Ten film to dobry przykład jak niewiele może czasem powiedzieć o filmie proste określenie go nazwą danej kinematografii. Bo film telugu (czyli taki producent i w większości chyba język), ale reżyser tamilski (Balachander), główny aktor tamilski (Kamal) i klimat filmu też taki bardziej tamilski chyba. *że sobie trochę poszufladkuję* Główna aktorka (debiutująca tu Sarita) też z południa i chyba nawet samodubbingująca się (zważywszy, że potem dubbingowała też inne aktorki), a dzisiejszym widzom znana pewnie najlepiej z roli żony Prakasha w Arjunie:D Ale do rzeczy. Maro Charitra to taka klasyczna love story, w której on i ona zakochują się w sobie, ale nie mogą być razem. Przeszkodami bywa rodzina albo śmiertelna choroba (plus jeszcze czasem los) - tu akurat najbardziej to pierwsze. Bo dzielą ich różnice kastowe. Czy uda im się zawalczyć o swoje uczucie?
Film był naprawdę wielkim hitem (podobnie jak i jego remake bolly) i do dziś chyba nie ma szans na zestawienie filmów o miłości (czy nawet ogólnie 'naj' kina telugu) bez tego tytułu. Przyznam, że osobiście nie jestem fanką tego gatunku i wiele takich klasycznych love stories mnie specjalnie nie 'rusza'. Maro Charitra też tego specjalnie nie dokonała. Znaczy może parę momentów, ale nie jako całość. To nie znaczy, że mam jakieś wielkie zarzuty do samego filmu jako takiego. Dobrze mieści w specyfice gatunku, jest dobrze zagrany, ładnie oprawiony muzycznie, z klimatycznymi czarno-białymi zdjęciami. Tylko po prostu do mnie nie trafił, znaczy nie przejmowałam się bardzo losami owej pary, nie kibicowałam jej aż tak...No, może poza końcówką. I tu, bez oglądania zeszłorocznego współczesnego remaku telugu tej historii, wiem, że zmianą zakończenia sami 'strzelili sobie w stopę'.
Na zachętę muzyczną dwa klipy:) Po pierwsze Kamal ćwiczący taniec klasyczny:
I po drugie słynna piosenka 'w windzie', tekst której składa się głównie z tytułów filmów:) (podobnie jest i w wersji hindi, tylko, że tam kojarzę więcej z tych tytułów). Ale za to kojarzyłam wszystkie tytuły, o których wspominano w dialogach:)
Ps. O, zapomniałabym: rozbroił mnie wiecznie kichający adorator bohaterki i Kamal popisujący się znajomością różnych dialektów telugu:)
Film był naprawdę wielkim hitem (podobnie jak i jego remake bolly) i do dziś chyba nie ma szans na zestawienie filmów o miłości (czy nawet ogólnie 'naj' kina telugu) bez tego tytułu. Przyznam, że osobiście nie jestem fanką tego gatunku i wiele takich klasycznych love stories mnie specjalnie nie 'rusza'. Maro Charitra też tego specjalnie nie dokonała. Znaczy może parę momentów, ale nie jako całość. To nie znaczy, że mam jakieś wielkie zarzuty do samego filmu jako takiego. Dobrze mieści w specyfice gatunku, jest dobrze zagrany, ładnie oprawiony muzycznie, z klimatycznymi czarno-białymi zdjęciami. Tylko po prostu do mnie nie trafił, znaczy nie przejmowałam się bardzo losami owej pary, nie kibicowałam jej aż tak...No, może poza końcówką. I tu, bez oglądania zeszłorocznego współczesnego remaku telugu tej historii, wiem, że zmianą zakończenia sami 'strzelili sobie w stopę'.
Na zachętę muzyczną dwa klipy:) Po pierwsze Kamal ćwiczący taniec klasyczny:
I po drugie słynna piosenka 'w windzie', tekst której składa się głównie z tytułów filmów:) (podobnie jest i w wersji hindi, tylko, że tam kojarzę więcej z tych tytułów). Ale za to kojarzyłam wszystkie tytuły, o których wspominano w dialogach:)
Ps. O, zapomniałabym: rozbroił mnie wiecznie kichający adorator bohaterki i Kamal popisujący się znajomością różnych dialektów telugu:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz