For an english version of this post click here.
Na koniec 'obchodów' chciałam podzielić się wrażeniami z obejrzanych w ciągu tego tygodnia filmów. Do urodzinowego przeglądu wybrałam przede wszystkim te wczesne, z lat 80 (Chiru debiutował w 1978 roku, a jego kariera 'ruszyła z kopyta' kilka lat później), bo uważam, że był to najciekawszy okres w karierze Chiru (a w sumie i ogólnie w kinie telugu). Starałam się też wybrać w miarę różnorodne filmy, pokazujące różne oblicza aktora - i myślę, że mi się udało:)
Gdy, przeglądając streszczenia wczesnych Chirowych filmów na Wiki (chciałam koniecznie coś z nim w roli negatywnej) przeczytałam, o czym jest ten film, prawie mnie zatkało. A zaraz potem stwierdziłam, że to ja to koniecznie muszę zobaczyć i rzuciłam się na poszukiwania w necie. Poszło szybko - film jest dostępny na YT (bez literek, ale na to trudno liczyć przy tych latach...) I jestem naprawdę zafascynowana, że taki film, z takim przesłaniem powstał ponad 30 lat temu. Bohaterka filmu bowiem nie tylko że zachodzi w przedślubną ciążę, ale - gdy jej sprawca 'umywa ręce' nie poczuwając się wcale do żadnej odpowiedzialności (w sumie Chiru gra tu bardziej niedojrzałego playboya, nie 'klasyczną szuję') - zamiast spuścić głowę i cichcem znosić swoje upokorzenie, postanawia - z pomocą innej dzielnej kobiety (walczącej o prawa kobiet prawniczki) - wnieść sprawę do sądu. Czyli zamiast 'zamieść pod dywan', 'wywlec' jeszcze bardziej na światło dzienne. Po to by zapewnić dziecku należne mu nazwisko, ale i - a w zasadzie przede wszystkim - walczyć o swą godność. Nyayam Kavali to emocjonujący film z mocnym, feministycznym rzec chyba można przesłaniem i fantastyczną rolą Raadhiki (był to jej telugowy debiut), ładnie wspieraną przez, grającą panią prawnik, Sharadę, no i nader stylowego Chiru (abstrahując od tego, co potem 'wyszło', to bardzo się nie dziwiłam, że bohaterka - rozsądna dziewczyna - dała się komuś takiemu urzec;)). A, wnioskując z faktu, iż film doczekał się chyba z 4 remaków, wygląda, że taka właśnie historia dobrze się też w Andhra Pradeś sprzedała (wszak klap się nie remakuje). Co mnie bardzo pozytywnie zaskakuje:)
Na koniec 'obchodów' chciałam podzielić się wrażeniami z obejrzanych w ciągu tego tygodnia filmów. Do urodzinowego przeglądu wybrałam przede wszystkim te wczesne, z lat 80 (Chiru debiutował w 1978 roku, a jego kariera 'ruszyła z kopyta' kilka lat później), bo uważam, że był to najciekawszy okres w karierze Chiru (a w sumie i ogólnie w kinie telugu). Starałam się też wybrać w miarę różnorodne filmy, pokazujące różne oblicza aktora - i myślę, że mi się udało:)
Nyayam Kavali (1981), czyli Raadhika walczy w sądzie o uznanie dziecka przez Chiru
Khaidi (1983), czyli inspirowany 'Rambo' hicior, który zrobił z Chiru gwiazdę

Vijetha (1985), czyli familijny Chiru jako 'zwyczajny-niezwyczajny'
Film rozpoczyna się dość nietypowo, bowiem oto sam Chiru zwraca się do swych widzów z prośbą, by docenili jego nowe, odmienne od dotychczasowych 'młodych gniewnych' bohaterów akcji (rozumiem, iż chodzi o te filmy od sukcesu Khaidi), filmowe wcielenie. I owa inność polega moim zdaniem nie tyle na tym, iż bohater - najmłodszy syn w tradycyjnej, dużej, mieszkającej wspólnie, nie za bogatej rodzinie - nie ma powodów do frustracji (bo ma, i to sporo), ale na sposobie, w jaki sobie z tym radzi... (bo nie pięściami). Muszę przyznać, iż bardzo mi się ten obraz relacji rodzinnych podobał. Mamy ojca (z dumą stwierdzam, iż rozpoznałam J.V. Somayajulu po samym głosie! Bo wizualnie miałabym problem:D), który wiele (i emocjonalnie i finansowo) włożył w wychowanie dzieci, a teraz nie bardzo może liczyć na ich 'rewanż'. Tradycyjną panią domu (najstarszą synową - świetna Sharada), która dokonuje prawie cudów, by na co dzień związać koniec z końcem i by dom jak najlepiej funkcjonował, a nie jest za to prawie w ogóle doceniana, bo przecież 'siedzi w domu i nie zarabia'. Wreszcie owego najmłodszego syna, który ma swoje marzenia (zostać znanym piłkarzem), ale niezbyt idzie mu z nauką i prawie wszyscy uważają go za 'darmozjada' (nawet ów ojciec, choć na meczu niby dumny, wolałby jednak, żeby syn znalazł jakąś 'porządną' pracę i daje mu to odczuć...). Bardzo mi się Chiru w takim spokojnym wcieleniu podobał i naprawdę kibicowałam mu, żeby w końcu inni przekonali się o jego wartości. Być może niektóre momenty filmu są zbyt melodramatyczne, ale i tak uważam Vijethę za bardzo fajne kino familijne. Notabene 'po sznurku' od info na Wiki, iż film jest remakiem bolly doszłam i do odkrycia jeszcze wcześniejszej wersji assamskiej (!! i to zdobywcy Nationala), a nawet zdaje się i bengalskiej (choć trochę zastanawia mnie fakt, czy jeśli film assamski miałby być remakiem bengala to dostałby Nationala?)
Yamudiki Mogudu (1988), czyli Chiru wraca z zaświatów w cudzym ciele i.. robi porządki;)

Rudraveena (1988), czyli Chiru przedkłada drugiego człowieka nad klasyczne mantry

Tak jak napisałam na początku, zależało mi na różnorodności. W ciągu tego tygodnia miałam zatem okazję zobaczyć Chiru na poważnie i na mniej poważnie, komediowego i dramatycznego, gniewnego i walczącego, ale i spokojnego i pełnego poświęcenia, budzącego sympatię i niekoniecznie - i w każdym z tych wcieleń mi się bardzo podobał. Jestem już pewna, iż za jego fenomenem stoi znacznie więcej niż tylko ów fantastyczny taniec, co więcej przychylam się teraz absolutnie do zdania wielu Telugów, iż w obecnym kinie telugu nie ma nikogo, kto mógłby być gwiazdą na jego miarę: takiego połączenia talentu, charyzmy i wszechstronności. I nikogo czyj taniec (jako i forma ekspresji, a nie tylko 'technicznych popisów') dawałby mi tyle radości.
*chyba stałam się 'wyznawczynią' Chiru:P*