piątek, 22 sierpnia 2014

Chantabbai (1986), czyli Chiru jako samozwańczy detektyw James Pond

W urodziny Chiru kolejna 'odgrzewana notka' - tym razem o filmie, który kiedyś odkrył przede mną inne, komediowe oblicze Megastara i który jest do dziś jedną z moich ulubionych komedii indyjskich:)

Sięgnęłam po ten film z dwóch powodów: pierwszym była chęć zobaczenia innego oblicza Chiru niż tego znanego z ostatnich społecznikowsko-hirołsowskich filmów (znaczy chciałam zobaczyć raczej aktora niż stara), drugim była chęć poznania kolejnego cenionego reżysera kina telugu - Jandhyali.
Chantabbai to szalona komedia kryminalna. Skojarzenia z filmami z Peterem Sellersem okazują się nieprzypadkowe, bo jak się okazuje pomysł na film wzięty został z Sellersowego 'A Shot in the Dark'. O co więc chodzi? Chiru gra tu Pandurangę, który jednak - jako, że ma ciągoty detektywistyczne - woli się przedstawiać jako...James Pond (nie wiem czemu w angielskich napisach tłumaczyli to jako Bond, skoro jasno słychać to mówione 'P' na początku). Pandu ma swoje biuro i bardzo, bardzo chciałby się czymś wykazać, zatem np. potrafi wezwać policje do dumnie wytropionego przypadku przemocy domowej, który okazuje się... odgłosami słuchanej w radiu audycji. Jednak wkrótce trafią mu się prawdziwe okazje do pokazania swych umiejętności: po pierwsze sprawa pewnego morderstwa , a potem dostanie też zlecenie na odnalezienie nieślubnego syna pewnego bogatego człowieka....Cały czas jednak jest bardziej zabawnie niż poważnie, choć nie ma w zasadzie typowych 'komików' (znaczy pewnie dlatego jest zabawnie:P), a raczej po prostu całość jest spowita w  'oparach absurdu':)
stajl bohatera^^ a poniżej jego biuro:D

Chiru daje naprawdę czadu i w takim wydaniu podoba mi się dużo bardziej niż jako 'bojownik społeczny'. Bo tu widzę bardziej postać niż Chiru-gwiazdę. I to postać w pewnym sensie nieudacznika, który nawet ze stylowym zapaleniem papierosa bez narobienia sobie biedy ma kłopoty, potrafi się potknąć o cokolwiek, ma problem z garderobą i ogólnie jest zabawny i rozbrajający.


Choć jeszcze większym szokiem był dla mnie widok Allu Arvinda (czyli jego autentycznego szwagra, znanego producenta) w roli faceta, który znienacka w różnych momentach atakuje Pandu (jak to mówi 'Praca jest pracą':D) a już rozgrywka na poduszki a potem widok obu panów kichających w oparach pierza rozłożył mnie na łopatki!


Rozbrajające są też klipy, w których to można i zobaczyć Chiru w różnych wcieleniach:)
Oto zatem Chiru w prochowcu, mało kompletnym stroju tradycyjnym oraz jako... urocza lady:
I Chiru jako...Chaplin:


Polecam fanom Chiru i tym, którzy za nim dotąd nie przepadali także, bo będą mieli szansę poznać go od innej strony. Ja się naprawdę dobrze bawiłam. Bo lata 80 w kinie telugu naprawdę fajne są :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz