sobota, 29 lutego 2020

Detektywi, buntownicy i kumple - telugowe świeżynki na Amazon Prime

Gdy skusiłam się gwiazdkowo na subskrypcję Prime Video miało to być maksymalnie na miesiąc. Miałam sobie obejrzeć niedostępne nigdzie indziej Mahanati (bardzo polecam!) i ewentualnie bonusowo (bo w sumie hitowy film za 3 euro* nie uważam za wygórowaną cenę) pogrzebać sobie za czymś jeszcze. No i to mnie pogrążyło:P Jak zaczęłam grzebać okazało się, że ciekawych, a trudno dostępnych indyjskich tytułów jest na Prime więcej. Mam tu na myśli głównie takie kameralniejsze produkcje, bez kasowych gwiazd, które - pomimo uznania krytyki, a i publiczności - niekoniecznie opłacałoby się wydawać w dzisiejszych czasach na dvd.
Oto zatem lista takich filmów z kina telugu:

2019

 


Agent Sai Srinivas Athreya



Na hasło 'detektywistyczne kino telugu' automatycznie myślę o Chirowym Chantabbai. Na początku wydawać się może, że marzący o pierwszej poważnej sprawie agent Sai to podobny typ bohatera, ale gdy już trafia mu się ta sprawa (martwe ciała porzucone koło torów kolejowych) okazuje się, że to jednak zdecydowanie poważniejsze kino, takie naprawdę trzymające w napięciu. Choć wcale nie pozbawione humoru (i to takiego jak lubię - z nutką sarkazmu). Grający główną rolę Naveen Polishetty jest też współautorem scenariusza  i to bardzo dobrze świadczy o tym młodym człowieku (zresztą działającym też równolegle w kinie hindi)


Gang Leader 



Film z imieniem Naniego w tytule (chyba głównie, żeby się widzom ze starym Chirowym filmem nie myliło:P), ale nie dajcie się zmylić: tu rządzą kobitki! Dokładnie pięć, w różnym wieku (i te starsze najlepsze!), a połączonych wspólną misją zemsty na osobie, która odebrała im bliskich. Kto im może pomóc w dziele dorwania winnego? Ich zdaniem idealnym 'specem w temacie' będzie autor kryminalnych historii (zżynanych zresztą z anglojęzycznych filmów i przerabianych na lokalny rynek:P). Brzmi crazy? I jest:D  Przynajmniej na początku, bo z pojawieniem się złego niestety film trochę siada.

Brochevarevarura     

 

Odjechana mieszanka komedii z thrillerem fabularnie łącząca historię trójki kumpli - marzących o łatwej kasie studentów (Rahul, Rocky i Rambo - nazywają sami siebie R3:D) z wątkiem początkującego scenarzysty, któremu marzy się gwiazda w swym filmowym debiucie.  Starczy myślę zresztą spojrzeć na poster, żeby zrozumieć jakiego rodzaju to kino;)  Szczerze mówiąc ja się w tej fabule pogubiłam, ale to ja :P


Dear Comrade



Przyznaję się bez bicia - obejrzałam głównie z powodu Vijaya Deverakondy (ale nie wiem, czy ten sam powód starczy, żeby obejrzeć The World Famous Lover:P). Telugowie mają jednak rację, trochę go kino zaszufladkowało w rolach młodych gniewnych z problemem kontroli gniewu, bo tu znów taki spory kawałek. Trochę też za dużo 'grzybów w barszczu' w tym filmie i psychologicznie nie wszystko wyszło wiarygodnie. Szkoda, bo temat ciekawy i mimo wszystko nieźle się oglądało tę historię 'towarzysza' (nie partyjnego bynajmniej:D), który to stanie u boku dziewczyny, by ją wesprzeć, gdy ona sama nie ma odwagi zawalczyć o siebie (choć w kategorii feminizujących przesłań wolę 'przebudzenie' bohaterki Samanty z Mahanati -  gdzie to jego sprawcą był także Vijay, a w zdecydowanie ciekawszym, bo nietypowym dla niego wcieleniu).


Sye Raa Narasimha Reddy



No tak, pisałam o kameralniejszych filmach, a tu się skusiłam na superwidowisko:P To chyba dlatego, że szkoda mi było kasy na ten film w kinie, więc jak ujrzałam taką świeżynkę na Prime - formalnie za free - to nie mogłam się oprzeć. Wiedziałam, z czym się zwykle wiążą w kinie indyjskim historie bojowników o wolność walczących przeciwko paskudnym Angolom, no i nie mogę napisać, że tego tu nie ma: Uyyalawada Narasimha Reddy jest oczywiście świętym za życia (i nawet żonie nie przeszkadzają inne kobiety:P choć to chyba wyższe uczucia były w sumie, ponad tam prymitywne chucie:D), patriotyzm wylewa się z ekranu, Anglicy są podli, a kto zdecyduje im się donosić będzie musiał dokonać obowiązkowej ekspiacji, do tego w bonusie mamy fatalne charakteryzacje, a jednak oglądało się to bez bólu (i bez procentów).  Charyzma Chiru?

***

Z ubiegłorocznych telugowych rzeczy, których - z różnych powodów - nie zdecydowałam się obejrzeć na Prime znaleźć można też np.  Charanowe Rangasthalam, Maheshowe Maharshi, Prabhasowe Saaho, Gopiową Chanakyę, NTR: Mahanayakudu, czyli drugą część biografii NTRa czy też Majli - romantyczny dramat sportowy z Sam i Chaitu.


Starsze tytuły


Goodachari (2018)

 
Adivi Sesh nie jest może świetnym aktorem, ale ma nosa do ciekawych produkcji (i często pisze do nich też scenariusze). W Goodachari marzeniem jego bohatera jest zostać agentem specjalnym. W końcu mu się udaje. Ale to oczywiście początek kłopotów i podejrzeń... Sprawnie napisany, wartki thriller, w którym Prakash ma ciekawszą rolę niż Jagapati. Żeby jeszcze siedliskiem zła nie był sztampowo Pakistan...


 
Zachciało mi się kolejnej herinocentrycznej Anushki to mam. Za swoje. No kiepskie to. I na dodatek głównie współczesno-policyjne, z niewielkim tylko skokiem do tytułowej królowej Bhaagamathie... 


Ninnu Kori (2017)

 

Sięgnęłam po film z powodu Naniego spodziewając się oglądalnego romansidła. A okazało się, że to całkiem fajny film obyczajowy z trochę powiewającym nad nim duchem Mouna Raagam (pierwsza miłość kontra aranżowane małżeństwo) i najfajniejsza jest postać granego przez Aadhiego męża (ach!). 
 
Manamantha/Vismayam  (2016)


Film Yeletiego słynny głównie jako debiut Mohanlala w kinie telugu. Niestety w kategorii dość ostatnio popularnego także w kinie telugu kina nowelowego wypada dosyć słabo, zdecydowanie lepiej wspominam np. Chandamama Kathalu czy Awe.


Minigurulu (2014) 



Kino społeczne o nadużyciach w szkole dla niewidomych dzieci, które objeździło z sukcesami jakieś tam festiwale. Poprawne, głęboko słuszne i dlategoż nudnawe.

 

*cena przez pierwsze 6 miesięcy (potem jest dwa razy tyle)