niedziela, 17 lutego 2013

Historia kina mallu na plakacie 'Celluloidu'

Na ten keralski film o pionierze kina mallu czekam już od dość dawna. Kolejne materiały promocyjne  tylko podsycają moje zaciekawienie: pierwszy (też ten postarzony) look Prithviego, trailer, wreszcie przeuroczy OST jakby 'wyjął' ze starego filmu... No a ostatnio zobaczyłam ten plakat i doznałam totalnego rozanielenia: 
 
 
Z prostego powodu: rozpoznaję (znam) wszystkich panów pokazanych na fotkach:)  I to też filmowo. Niby drobiazg, ale jak cieszy:D  W każdym razie zaczęła we mnie kiełkować myśl o podzieleniu się tą znajomością:) Bowiem owi panowie to kawał historii kina mallu.

O pierwszym z lewej (Prithviego na razie omijam^^)  już kiedyś trochę na blogu pisałam. Przy okazji seansu jego słynnego filmu. Tego, na planie którego zginął. Fenomen Jayana (a właściwie Krishnana Naira, 1939-80), bo o nim mowa, można by chyba porównać do casusu Rajesha Khanny w bolly. Nie był wybitnym aktorem, ale miał charyzmę i był prawdziwym superstarem. Tyle, że Jayan - poza tym, iż odszedł młodo (co umocniło jego legendę - być może, gdyby żył dłużej, starzałby się w zapomnieniu jak Rajesh) - był znany przede wszystkim jako gwiazda kina akcji. Wysportowany (zanim rozpoczął karierę filmową był oficerem marynarki), z imponującą muskulaturą (którą chętnie eksponował^^) i zawsze wykonujący wszystkie, najbardziej nawet niebezpieczne sceny akcji samodzielnie, bez dublera (co się skończyło, jak się skończyło..) Jayan był idolem mas i młodzieży, no i zdecydowanie prekursorem jak na owe czasy (pisze się zresztą, iż za jego sprawą zmieniło się postrzeganie bohatera w kinie mallu - którzy stali się odtąd właśnie bardziej macho). Pomimo tego, iż od śmierci Jayana minęło już ponad 30 lat, pamięć o nim jest wciąż żywa - jest nadal ikoną, do której się często odwołuje (sama już parę razy miałam z tego radochę podczas oglądania nowych filmów molly:P) i która się wciąż nieźle 'sprzedaje'.

Kolejny pan to megagwiazda kina mallu. Taki keralski Big powiedzmy:D Abdul Khader, znany lepiej jako Prem Nazir (1926-89) ma na koncie główne role w ponad 600 filmach!! (i to zdaje się rekord Guinessa:P). W tym ponad 100 z jedną aktorką (Sheelą) i 39 premier w jednym roku. A zaczynał od teatru (i roli w Kupcu Weneckim:D)  Jak Jayan, choć grał nie tylko w takich filmach, miał głównie image hiroła kina akcji, tak Prem Nazir stał się popularny przede wszystkim dzięki rolom amantów (choć udowodnił też i swój talent dramatyczny). Był epitomią szyku, elegancji, ale i prostoty (także w kontaktach interpersonalnych). Z 'nowinek' wprowadził do mallu typ kina 'bondowskiego' (seria C.I.D). Grał główne role dość długo (przez prawie trzy dekady), w latach 80 jednak postanowił 'ustąpić pola młodszym' i przejść do ról drugoplanowych (w ten sposób w jednym ze swych ostatnich filmów zagrał u boku Mohanlala). 

Nie mogłam się oprzeć: Prem Nazir ze Sheelą^^ 


Na pewnego rodzaju kontraście do emploi Prema Nazira (delikatnego romantyka) zbudowany był wizerunek Sathyana (czyli Manuela Sathyaneshana Nadara, 1912-71). Ten ex-policjant (który zaczął filmową karierę dopiero koło 40-tki) uważany jest za prekursora realistycznego, naturalnego stylu grania w kinie mallu i tworzył na ekranie głównie męskie, nieraz dość szorstkie postaci. Takie jak w słynnych  Neelakkuyil  czy Chemmen (oba były jednymi z pierwszych sukcesów kina mallu także poza granicami stanu). Dużo zawdzięczał Sethumadhavanowi (o którym to pisałam notkę temu). Podobieństwo do Jayana nie kończy się na poprzedzonym 'mundurową' pracą początku ich karier - Sathyan bowiem też zmarł wcześnie i będąc u szczytu popularności. Tyle że jego dopadła choroba - białaczka. Tuż przed rozpoczęciem filmowej kariery przez Jayana (a notabene Jayan zaczynał od  ról negatywnych:P) Od paru lat w Kerali przyznawane są nagrody pamięci Sathyana. 

Wreszcie ostatnia z plakatowych fotek (a pierwsza z prawej) przedstawia jedynego gwiazdora tamtych czasów żyjącego do dziś. I dlatego Madhu (Madhavana Naira, ur. 1939) można było nawet  zobaczyć w niedawnym molly multistarrerze Twenty:20 (i wyglądał tam mniej więcej tak jak na owej fotce u góry). Zanim został aktorem był wykładowcą hindi. Z ogłoszenia trafił do szkoły teatralnej (słynnej NSD), no a potem do filmu. Był wielką gwiazdą (choć może nie aż taką jak Nazir), ale równolegle grywał też w kinie paralell (np u Adoora Gopalakrishnana). Z czasem zajął się też reżyserią i także w tej dziedzinie odniósł sukces. W ramach gościnnych wypraw do sąsiednich kinematografii zagrał m.in u boku debiutującego Biga i.. ojca Rajiniego:D Ostatnio było o nim dość głośno w związku z nagrodami Padma: otrzymał Padma Shri, rzecz w tym, iż keralski rząd wnioskował o wyższą kategorię Padma Bhushan. No cóż, nie pierwszy raz południe ma 'pod górkę' na szczeblu centralnym...

No więc został mi jeszcze jeden pan. Ale nie będę pisać o samym Prithviraju (nie jest jeszcze historią tego kina:P), tylko o postaci, którą gra w tym filmie. Ojcu kina molly, reżyserze pierwszego filmu tej kinematografii, notabene z urodzenia Tamilu - J.C Danielu. Jego historia jest bowiem przeciekawa (i, podobnie jak Prithviego, dziwi mnie trochę, iż kino molly nie zabrało się za ten temat wcześniej).  Tak w zasadzie J.C. Daniel  zajął się kinem głównie z myślą, iż spopularyzuje za pomocą tego, nowego wówczas medium, kalaripayyattu, słynną keralską sztukę walki (w której to był ekspertem). Zaczął od podróży do ówczesnego Madrasu, z myślą, że zdobędzie tam wiedzę i sprzęt potrzebny do nakręcenia własnego filmu. Niepowodzenie (nie wpuszczono go do jedynego wówczas studia) go nie zniechęciło - po prostu pojechał dalej, do Bombaju i tam uzyskał, co chciał:D W 1926 roku wrócił do Kerali i założył pierwsze na tym terenie studio - The Travancore National Pictures. To w nim powstał ów pierwszy, niemy jeszcze filmu mallu - Vigathakumaran (Zaginione dziecko)
Daniel, oprócz tego, iż go napisał i wyreżyserował, zagrał też główną rolę. Film, o unikalnej wówczas tematyce społecznej, wszedł na ekrany w 1928 roku i przyniósł mu głównie kłopoty. Poszło o obecność kobiety (znaczy aktorki) w filmie, co wybitnie nie spodobało się ortodoksom (nie tylko w Indiach tradycyjnie w sztukach występowali raczej tylko mężczyźni, a grające kobiety były traktowane prawie jak prostytutki). Sytuacja zrobiła się tak 'gorąca', że debiutująca Rosie musiała uciekać do sąsiedniego Tamilnadu, gdzie spędziła resztę życia, natomiast Daniel popadł w takie długi, iż musiał sprzedać studio i to był koniec jego filmowych marzeń. Wprawdzie, gdy jakiś czas potem w końcu się 'odkuł' finansowo (dzięki udanej praktyce dentystycznej:P) spróbował jeszcze raz, ale znów stracił wszystkie pieniądze... Zmarł w 1975 roku, bez grosza przy duszy. Ponoć rząd keralski odmówił mu 'artystycznej pensji', argumentując, iż jest on Tamilem, a nie Keralczykiem! A dziś keralskie władze dumnie szczycą się im jako 'ojcem swej kinematografii'.  Czy trudno się więc dziwić, iż z niecierpliwością czekam na ekranizację tak fascynującej historii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz