Tytuł filmu to podpis pod listem. A właściwie listami, pisanymi przez 12-letniego Dasana (ucznia klasy VIb) do swego nieznanego ojca, który opuścił jego i jego matkę tuż po narodzinach chłopca. A Dasan chciałby mieć ojca, móc, tak jak inni chłopcy, spędzać z nim czas (i opowiadać potem o tym, co z tym ojcem robi...). Jaki efekt przyniosą jego listy? Tego oczywiście nie zdradzę, a narracja poprowadzona jest z ciekawej strony.
Ten film debiutanta został uznany za jeden z najciekawszych w kinie mallu zeszłego roku (czy i nawet ostatnich lat) i słusznie, bo bije z niego prostota, wrażliwość i - pomimo że nie przedstawia świata 'cudownej szczęśliwości', tylko zwyczajnie żyjących ludzi, borykających się z różnymi niełatwymi problemami - jakieś takie ciepło:) W recenzjach niektórzy porównywali go do kina irańskiego - 'dziecięcych' filmów M. Majidiego - i coś w tym jest. A to naprawdę duży komplement.
Jest to zasługa i poprowadzenia tej historii przez reżysera, świetnie podkreślającej jej klimat oprawy wizualno-muzycznej, ale i bardzo naturalnej, przekonującej obsady: dzieci (chyba debiutanci), drugiego planu dorosłych, no i przekochanego Biju Menona. Naprawdę chyba mało kto potrafiłby podejść do pewnych spraw jak jego bohater, być tak wrażliwym, a jednocześnie odpowiedzialnym w tym, co robi, myślącym o uczuciach innych i potencjalnych konsekwencjach swych działań. To naprawdę robi wrażenie.
A i chyba jeszcze powinnam dodać, że także czasowo film jest dość 'światowy' (jeśli można to tak ująć:D): trwa niecałe 100 minut:)
A niedługo pewnie film zostanie zjechany: http://www.polska-azja.pl/2011/03/10/projekcja-filmu-t-d-dasan-std-vi-b-w-warszawie/
OdpowiedzUsuńNiby czemu?:) To jest kino, które Indie spokojnie mogą puszczać w świat, dla 'festiwalowego' widza:)
OdpowiedzUsuńTak ciepło napisałaś o tym filmie:) Aż chce się lecieć go oglądać. Spróbowałam na Yuotube, ale szkoda mi bez napisów, czy masz może namiar na napisy?
OdpowiedzUsuńNiestety, znaczy ja oglądałam z dvd...
OdpowiedzUsuń