Moja trzecia z rzędu wizyta na tym festiwalu (chyba się już przyzwyczaiłam;D) miała podobny wymiar i intensywność jak zeszłoroczna, znaczy byłam przez 3 dni i obejrzałam 7 filmów (oraz zaliczyłam 4 spotkania z twórcami), czyli bez szaleństw (a może nawet z małym poczuciem niedosytu - ale chyba lepsze to, niż kryzys nadmiaru jak za pierwszym razem:P)
O silnej (choć filigranowej) kobiecie opowiada też najnowszy film Luca Bessona 'The lady'. Reżyser pokazał losy birmańskiej działaczki politycznej, laureatki Pokojowej Nagrody Nobla - Aung San Suu Kyi, bardziej od takiej psychologicznej strony. Jak bowiem mówił on na poseansowym (absolutnie fantastycznym!) spotkaniu, chciał w swym filmie przedstawić nie tyle pewne wydarzenia, mechanizmy organizacji 'ruchu oporu' (o których każdy chętny może sobie sam poczytać), ale raczej pokazać portret osoby (albo raczej osób) - niby zwykłych, a przecież
tak niezwykłych (takich herbertowsko 'wiernych sobie', swym wartościom - pomimo ceny).
Osób, bo w moim odbiorze równie ważnym bohaterem jak Aung jest grany przez
Davida Thewlisa (tez był na festiwalu i miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu z nim) jej mąż ('najbardziej wyrozumiały i wspierający na świecie':)).



Pewnie dwa filmy to za mało, żeby wydawać jakąś opinię o danej kinematografii (może widziałam i wcześniej parę filmów izraelskich, ale w tej chwili kojarzę tylko jeden - z IPLEX-owego przeglądu LGTB, też ciekawy), ale taka 'próbka' niewątpliwie zachęciła mnie do sięgnięcia po więcej. Bo jest w tym kinie coś takiego 'ludzkiego', mądrego, a jednocześnie ciepłego:)
Na koniec chyba mój kinematograficzny debiut (bo wątpię, żebym wcześniej widziała film filipiński:D), czyli 'The woman in the septic tank'. Odjechany film o ... realizacji film niezależnego (temat jak w sam raz na taki festiwal,nie?^^), na którym świetnie się bawiłam (wyśmiewaja sporo rzeczy ze światka filmowego, choćby takie trzy sposoby gry aktorskiej - cudo!:D fragment opowiedziany w konwencji 'musicalowej'- czad!! no i dopiero w trakcie seansu douczyłam się, co to w sumie jest ów septic tank - cudna to scena:D)
Paru interesujących rzeczy oczywiście nie udało mi się zobaczyć (ale czy tak nie jest zawsze?), a pogoda była głownie do kitu, ale i tak było fajnie i pewnie wrócę na Camerę znów za rok:)