niedziela, 18 września 2016

Ankur (1974) - Shabana ze Shyamem Benegalem tworzą podwaliny indyjskiego kina parallel

Urodziny Shabany to dobry moment na przeniesienie na blog notki o jej wybitnym debiucie.
Debiutancki film 'ojca' kina parallel, Shyama Benegala, którego to sukces spowodował potem całą falę podobnych filmów w kinie hindi to jednocześnie wyjątkowy debiut Shabany.

Andhra Pradeś, lata 50. Należąca do niskiej kasty wieśniaczka Lakshmi z trudnością wiąże koniec z końcem. Głuchoniemy mąż niespecjalnie jej w tym pomaga. Nie dlatego, żeby był leniwy, ale po prostu lubi popijać. Upragnionego przez dziewczynę dziecka też nie jest jej w stanie dać. Tymczasem do domostwa obok przyjeżdża Surya - młody syn okolicznego dziedzica, który ma doglądać włości. Lakshmi zaczyna przychodzić mu usługiwać. Co z tego wyniknie? Nic dobrego oczywiście.

To nie jest łatwy i 'miły' film. Pokazuje 'samo życie', w bardzo realistyczny sposób i wymaga jednak pewnego wysiłku w odbiorze. Brak też jakichkolwiek komercyjnych 'wabików'. Za to porusza sporo kwestii społecznych, choćby problem kast i ogólnie rozwarstwienia społecznego oraz wyzysku biednych przez bogatych, temat cudzołóstwa, sytuacji kobiet w związku małżeńskim i społeczeństwie, w mniejszym może stopniu aranżowanych małżeństw czy alkoholizmu. W każdym razie moim zdaniem ów seansowy 'wysiłek' ostatecznie zdecydowanie się opłaca, bo dostaje się naprawdę dobre kino, o 'czymś', świetnie nakręcone (oddające autentyczną atmosferę prowincji, bez żadnych 'koloryzacji') i bardzo dobrze zagrane. Ogólnie, choć niewątpliwie na plan pierwszy wybija się tu jednak młodziutka Shabana. Trudno uwierzyć, że nie była pierwszą kandydatką do tej roli (Benegal proponował ją wcześniej m.in. Waheedzie Rehman czy Sharadzie, a Shabana wydawała mu się zbyt 'miejska' do tej roli), jeszcze trudniej, że to jej debiut. Bo stworzyła naprawdę dojrzałą kreację aktorską. Nagrodzoną zresztą bardzo słusznie National Award dla najlepszej aktorki.
Nationala otrzymali także odtwórca głównej roli męskiej Sadhu Meher i sam film. Ankur był również wyświetlany na wielu festiwalach zagranicznych na całym świecie (i m.in. nominowany do nagrody Złotego Niedźwiedzia na festiwalu berlińskim). Stał się też indyjskim kandydatem do Oscara.

I jeszcze ciekawostka językowa (z myślą o potencjalnych marudach, że 'nagle' w AP wszyscy mówią w hindi): otóż bohaterowie filmu używają dialektu dakhani, który jest specyficzną, południową mieszanką hindi-urdu, używaną właśnie głównie w rejonie Hajdarabadu

Dla zainteresowanych kinem parallel z wymienionych powyżej względów jest to chyba pozycja obowiązkowa. Ale polecam i fanom ogólnie dobrego kina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz