha Karnada. Który zagrał zresztą w Samskarze także i główną rolę: najbardziej szanowanego w okolicy bramina, którego poukładane, oddane dążeniom do mokshy (wyzwolenia) życie zakłóci problem z pogrzebem innego bramina. Zupełnie innego. 'Heretyka', który świadomie odrzucił wszelkie bramińskie zasady i łamał wszelkie świętości. Co teraz zrobić z ciałem takiego człowieka? Teoretycznie może pochować go tylko inny bramin (i powinno to odbyć się jak najszybciej), ale czy nie będzie to aktem 'skażenia' owegoż bramina przez sam kontakt z kimś tak przez swe życie 'nieczystym'? Trudny dylemat . Święte księgi nie pomagają, żadnego znaku 'od bogów' też nie ma, za to..:P 
Film z jednej strony mocno osadzony w indyjskiej, kastowej rzeczywistości (zresztą początkowo miał z tegoż powodu problemy z cenzurą), z drugiej zdaje się być i dość uniwersalny. W każdym razie odnajdywałam w nim i  problemy czy pytania znane mi i z 'naszej', chrześcijańskiej rzeczywistości. 'Czy szabat jest dla człowieka, czy człowiek dla szabatu'?  Do jakiego momentu tworzenie i przestrzeganie zasad ma sens, a gdzie już niekoniecznie?. A potem udajemy, że ich wszystkich przestrzegamy (albo że żałujemy, że nie:P) Czy nie uczciwsze jest życie w prawdzie, zgodnie z sobą? Tylko ile osób ma na to odwagę, zważywszy na potencjalne konsekwencje społeczne?  I tak rodzi się hipokryzja. Mniejsza czy większa ale jednak... Nie dowiemy się, jaką decyzję podejmie ostatecznie bohater, ale możemy pomyśleć nad własną:)
O ile Samskara zrobiła na mnie wrażenie swym przekazem, ale raczej tak 'na chłodno', bardziej 'intelektualnie'  o tyle Ghatashaddha (drugi film z Karnataki nagrodzony Nationalem, notabene adaptacja powieści tegoż samego pisarza) naprawdę mnie poruszyła. Czy dlatego, że bohaterką jest tu kobieta? Czy  że, podczas gdy bramin z Samskary jest cały czas podmiotem - podejmuje własne (jakkolwiek trudne) decyzje, wdowa z filmu Kasaravaliego (drugie ważne nazwisko kannadyjskiego kina parallel) takiego 'luksusu' nie ma. Ani jako kobieta, a tym bardziej jako wdowa. To inni (mężczyźni) decydują za nią, a ona staje się ofiarą. Najpierw bardzo wczesnego wdowieństwa (wiadomo z czym się to wiąże w konserwatywnej społeczności lat 20), potem innego 'błędu', za sprawą którego zajdzie w ciążę. A przecież to niedopuszczalna 'hańba', zwłaszcza w jej sytuacji. Lokalna społeczność (i to nie tylko 'obcy') reaguje okrutnie. Wielkie wrażenie zrobił na mnie pokazany tu 'bez ogródek' proces 'spędzania ciąży'. Całą sytuację w filmie oglądamy zaś oczami  chłopca, który przybył pobierać nauki w szkole prowadzonej przez ojca dziewczyny i który - jako chyba jedyny - zdaje się zachowywać 'po ludzku'. Bo nie rozumie, czemu 'trzeba się odwrócić' i chciałby pomóc. Tyle, że nie jest   w stanie, niestety.  Jest bezsilny tak jak widz:/
Swoją drogą zastanowiło mnie też pewne podobieństwo 'tytułowe' obu filmów. Oba oznaczają bowiem konkretne rytuały pogrzebowe. Które jakoś więcej  mówią tu o wykonujących (czy mających je wykonać) żywych (zresztą, czy nie zwykle tak jest? i to też ciekawa sprawa...). Czy mamy bowiem prawo decydować o czyimś 'zasłużeniu' na pochówek?
I dla takich, ważnych pytań warto sięgnąć po klasyki kina parallel z Karnataki:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz