sobota, 19 lutego 2011

Tamil Padam (2010) - hiroł idealny:P

 
Deszczowa, burzowa noc (a jakże inaczej^^), kobieta we wsi rodzi dziecko - syna. Jest jednak jeden problem: 'szef' tej wsi  nakazał zabijanie wszystkich męskich noworodków tuż po urodzeniu. Dlaczego? Ano dlatego, że po dorośnięciu wszyscy udają się do miasta i zostają filmowymi hirołami, a potem jeszcze zachciewa się im politykowania, wygadują głupoty i całościowo przynoszą wsi tylko wstyd:P  Jednak, gdy niemowlę ma zostać nakarmione skażonym mlekiem, niania nagle słyszy jego głos, który przekonuje ją, by darowała mu życie i wsadziła do towarowego pociągu, który zawiezie go do Ćennaju (żeby mógł zostać owym hirołem oczywiście^^). Kilkanaście lat później dorosły już Shiva zaczyna swą 'działalność'... Znaną nam świetnie z innych hero movies. Bo 'Tamil Padam' to pełnowymiarowa parodia gatunku. Z wszelkimi 'obowiązkowymi' chłytami:P Mamy więc np. 'intrową' piosenkę (z obowiązkowym kadrowaniem 'od buta' i stawianiem kołnierzyka^^) rozprawy ze zuymi w znanym z konkretnych filmów stylu (często i bez dotykania ich - samą siła zamachu^^), genialną metodę kamuflażu (prawie ległam:D), największe slowmotion lecącej kuli jakie w życiu widziałam, a i oczywiście obowiązkowy wątek miłosny (wrażenie na dziewczynie robi się pokazem nauczonego w jedną noc bharatanatyam) oraz rodzinny (także ze stosowna piosenką). 
Ogólnie rzecz biorąc dwie godziny 'jaj', a poziom zabawy jest wprost proporcjonalny do znajomości czołowych tamilskich hiciorów kina hirołsowskiego (bo zabawa ogólnym schematem to jedno, a parodie konkretnych sekwencji z innych filmów to drugie). No więc ja się bawiłam mniej więcej 'na pół gwizdka', a jak przeczytałam potem w recenzji nawiązania do jakich filmów jeszcze były, to się aż złapałam za głowę (zwłaszcza, że nie rozpoznałam nawet niektórych do tytułów, które jak najbardziej widziałam:() No trudno, bywam sierotą jak widać:P Może za jakiś czas, przy powtórce, wychwycę więcej...

I zachęty wizualne:
Kuppusaamy^^
Item song (wszak to też obowiązkowy element, prawda?:D)
Stajlowa siedziba głównego zuego (kusi mnie, ale nie zdradzę, kto się nim okazał^^)  
 
Polecam wszystkim fanom kina hirołsowskiego, jak i tym znudzonym tą konwencją:D

edit:
Właśnie znalazłam w necie pochodzące  ponoć z reklam filmu prośby  jego twórców do widzów i nie mogę się powstrzymać, żeby ich nie przytoczyć:D
1. Nie śmiejcie się zbyt głośno z żartów. Przegapicie następne.
2. Nie oglądajcie filmu więcej niż 10 razy. Dajcie innym szansę też zdobyć bilet.
3. Shiva nie oferuje lekcji bharatanatyam. Nie dzwońcie do niego w tej sprawie.
4. Nie próbujcie naśladować Shivy, by szybko się wzbogacić.
5. Nie dzwońcie do reżysera z pytaniem o fabułę filmu. Gdybyśmy ją znali, zdradzilibyśmy ją wam:P

1 komentarz: