Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mój panteon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mój panteon. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 marca 2018

Vijayashanti - 'angry young woman' vel 'lady Amitabh'

Po długaaśnej przerwie na blogu (spowodowanej moimi studiami i erasmusowymi wojażami) chciałabym jakoś do niego wrócić. Z pisaniem nowych rzeczy idzie mi chwilowo słabo, pomyślalam jednak, iż mogę tu wrzucić jeszcze sporo zarchwizowanych materiałów z nieistniejącego już bollywood.pl. Bo napisałam tam sporo tekstów, które nie zasługują na przepadnięcie w nicości. A skoro mamy miesiąc kobiet oto notka o mojej ulubionej południowej action queen.
Aktorka, która w kinie indyjskim - zdominowanym jednak głównie przez facetów - wywalczyła sobie pozycję (i gaże) równą męskim gwiazdom. Choć w początkach kariery grała też role 'ozdobnikowe', sławę (i przydomki - prócz wymienionych w tytule jeszcze np. 'action queen of Indian cinema')) przyniosły jej role twardych, walecznych kobiet - takich co to same walczyły z przestępczością, korupcją i innymi bolączkami otaczającego je świata (tak jak dziś robią to superherosi).

Pierwsze screen testy
Urodziła się w Andhra Pradesh w 1964 roku. Debiutowała w filmie tamilskim “Kallukkul Eeram” w 1980 roku, i w tym samym roku w filmie telugu “Kiladi Krishnudu” (u boku Krishny).
Przez pierwsze lata grała głównie role glamourowe. Pierwszy przełom nastąpił po roli w “Pellichoopulu” z 1983 roku, ale prawdziwą gwiazdę i jednocześnie poważaną, cenioną aktorkę 'zrobiły' z niej dopiero role w społecznie zaangażowanych filmach T.Krishny. 
Scena z Pratigathany
Młodemu reżyserowi udało się przekonać dostrzeżoną wcześniej na planie jednego z jej filmów Vijayashanti do przyjęcia roli w swoim - robionym w nowej wytwórni - debiucie. "Neti Bharatam" przyniósł obojgu sławę, aktorce pierwszą w karierze Nandi award (z 5 które w sumie otrzymała), a Vijayashanti stała się ulubioną aktorką T.Krishny i zagrała w 5 jego kolejnych filmach (“Desamlo Dongalu Paddaru”, “Devalayam”, “Vandemataram”,“Pratighatana” i“Repati Pourulu”). Wszystkie one dały jej szanse na stworzenie wyrazistych kreacji - czy to panny młodej protestującej przeciwko systemowi posagów w “Desamlo Dongalu Paddaru” czy nauczycielki kształtującej przyszłych obywateli w “Repati Pourulu” czy wreszcie walczącej z korupcją i zepsuciem politycznym nauczycielki w ich najsłynniejszym wspólnym filmie - "Pratighatanie" (ta rola przyniosła jej kolejną Nandi Award).


Świetnie układająca się współpraca została niestety przerwana przedwczesną śmiercią T.Krishny. Na szczęście Vijayashanti miała już wyrobioną pozycję i zaczęła dostawać "kobieco zorientowane" role w filmach innych reżyserów (przeplatając je także rolami czysto 'ozdobnikowymi').
Kolejnym przełomem stał się film 'Karthavyam' z 1990 roku, który stał się kasowym megahitem, a rola twardej policjantki walczącej z przestępczością w mieście (wzorowana na autentycznej postaci Kiran Bedi) przyniosła Vijayashanti National Award dla najlepszej aktorki i kolejną - 4 już Nandi (rok wcześniej otrzymała trzecią za rolę w 'Bharatanaari').
Rok później Vijayashanti zagrała negatywną (albo raczej antyhirosowską) rolę u boku Rajiniego w tamilskim 'Mannan' i to to tak, że sukces filmu przypisano bardziej jej niż Rajiniemu (!) i nagrodzono ją Filmfare za najlepszą rolę negatywną (było to zresztą pierwsza nagroda w tej kategorii na południu w ogóle).  Oto mała próbka - stylizowana na Kleopatrę Vijayshanti i Rajini w kajdanach :P


Po tych sukcesach Vijayashanti mogła ostatecznie przestać grać 'glamourowe' role i skupić się tylko na tych bardziej aktorsko wymagających (co nie znaczy, że koniecznie 'walecznych', bo zagrała także m.in. analfabetkę zakochaną z biednym szewcu w Viswanathowym “Swayam Krushi” czy pannę z dobrego domu, która poślubia wiejskiego biedaka w “Sahasa Samrat” K Raghavendry Rao).
W 1997 roku zagrała w kolejnym megahiciorze - rola dalitki, która staje się walczącą z niesprawiedliwością rebeliantką w 'Osey Ramulamma' przyniosła jej 5 nagrodę Nandi.


Był to niestety jednak już schyłek jej popularności. Ciekawych proponowanych jej ról było coraz mniej, więc rozczarowana Vijayashanti zwróciła się w stronę polityki. Aktorka najpierw dołączyła do BJP, a potem założyła własną partię Talli Telangana (zamienioną potem w Telangana Rastra Samithi).
W sumie Vijayashanti zagrała w około 175 filmach, głównie w kinie telugu, ale i tamilskim czy malayalam. Do 40-tki grała główne role, nie przechodząc do ról matek czy sióstr. A w latach swej największej popularności (czyli 90-tych, po sukcesie 'Karthavyam' i 'Mannan') Vijayashanti była najlepiej opłacaną aktorką w Indiach w ogóle - zarabiając więcej od Amitabha Bachchana, Rajinikantha czy Chiranjeeviego, a aktorzy kalibru Chiru czy Balakrishny grali 'drugie skrzypce' w jej filmach. Pytana zresztą kiedyś o różnice między nią a męskimi gwiazdami stwierdziła, że nie są duże: "Oni tańczą na łączkach z importowanymi z Mumbaju heroinami, ja z importowanymi stamtąd herosami. Tyle, że oni mogą remakować filmy z innych języków, a ja nie mam tematów do remakowania. No i oni ratują heroiny z rąk villainów, a ja herosów z rąk villainów".
Do swej kariery podchodziła dość skromnie, twierdziła, że jej sukcesy są głównie zasługą dobrych scenarzystów i reżyserów, których miała szczęście spotkać i wolała być postrzegana jako poważna aktorka niż jako przyciągająca tłumy gwiazda (którą jednak także była).

A jakkolwiek ja bardzo poważam Vijayashanti jako aktorkę i cenię sobie jej autorskie role zakończę tę notkę jednak mniej poważnie: oto bowiem klip duetu który kocham - Vijayashanti i Chiru w deszczu!


piątek, 20 lutego 2015

K. Vishwanath - telugowy 'piewca sztuki'

Na 80. urodziny Mistrza założyłam mu wątek na bollywood.pl. 85-te to chyba dobra okazja, żeby (po drobnym przeredagowaniu) przypomnieć ową notkę na blogu:) Zwłaszcza, że mam tu już stosowny (a dawno nie aktualizowany) dział, a - jak zapowiadałam - nie chciałabym, żeby notki w nim pojawiały się tylko przy okazji śmierci owych wielkich kina.
 
Najznakomitszy reżyser kina telugu, K. Viswanath (czyli Kasinadhuni Viswanath) urodził się 19 lutego 1930 roku w dystrykcie Guntur, w Andhra Pradeś oczywiście. Do branży filmowej trafił 'dla chleba', jako technik dźwiękowiec i początkowo w ogóle nie myślał o zostaniu twórcą. To przyszło stopniowo, w trakcie współpracy z różnymi znakomitymi reżyserami, którzy dyskutowali z nim o tajnikach i procesie tworzenia filmów. W końcu przy pracy nad filmem 'Mooga Manasulu' jego reżyser zaproponował mu zostanie swym asystentem. A po kilkunastu kolejnych filmach dostał szansę samodzielnego debiutu jako reżyser - filmem tym była 'Atma Gouravam' z  ANRem w roli głównej. Był rok 1965, ale - choć kręcił dużo i już jego wczesne filmy cieszyły się uznaniem i zdobywały nagrody (a były wśród nich także ciekawe obrazy, w których głównymi bohaterkami były kobiety) - najlepsze dzieła Vishwanatha zaczęły powstawać dopiero ponad dekadę później. Jaskółką nurtu 'o sztuce' była Siri siri muvva, prawdziwym przełomem stał się zaś nakręcony w 1979 roku 'Shankarabharanam'. Film bez gwiazd w obsadzie, któremu nie towarzyszyła żadna kampania reklamowa. Premiera odbyła się w jednym kinie przy prawie pustej sali, ale 'reklama szeptana' sprawiła, że ostatecznie stał się jednym z największych hitów kasowych tegoż roku. A potem zdobył jeszcze 4 National Awards (w tym dla najlepszego filmu popularnego oraz za muzykę). Jego sukces rozpoczął także cały trend filmów poświęconych sztuce w kinie telugu. (wśród nich były kolejne filmy samego Vishwanatha, takie jak Saagara Sangamam, Sruthi Layalu, Swarna Kamalam, Sirivennela czy Swathi Kiranam).
Bo i Vishwanath nie bez przyczyny otrzymał przydomek Kala Tapasvi czyli piewcy sztuki. Wiele jego filmów jest bowiem głęboko zakorzenionych w południowoindyjskiej kulturze i sztuce. Pokazują one jej bogactwo i piękno. Możemy tam zobaczyć wiele klasycznego tańca i usłyszeć sporo tradycyjnej muzyki. Muzycznymi współpracownikami Vishwanatha w tym dziele byli tacy uznani kompozytorzy jak Ilaiyaraaja  i KV Mahadevan. Mała próbka ze Shankarabhanaram:
 

 
Jednak pochwała owej rodzimej tradycji nie oznaczała bynajmniej zamknięcia oczu na pewne istniejące problemy społeczne (często też wszak z tą tradycją związane). Drugi ważny nurt twórczości Vishwanatha obejmuje bowiem kino społecznie zaangażowane. W Saptapadi mówił o kwestii aranżowanych małżeństw i problemie związków międzykastowych, w Swathi Muthyam poruszał problem wdów, w Swayam Krushi pokazywał osiąganie sukcesu przez ciężką, rzetelną pracę, a w filmie Subhalekha krytykował system posagów.
Z planu Sagary Sanganam
W filmach Vishwanatha jedne ze swoich najlepszych ról stworzyli tacy aktorzy jak Kamal czy Chiru. Obaj zagrali u niego trzykrotnie. Jednak filmy Vishwanatha, czy ze 'znanymi nazwiskami' czy nie, zawsze są przede wszystkim jego filmami, a aktorzy u niego wcielają się w dane postaci, a nie są 'gwiazdami'. Nic dziwnego, że choćby Venkatesh po 20 latach kariery do dziś podaje z dumą przykład swej roli w 'Swarna Kamalam', a Chiru uważa Vishwanatha za człowieka, który nauczył go aktorstwa.
Na planie Swayam Krushi
Filmy Vishwanatha były doceniane jednak nie tylko w AP. Reżyser ma bowiem na koncie 6 National Awards, a 'Swathi Muthyam' było w 1986 roku indyjskim kandydatem do Oscara. Jest także laureatem Padmashri czy Raghupathi Venkaiah Award. 
Z Kamalem i innym wielkim reżyserem z południa - Balaćanderem

W latach 80 Vishwanath zaczął kręcić także w kinie bolly. Najpierw głównie remaki swoich najsłynniejszych filmów telugu, ale potem zrobił i parę oryginalnych filmów hindi (w tym okresie dużo współpracował z Rakeshem Roshanem, a w jego filmach grali młodziutcy Anil, Madhuri czy Ajay)
Reżyser nigdy nie chciał robić 'sztuki dla sztuki', bo zawsze wierzył, że kino jest przede wszystkim medium służącym rozrywce. Tyle, że w trakcie tej rozrywki można przekazać widzom i jakieś przesłanie.
Z etatowo śpiewającym w jego filmach Balasubramaniaynem
Od jakiegoś jednak czasu (także w związku ze spadkiem 'zapotrzebowania' na jego kino) Vishwanatha można częściej zobaczyć przed niż za kamerą. Zaczął grać w latach 90, też trochę z przypadku (poza tym Kamal przekonał go, że aktorstwo to 'płatne wakacje':D). Można go więc zobaczyć m.in w Tagore, AMAV, Andhrudu, Pandurangadu, Mr Perfect czy Devastanam, a i w kinie tamilskim - choćby w Yaradi Nee Mohini, Linga czy nadchodzącym Utthama Villain.
Zatem na koniec Vishwanath w harikatce z Devastanam:




środa, 4 lutego 2015

MB Chowdhury: "Uttam Kumar & Suchitra Sen - pierwsza para kina bengalskiego"

Byli jak Radha i Krishna na srebrnym ekranie.
Madhabi Mukherjee
Idąc 'za ciosem', po biografii samego Uttama sięgnęłam po książkę,  która omawia fenomen Uttama i Suchitry jako pierwszej (i do dziś 'niepobitej') bengalskiej ekranowej superpary. Jej autorką jest kobieta i może dlatego ton tej książki jest zdecydowanie bardziej ciepły i osobisty niż w przypadku biografii Uttama (której 'suchość' jednak mi trochę przeszkadzała). Świetnym zabiegiem jest też rozpoczynane każdego rozdziału książki dobranym stosownie do jego zawartości cytatem z Tagore'a. Merytorycznie Maitreyee B Chowdhury, podobnie jak Mullick, wychodzi od nakreślenia tła epoki, w której pojawiła się owa ikoniczna para i nawet to jest napisane przystępniej (i zwraca uwagę na dodatkowe aspekty - jak choćby fakt, iż para Uttam-Suchitra stanowiła rodzimą 'odpowiedź' na 'inwazję' ówczesnych glamurowych par kina hindi - z Rajem i Nargis na czele - przywracając rodzimej kinematografii wielu bengalskich widzów, którzy w ówczesnych niełatwych czasach chcieli zobaczyć na ekranie nie tylko surowy realizm, z którego słynęło od początku kino bengalskie, ale 'powiew' innego, piękniejszego świata - taki eskapizm w dobrym stylu, z aktorami, do których można wzdychać i piosenkami, które można nucić po seansie).  Potem autorka przybliża osobno postać Uttama i Suchitry (i ich drogę do filmu). O ile w części tyczącej Uttama raczej nic mnie już tu nie zaskoczyło, o tyle o Suchitrze aż tyle nie wiedziałam - poczynając od tego, iż wprawdzie używała prawdziwego (znaczy po mężu) nazwiska, ale imienia już nie i że zaczęła karierę nie tylko jako już mężatka, ale także i młoda matka (Moon Moon w momencie jej debiutu miała bodajże 4 latka) - choć nie jest to, wbrew tezie autorki, pierwszy casus gwiazdy-młodej matki w kinie indyjskim (młodą matką, na dodatek samotną, była rozpoczynając karierę choćby Durga Khote). Maitreyee ubarwia te portrety masą smakowitych anegdot (choćby opowieść, jak to Suchitra podstępem szczepiła swego reżysera w czasie epidemii cholery:D), które jak sądzę pozwalają czytelnikowi zbliżyć się do bohaterów książki. Godną uwagi ciekawostką jest również  fakt, iż Suchitra - podobnie jak Uttam - także śpiewała (i w zasadzie najpierw to chciała nie grać, ale nagrywać piosenki), ale - w odróżnieniu do  casusu Uttama - udało jej się nagrać parę piosenek i do swoich filmów.  Przechodząc do analizy ich fenomenu jako pary autorka opowiada m.in o tym, jaką ikoną stylu była Suchitra dla wielu ówczesnych Bengalek (w tej parze Suchitra grała zwykle rolę osoby z wyższych sfer - takiej divy, a Uttam był raczej 'chłopakiem z sąsiedztwa') oraz jakie wrażenie robiła na widzach ekranowa intymność Uttama i Suchitry (na dzisiejsze czasy to pewnie niewiele, ale byli pierwszą bengalską parą, która na ekranie się dotykała i obejmowała).  Analizując ich niezwykłą chemię pisze też o najsłynniejszych wspólnych filmach (na końcu książki znajduje się ich pełen spis), scenach i piosenkach (jak Uttam miał jeden etatowy 'głos', tak Suchitra dwa:)), ale pisze też o tym, jakie relacje para miała prywatnie oraz zestawia fenomen jej popularności z przykładami słynnych par z kina hindi (stawiając tu kontrowersyjna pewnie tezę, że ich wyjątkowość polega na tym, iż w odróżnieniu od tamtych par - które były utożsamiane z jakimś jednym konkretnym aspektem miłości na ekranie -, Uttam i Suchitra sprawdzali się równie dobrze w jej wszystkich odcieniach). Pisząc pokrótce o rolach obojga w kinie hindi autorka zastanawia się, czemu nikt nie wpadł na pomysł, żeby obsadzić ich i tam razem (to faktycznie ciekawe pytanie). Przytacza też wiele interesujących opinii o Uttamie i Suchitrze z ust zarówno bengalskich, jak i hindi gwiazd (np. Dilip wychwala Suchitrę, a syn Uttama opowiada,  z jaką atencją gwiazd spotykał się jego ojciec będąc w Mumbaju).
Bardzo dobrze mi się to czytało i aż sobie westchnęłam z żalu, że już koniec... Bo - jak konstatuje i autorka - takich magicznych ekranowych par dziś już nie ma.

sobota, 8 grudnia 2012

Garam Dharam - Dharmendra in pictures;)

As I did Chiru's birthday celebrations here (with a lot of private and movie photos), how could I not to do the same for Dharmendra? So here you are: Dharmendra Keval Krishna Deol (alias Dilawar Khan), the Sikh Punjabi, who about 40 years ago, after winning Filmfare new talents contest, came to Mumbai and became He-Man and Garam Dharam of hindi cinema:P And I'll start with his private photos:
 
 

On the shootings:
 
 
 
With the first family: 
 
 

And with Hema:
 
 
   

With friends from the industry:

 
 
  And here (part I, part II and part III) you can find Dharmendra's pictures from various movies:)

piątek, 5 października 2012

Prosenjit Chatterjee - od gwiazdy do aktora

Moja ostatnia aktorska fascynacja:) (mówiłam,że uwielbiam coraz to nowe odkrycia?^^) Jak wskazuje samo jego nazwisko - Bengalczyk (jego ojcem jest zresztą, znany nam i z kina bolly aktor Biswajeet. Chociaż ich relacje nie układają się dobrze i zasadniczo Prosenjit uważa, iż jego prawdziwym ojcem, takim, na którego mógł liczyć w życiu, był ktoś inny). I największa chyba obecnie gwiazda tegoż kina. Fani nazywają go pieszczotliwie Bumba-da:D W zeszłym tygodniu skończył 50 lat, a wygląda, iż dopiero się 'rozpędza':) Z prawdziwą karierą aktorską (znaczy taką przez duże A). Bo przez lata (debiutował - nie licząc roli dziecięcej u boku ojca - jako 16-latek) był w zasadzie gwiazdą stricte komercyjną (czyli kręcił głównie filmy 'dla mas' - notabene miewał po 20 premier rocznie^^). Ale po 40-tce doszedł do wniosku, iż pora na inne role (bo ani nie ma sensu grać nadal tych tradycyjnych młodzieńczych hirołów czy amantów, ani go to już tak nie 'kręci'). I przeszedł transformację w wielkim stylu. Udowadniając, iż  da się po latach bycia gwiazdą zostać Aktorem. Ośmielę się powiedzieć wielkiego kalibru. Takiego, który potrafi maksymalnie zmienić się do każdej roli. Teraz współpracuje zarówno z tak uznanymi reżyserami jak Rituparno Ghosh (to jego Chokher Bali było pierwszym 'innym' filmem Prosenjita) czy Gautam Ghose, jak i utalentowanymi młodymi (no, przynajmniej stażem w kinie), jak choćby Srijit Mukherji. Jak sam mówi, bardzo podobają mu się nowe trendy w kinie bengalskim (taka fala filmów nie całkiem artystycznych, ale i nie stricte komercyjnych - choć sporo z nich bardzo dobrze się potem i sprzedaje) i chciałby być częścią możliwie wszystkich ciekawych projektów. Nie przejmując się gażami, swym imagem itp pierdołami:P Po prostu chce grać interesujące, wnoszące coś nowego dla niego jako aktora role. I fantastycznie to realizuje. Nie tylko zresztą w kinie bengalskim, bo ostatnio pojawia się też i w kinie bolly (np w Shanghaiu - gdzie jego postać ginie na samym początku, a jednak jest bardzo ważną dla całej fabuły). 
Na razie widziałam Prosenjita dopiero w kilku filmach (co oznacza, iż sporo dobrego dopiero przede mną^^), ale już zdążyłam się maksymalnie zachwycić. Nie od 'pierwszego wejrzenia' (nie pamiętam go z Chokher Bali), ale zasadniczo to standard, iż  przy większości moich ulubieńców 'zaiskrzyło' dopiero od drugiego seansu:D A tym drugim filmem w przypadku Prosenjita był Autograph, gdzie fantastycznie wcielił się w rolę - nomen omen - wielkiej gwiazdy kina (ciekawe, że bengalskie filmy pokazują gwiazdy kina zupełnie inaczej niż powiedzmy filmy bolly..) Potem był Moner Manush i Prosenjit jako mistyk, poeta i bard. A jakiś tydzień temu obejrzałam drugi wspólny film Prosenjita i Srijita - Baishe Shrabon, i do teraz trudno mi się otrząsnąć z wrażenia. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie chyba żadnego innego indyjskiego topowego aktora (no może poza Bigiem, ale on zaczął grać na takiej zasadzie - znaczy 'nic już nie muszę - wybieram co chcę i już, niezależnie od jakichś tam oczekiwań' - jednak dopiero po 60-tce), który 'wziąłby' taką rolę. A przede mną choćby Dosar (gdzie gra sparaliżowanego po wypadku męża Konkony i za którego Prosenjit dostał specjalnego Nationala) czy Aparajita Tumi (gdzie ma ponoć zdradzać Padmapriyę z Kamalinee:D)
Ale, jako, iż do niektórych bardziej niż słowa przemawiają jednak bodźce wizualne, na tym zakończę moje wywody, a pokażę za to parę filmowych wcieleń Prosenjita:)

 Najpierw takich poważniejszych....
Autograph  (i pytanie: co mnie najbardziej urzeka w tej fotce?)
Moner Manush
Dosar
Chokher Bali
Baishe Srabon
Khela
Sobh Charitro Kalponik
Clerk
Shanghai

...i tych trochę mniej poważnych:D (niestety część nie wiem skąd:()
Gerafter
Sokal Sandhya
Kalishankar

A to Prosenjit z Rituparno Ghoshem
*Większość fotek pochodzi z oficjalnej strony Prosenjita: prosenjit.in *