Zmarł 34 lata temu, a wciąż jest największą gwiazdą i ikoną kina bengalskiego. Rocznice urodzin i śmierci którego są uroczyście świętowane (choć tuż po jego śmierci ówczesne władze nie pozwoliły nawet na publiczne wystawienie jego ciała, by fani mogli mu oddać ostatni hołd - przyczyny czego też opisuje biografia, o której tu mowa). Jak powiedział po jego śmierci S.Ray (u którego Uttam zagrał dwukrotnie) 'Odeszło światło Bengalu. Nie ma i nie będzie drugiego takiego aktora jak on'. Jednak - jak wiele legend kina regionalnego - poza rodzimym Bengalem jest mało znany. Czemu i trudno się dziwić, zważywszy, że dopiero niedawno wyszła jego pierwsza biografia po angielsku. Jej autor, Swapan Mullick, z zawodu krytyk filmowy, nie traktuje jej jednak jako fanowskiego hołdu dla gwiazdy, nie koloryzuje też czy nie ubarwia faktów, ale stara się rzeczowo przedstawić postać Uttama na tle ówczesnego Bengalu i Tollygunge (czyli kalkuckiego przemysłu filmowego - nazwa tollywood powstała dopiero później, gdy to bengalska branża filmowa w latach 80. zaczęła bardziej czerpać wzorce z sąsiedniego Mumbaju). Kreśli zatem pokrótce (zdecydowanie zbyt pobieżnie jak dla kogoś tak skromnie zorientowanego w owych realiach - polityczno-społecznych ale i filmowo-teatralnych - jak ja) specyfikę czasów, w których Uttam debiutował. Bo charyzma czy talent swoją drogą, a trafienie w odpowiedni moment (gdy to, po odzyskaniu nieodległości i partycji, także w lokalnej branży filmowej zaszły spore zmiany - przede wszystkim kryzys dotąd panującego systemu studiów filmowych na rzecz zwiększenia roli indywidualnych producentów) swoją. Być może bez tych okoliczności, powodujących spore
przetasowania i nowe możliwości, skromny chłopak z klasy średniej, bez żadnego przygotowania aktorskiego (mówimy o stanie z
bogatymi tradycjami kulturalnymi, gdzie prężnie rozwijał się teatr, więc
aktorzy 'znikąd' nie byli tak powszechni jak gdzie indziej) nie mógłby osiągnąć takich szczytów popularności. Choć nadal nie było łatwo (z
obsady pierwszego filmu w ostatniej chwili 'wyleciał', drugi nie wszedł na
ekrany, w trzecim miał tak małą rólkę, że nie było go nawet w napisach, a
potem przez kilka pierwszych lat filmy z jego udziałem robiły
klapę za klapą i już nawet poważnie myślał o porzuceniu marzeń o graniu i
powrocie do pracy urzędnika). Przełom nastąpił za sprawą Sare Chuattar, w którym jednocześnie po raz
pierwszy zagrał z Suchitrą Sen - aktorką, z którą przez ponad dwie dekady tworzyli
ikoniczną ekranową parę. Potem od sławy odwrotu już nie było, choć były i
lata tłuste i chude. Z tego, co pisze Mullick, Uttam miał wiele cech
'typowej' gwiazdy (i tym bardziej uderza, jak wiele jest prawdziwego
Uttama w Nayaku): z jednej strony miał niewątpliwie potencjał, spore ambicje a i dobre serce (organizował choćby sporo akcji na rzecz emerytowanych aktorów, walczył też mocno o równe traktowanie całej ekipy na planie), z drugiej miał poczucie, ze 'bycie gwiazdą zobowiązuje' i choćby nieraz bał się zaryzykować i ulegał podszeptom 'zaufanych klakierów' podejmując kolejne 'bezpieczne projekty' (choć mnie, na tle tego, jak prezentują się gwiazdy z ościennych stanów i tak uderza różnorodność jego ról). Autor pisze też sporo o jego relacjach z ekranowymi partnerkami, z których najważniejsze są trzy panie na S: oczywiście Suchitra - z którą prywatnie akurat zawsze miał tylko relację czysto przyjacielsko-profesjonalną (i tak, w ich wspólnych filmach zawsze to nazwisko Suchitry było pierwsze); Sabitri - z którą, jak wygląda, tworzył filmowo dużo ciekawszy, bo bardziej 'realistyczny' duet (podczas gdy z Suchitrą byli raczej tym 'przeniesieniem w krainę marzeń i nieosiągalnych ideałów'), a przez chwilę byli też ze sobą związani; wreszcie Supriya - aktorka, dla której porzucił swoją rodzinę i z którą mieszkał - bez formalizacji tego związku (ona też była prawnie żoną kogoś innego) - aż do swojej śmierci (czyli kilkanaście lat). Mamy też trochę o innych popularnych (choć w żadnej sposób nie dorównujących pozycji Uttama) aktorach tego okresu. O ówczesnych bengalskich reżyserach i źródłach pomysłów na filmy (w tych nieformalnych - choć przyznać trzeba dość nielicznych - inspiracjach z zachodu). Oraz o bolesnych próbach zaistnienia aktora w Mumbaju (strasznie smutno się to czyta, bo odnoszę wrażenie, że zawdzięcza im dużą część swych problemów sercowych zakończonych jak wiadomo przedwczesną śmiercią na skutek kolejnego zawału). Wydaje mi się także, że to w związku z profesją autora szczególnie dostało się Uttamowi w książce za serię ról dziennikarzy w latach 70 (co ciekawe w wielu z tych kiepskich ponoć filmów partnerowała mu młodziutka wówczas Aparna) - trudnym okresie w karierze aktora, gdy to granie amanta się już niespecjalnie sprawdzało, a nie bardzo potrafił on znaleźć nowy ciekawy pomysł na siebie (problem także znany i do dziś z ościennych stanów, a wtedy dodatkowo perspektywy pozakinowych alternatyw dla aktorów były skromniejsze, no i - podobnie jak w bolly - nadchodziły lata załamania poziomu kina). Czyta się to wszystko bardzo ciekawie (i szybko, zresztą książka ma niecałe 200 stron), choć - ponieważ, jak już napisałam, autor nie próbuje wypełniać 'luk' spekulacjami, a czasy były takie, że ani aktorzy bardzo nie zabiegali o 'promocję w mediach' (a już Uttam na pewno), ani media (przynajmniej bengalskie) o kontakty z nimi - po lekturze zostaje i owszem, także sporo niedosytu. Może jednak i to, że wielu rzeczy o Uttamie nie wiemy (i pewnie nigdy się już nie dowiemy) ma swoją wartość w tworzeniu jego legendy? W każdym razie na pewno warto przeczytać przynajmniej ten 'opis jego świata', który oferuje Swapan Mullick. Licząc, że nie będzie to ostatnia próba przybliżenia widzom spoza Bengalu postaci Mahanayaka (które to określenie - wielki aktor, bohater - zresztą przylgnęło do Uttama dopiero po jego śmierci - jak pisze Mullick, za życia nigdy by się tak nazywać nie pozwolił:))
Ciekawostki z książki:
- jako młody chłopak Uttam [znaczy wtedy jeszcze Arun Kumar Chaterjee] dorabiał sobie... dawaniem lekcji śpiewu (jedną jego uczennic była jego późniejsza żona, Gauri, którą poślubił w wieku 20 lat). Tym bardziej zastanawiające, że chyba nigdy nie wykorzystano jego prawdziwego głosu w piosenkach filmowych.
- etatowym 'głosem' Uttama (myślę, że można to porównać do casusu Kishore'a Kumara z Rajeshem Khanną) przez sporą część jego kariery był Hemanta Mukherejee (znany w kinie hindi jako Hemant Kumar)
- to właśnie Hemant, wyrobiwszy sobie markę i w Mumbaju, zaoferował Uttamowi potencjalnie największą szansę na zaistnienie także w kinie hindi: wyprodukowany przez niego Bees Saal Baad z 1962r. (adaptacja bengalskiego hitu opartego luźno na prozie Conan Doyle'a zresztą) stał się olbrzymim hitem. Ponieważ jednak Uttam miał obawy względem rezygnowania z intratnych projektów na miejscu na rzecz niepewnego losu w Mumbaju z szansy tej skorzystał ostatecznie początkujący wówczas aktor Biswajeet (który dzięki tej roli stał się sporą gwiazdą w kinie hindi).
- już jako popularny aktor Uttam zadebiutował na profesjonalnej scenie teatralnej, w Star Theatre, w sztuce Shyamali. Prawdopodobnie jedną z ważnych przyczyn takiej decyzji - poza chęcią zagrania na uznanej scenie - był fakt, iż główną rolę żeńską (głuchoniemej dziewczyny) w owej sztuce grała Sabitri, a łączyła ich wówczas szczególna relacja. Ponoć - mimo równoczesnych zobowiązań filmowych - Uttam podszedł do sprawy bardzo profesjonalnie: punktualnie przychodził na próby i nigdy nie odwoływał w ostatniej chwili swego udziału w zaplanowanych spektaklach. Sztuka została kilka lat później przeniesiona i na ekran, a Uttam powtórzył także w filmie tę samą rolę (choć już z inną partnerką).
- autor książki twierdzi, że prawdopodobnie pierwszym bengalskim filmem, który miał 'zachodnie koneksje' (czytaj: był luźnym remakiem:P) było Harano Sur (które wzięło fabularny pomysł z hollywoodzkiego Random Harvest). Na pewno jednak podobnie inspirowane było o kilka lat wcześniejsze Sadanander Mela (także z Uttamem i Suchitrą w obsadzie, choć nie na pierwszym planie)
- reżyserzy bardziej autorskiego kina raczej omijali gwiazdy pokroju Uttama (S.Ray sięgnął po niego dopiero, gdy napisał scenariusz, w którym głównym bohaterem był właśnie kinowy gwiazdor). Uttam zagrał jednak w debiutanckim filmie Mrinala Sena Raat Bhor, choć ostatecznie Mrinal uznał ten film za nieporozumienie i 'wyparł' się go.
- w 1963 roku, w dniu urodzin swej żony, po kłótni z nią Uttam opuścił swój dom i poszedł przenocować u Supryi (która także formalnie nie była stanu wolnego, ale mieszkała już wówczas sama z córką), gdzie już pozostał. Ich związek, nigdy nie sformalizowany, trwał do końca życia Uttama (czyli 17 lat). Uttam jednak pomagał finansowo swej 'prawowitej' rodzinie.
- po śmierci Uttama dorastająca wówczas córka Supriyi wniosła do sądu pozew o uznanie jej praw do spadku po aktorze, twierdząc, iż ten ją formalnie adoptował. Nie udało się tego jednak ostatecznie udowodnić (wymagałoby to w tej sytuacji zgody zarówno żony Uttama, jak i męża Supriyi)
- Uttam zmarł na planie filmu Ogo Bodhu Shundor - nieformalnej adaptacji My fair lady. Po śmierci aktora film został dokończony z użyciem sobowtóra, a rolę Uttama zdubbingował jego młodszy brat, także aktor - Tarun Kumar.
- Suchitra Sen, która w owym czasie już wycofała się z grania i nie pokazywała się w ogóle publicznie, przyszła złożyć ostatni hołd jego ciału i położyć mu rękę na czole. Ponoć obiecała mu to kilka lat wcześniej.
- Jedna ze stacji kalkuckiego metra nosi nazwę Mahanayaka Uttama Kumara. Obok stacji Tollygunge, czyli niedaleko studiów filmowych, w których pracował, stoi natomiast realnej wielkości pomnik aktora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz