wtorek, 21 sierpnia 2012

Urodzinowy tydzień z Chiru - Megastar w obrazkach;)

Jutro, 22 sierpnia, swoje urodziny obchodzi Konidela Sivashankara Vara Prasad, znany nam lepiej jako Megastar (notabene ów tytuł 'obowiązuje' dopiero od 1988 roku, wcześniej nazywany był Daring Dashing Dynamic Hero albo Supreme Star) Chiranjeevi (ów pseudonim podsunęła mu matka - rodzina otacza szczególnym kultem Hanumana-Anjaneyę). Z tej okazji postanowiłam sobie urządzić tydzień z jego filmami, zanim jednak zdam relację z owych seansów chciałabym przybliżyć postać tej legendy kina telugu, za pomocą jego różnych, mało może znanych a interesujących fotek:) Od czego by tu zacząć? Hmm.. może od początku;)

Mały Prasad:) (na fotce na dole z braćmi)
Jako kadet NCC
A tak wyglądał w okolicy swego filmowego debiutu... (1978 rok)
I tak;D
Ślub z Surekhą wziął w 1980 roku
Z żoną i teściem (bardzo znanym aktorem komediowym - Chiru był 'znikąd' ale 'wżenił się w branżę':P)
Trochę fotek z planów:
 
 
  
 
z Vamsym
Z Vishwanathem (który, jak twierdzi, nauczył go aktorstwa)
 
I z różnymi VIPami (uznałam,iż większości nie ma co przedstawiać;)):
Na spotkaniu gwiazd lat 80 - pewnie z większością tych pań kiedyś grał;D
Niewątpliwie lubi się tulić;D
Wielka tolly czwórka plus topowe wówczas aktorki
Duzi chłopcy^^
Siła braci Konidelów
Oraz szerzej Megarodziny
Jeszcze z familijnych fotek: z rodzicami i braćmi
I z własną rodziną
Hmm... chyba zdjęcia z filmowych wcieleń Chiru trzeba będzie przenieść już do osobnej notki;D
Anyway: Happy Birthday, Chiru! 

sobota, 18 sierpnia 2012

'Pranayam' (malajalam, 2011) vs 'Innocence' (Australia, 2000) - małe 'studium' porównawcze;)

Do stworzenia notki w takiej właśnie, poniekąd porównawczej, formie skłonił mnie wyczytany ostatnio news o protestach niedawnego zdobywcy Nationala dla najlepszego aktora, Salima Kumara, przeciwko przyznaniu nagrody stanowej dla Prayanam, bowiem film ów jest... właśnie remakiem Innocence:O  Jako, że planowałam już wcześniej zarówno obejrzenie Prayanam, jak i powtórkę seansu widzianego daaawno temu Innocence (na tyle dawno, żeby tylko ogólnie pamiętać, iż film zrobił na mnie spore wrażenie) postanowiłam połączyć obie sprawy i, przy okazji seansów, zweryfikować osobiście ową tezę:)  I - żeby sobie nie zepsuć 'dziewiczego' seansu Prayanam nieustannym szukaniem podobieństw do filmu Paula Coxa - zacząć właśnie od malajalamskiego filmu.
Może rozpocznę od tytułu, bo moim zdaniem w obu przypadkach jest on istotny w zrozumieniu, co chciał podkreślić reżyser (ogólnie zresztą uważam, iż tytuły filmów są ważne i dlatego tak mnie denerwuje, gdy ich nie rozumiem:/) Pranayam to 'miłość'. I zasadniczo o tym opowiada film Blessy'ego: o różnych rodzajach miłości. Bo chodzi tu nie tylko o wzajemne relacje pomiędzy trójką głównych, dojrzałych bohaterów: kobietą, mężczyzną, który był jej pierwszą miłością i jej obecnym mężem (zresztą tu Blessy dość szybko asekuruje się, iż w grę nie wchodzi żaden 'konflikt interesów' między panami, bo owa stara relacja to teraz już 'nie taka miłość':P) ale też między rodzicami i dziećmi (czy i wnukami), młodzieńczą miłość itp. 
No i moim zdaniem takie właśnie podejście do tematu stanowi jednak pewien problem: bo - poza tym, iż dało Mohanlalowi szansę na stworzenie świetnej roli niezależnego i pewnego swej wartości, choć sparaliżowanego faceta - ogólnie rzecz biorąc Blessy zbyt wiele naraz chce 'objąć', zbyt wiele przekazać widzowi (ale jednocześnie nie być zbyt kontrowersyjnym) i niestety wychodzi mu to nie do końca udanie, bo miejscami zbyt patetycznie, a miejscami zbyt sentymentalnie. To nie znaczy, iż Prayanam jest złym filmem - ale jest tylko dobrym, a ja pewnie spodziewałam się czegoś wyjątkowego i zachwycającego. Znaczy czegoś takiego jak właśnie Innocence:D
Bo Innocence to piękna, poruszająca i poetycka opowieść o miłości. Niewinnej, choć i jak najbardziej zmysłowej. Jednocześnie pierwszej i ostatniej, tyle że między jednym i drugim było 40 lat przerwy. W trakcie których obydwoje bohaterowie zbudowali sobie swoje, odrębne życia, jakąś tam stabilizację. A jednak ponowne spotkanie po latach zaowocuje czymś, dla czego będą gotowi to porzucić. I narazić się na śmieszność (bo przecież z jakimi reakcjami musi się liczyć zakochana 'jak nastolatka' starsza pani?). No właśnie, bo niby są już dorośli (nawet bardzo:)), ale czy na pewno patrząc społecznie ich związek jest łatwiejszy? Niemniej ich priorytety zdają się być jasno określone, bo jest w nich jakaś pewność, że robią dobrze (może to daje właśnie wiek?) Paul Cox nie porywa się na kompleksowy przekaz o 'różnych rodzajach i odcieniach miłości' (i dobrze:)), jego interesuje ta jedna wielka love story. I pewnie każdy może wymienić wiele takich filmowych (i nie tylko) opowieści (z Romeo i Julią czy Lajlą i Madźnu na czele), ale bohaterami ilu z nich byli 70-latkowie? No właśnie, i to czyni tę historię niezwykłą:) I podobny punkt wyjścia (trójka dojrzałych ludzi: kobieta, jej dawna miłość i obecny mąż - w Innocence zresztą zdecydowanie mniej obecny...), przy bardzo jednak innym jego rozwinięciu, nie czyni jeszcze z Prayanam remaku australijskiego filmu, przynajmniej nie w moich oczach. Być może Blessy się ciut inspirował, ale nie więcej...

wtorek, 14 sierpnia 2012

Młodzi zdolni na południu

Są tacy, którzy dość szybko poprzestają na tym, co już znają (w różnych sferach;)), inni cały czas szukają nowych wrażeń, oczarowań, smaków... Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy:) Uwielbiam te momenty moich prywatnych 'odkryć': nowych, interesujących rejonów czy - jak tu - twarzy... Oczywiście w przypadku aktorów 'nowym odkryciem' może być także ktoś, kto gra już od lat (czy nawet już nie żyje), niemniej to trochę inna sytuacja w tym sensie, iż nie ma wtedy tego frapującego elementu niewiadomej (w końcu starczy zajrzeć na Wiki, by przeczytać jak rozwijała się kariera owej osoby) - przy młodych, obiecujących aktorach nie wiemy, co się  wydarzy: czy raczej rozwiną czy zmarnują swój talent? I 'kibicowanie' tej pierwszej alternatywie jest szalenie fascynujące:) Postanowiłam się wiec podzielić moją listą południowych 'młodych zdolnych', którzy zwrócili moją uwagę i których kariery (a raczej artystyczny rozwój) od jakiegoś czasu z ciekawością śledzę (i mu 'kibicuję'). Z kryterium 'talentu' tłumaczyć się trudno (widzę go albo nie;D), natomiast postanowiłam przyjąć pewne kryteria (granice) owej 'młodości'. Zatem wybrałam do notki aktorów, którzy: 
a) nie mają więcej niż 30 lat i 
b) debiutowali nie wcześniej niż w 2005 roku (dziecięcych ról tu nie wliczam, a przyjęłam te 7 lat, bo zwykle przełom następuje po jakichś 2-3 latach, a dobrze, żeby aktor miał też potem czas na wykazanie się, iż nie był to jednorazowy 'przebłysk').
W ten sposób odpadli mi np Dhanush, Jiiva czy Sharwanand (nie skończyli jeszcze 30-tki, ale grają już od jakiejś dekady).
Godne uwagi filmy wybrałam kierując się bądź własną poseansową opinią, bądź głosami krytyki.
Kolejność jest alfabetyczna i panie przodem:)  A więc:

Amala Paul

 
Rocznik/język ojczysty: 1991 / malajalam
Debiut: Neelathamara (malajalam, 2009) 
Przełom: Sindhu Samaveli i Mynaa (tamilskie, 2010)
Filmy godne zobaczenia: Sindhu Samaveli, Mynaa (2010), Deiva Thirumagal (tamilski, 2011), Aakashathinte Niram  (malayalam, 2012) 
Aktualne interesujące projekty:  Janda Pai Kapiraju / Nimirndhu Nil  (film Samuthirakaniego), Sotta Vazhakutty  (film reżysera Vaaga sooda vai, z Dhanushem)

Ananya


Prawdziwe/pełne nazwisko: Ayilya Gopalakrishnan Nair
 Rocznik/język ojczysty:  1987 / malajalam
Debiut: Positive (malajalam, 2008 - jako Ayilya)
Przełom:  Naadodigal (tamilski, 2009)
Ciekawostki:  jako dziecko trenowała łucznictwo (była mistrzynią stanu:D)
Filmy godne zobaczenia:  Naadodigal (tamilski, 2009), Engaeyum Eppothum  (tamilski, 2011),
Aktualne interesujące projekty: Dhooore, Ameya, Thomson Villa.

Anjali


Rocznik/język ojczysty:  1982 / telugu
Debiut: Photo (telugu, 2006)
Przełom: Kattradhu Thamizh (tamilski, 2007)
Ciekawostki:  sama się dubbinguje
Filmy godne zobaczenia: Kattradhu Thamizh (2007), Angadi Theru (tamilski, 2010)Thoonga Nagaram (tamilski, 2010),  Engaeyum Eppothum  (tamilski, 2011),
Aktualne interesujące projekty: hmm... SVSC?

 Nithya Menen

Rocznik/język ojczysty:  1988 (lub 90?) / malajalam
Debiut:  Akasha Gopuram (malajalam, 2008)
Przełom:  Ala Modalaindi (telugu, 2011)
Ciekawostki: ma dyplom z dziennikarstwa, sama się wszędzie dubbinguje, zdarza się jej też śpiewać w filmach
Filmy godne zobaczenia: Ala Modalaindi (telugu, 2011)Veppam (tamilski, 2011), Ishq (telugu, 2012), Karmayogi (malajalam, 2012), Ustad Hotel  (malajalam,2012)
Aktualne interesujące projekty: Poppins (5 par w adaptacji cenionej sztuki), film Cherana (ze Sharwanandem)

Swathi

Prawdziwe/pełne nazwisko:  Swati (Svetlana) Reddy
Rocznik/język ojczysty: 1987? / telugu
Debiut:  Danger (telugu, 2006)
Przełom:  Ashta Chamma (2008)
Ciekawostki: urodzona we Władywostoku, sławę przyniósł jej program tv Colors, nie tylko sama się dubbinguje, ale okazjonalnie 'podkłada' też głos za inne aktorki (np jej głosem mówi Ileana w Jalsie) oraz śpiewa.
Filmy godne zobaczenia: Ashta Chamma (telugu, 2008), Subramaniyapuram (tamilski, 2008), Kalavaramaye Madilo (telugu, 2009), Poraali (tamilski, 2011)
Aktualne interesujące projekty: Swamy Ra Ra

  Nani

Prawdziwe/pełne nazwisko:  Naveen Kumar Ghanta
Rocznik/język ojczysty:  1984 / telugu
Debiut:  Ashta Chamma (2008)
Przełom:   Ashta Chamma (2008)
Ciekawostki:  zanim został aktorem był asystentem reżysera (pracował m.in z Bapu czy Srinu Vytlą), pracował tez jako DJ.
Filmy/role godne zobaczenia: Ashta Chamma (2008), Ala Modalaindi (2011), Veppam (tamilski, 2011)
Aktualne interesujące projekty:  Yeto Vellipoyindhi Manasu (Gauthama Menona), Paisa (Krishny Vamsiego), Janda Pai Kapiraju (Samuthirakaniego)
  

Sundeep Kishan

Rocznik/język ojczysty: telugu
Debiut:  Sneha Geetham (telugu,2008)
Przełom: Prasthanam (telugu, 2010)
Ciekawostki:  przed aktorskim debiutem był asystentem Gauthama Menona
Filmy/role godne zobaczenia: Prasthanam (telugu, 2010),  Shor in the City  (hindi, 2010)
Aktualne interesujące projekty:  Gundello Godari, Routine Love Story

Aadhi 

 
Prawdziwe/pełne nazwisko:  Sai Pradeep Pinisetty
Rocznik/język ojczysty:  1982 / telugu
Debiut:   Oka Vichitram (telugu, 2006)
Przełom: Mirugam i Eeram (tamilskie, 2007)
Ciekawostki:  syn producenta telugu, ale pracuje głównie w kinie tamilskim
Filmy/role godne zobaczenia: Mirugam (2007), Eeram (2007), Aravaan (2012)
Aktualne interesujące projekty:  Gundello Godari

Może moja lista zachęci kogoś do filmowego poznania którejś z tych osób - serio warto!:)  (parę innych obiecujących młodych nazwisk, które ostatecznie nie znalazły się na liście powyżej, jak np Bindu Madhavi, Abhinayę czy Asifa Aliego - też:D)


niedziela, 12 sierpnia 2012

Nationalowe rozczarowania: Vimukthi (2008) i Kadhal Kottai (1996)

Nagrody jak i filmy są różne, przynajmniej dla mnie nie wszystkie mają tę samą wartość. Od jakiegoś czasu zdecydowanie bardziej przekonują mnie te przyznawane przez jakieś gremium, niż wynikające z głosowania widzów (bo te drugie coraz bardziej przemieniają się raczej w rankingi popularności i np. mniej znany aktor, jakkolwiek genialnie by nie zagrał, na Filmfara raczej nie ma co liczyć - chyba że na tego od krytyków. Bo nawet już podzielili je w bolly na 'zwykłe' i 'krytykowe', a nie od początku tak było - i to o czymś też mówi:P). Oczywiście nie znaczy to, że i szacownej komisji (czy akademii) nie mogą zdarzyć się 'wtopy'. I o takich właśnie filmach, przy których oglądaniu myślałam sobie "I on dostał Nationala??", chcę napisać tym razem. I nie chodzi mi tu o tytuły, które akurat jakoś mi nie 'podeszły', tylko o takie, w których nie widzę wartości na aż taką nagrodę (czyli mogłam nie zrozumieć - zatem trochę się męczyć - na powiedzmy keralskim Swayamvaram, a całkiem nieźle bawić na telugowym  Kalisundam Raa, ale to nie przeszkadza mi dziwić się przyznaniu Nationala tylko temu drugiemu:P) 

Po kannadyjskie Vimukthi (Liberation) sięgnęłam właśnie głównie za sprawą jego nagród (miało mi to dawać nie tylko gwarancję sensownego filmu, ale i nie remaku, których wszak u nich pełno:P) plus faktu, iż główną bohaterką miała być kobieta (i owoż jej wyzwolenie), a takich filmów wciąż mi w kinie indyjskim mało. Dopiero przy 'odpalaniu' płyty dotarło do mnie, iż film wyreżyserował, znany mi  już człowiek, P. Sheshadri - co tym lepiej mnie nastawiło, bo jego Atithi bardzo mi się podobało. Niestety o Vimukthi tego samego powiedzieć nie mogę. A potencjał naprawdę był: pod jednym dachem mamy oto słynnego malarza (wdowca) i jego córkę, która jest obsesyjnie zazdrosna o swego ojca (czyli typowy kompleks Elektry). Przybycie zachodniej wielbicielki malarza, która chce się u niego uczyć, zaostrza sprawę do tego stopnia, iż zdesperowany ojciec widzi jedyne wyjście w opuszczeniu domu (i zerwaniu kontaktu z córką). Dodatkowo obsesja Madhavi odbija się na jej małżeństwie. Brzmi może i świetnie (i na materiał na przeciekawy dramat psychologiczny), tylko co z tego, skoro w praktyce dostajemy zamiast solidnej głębi 'ślizganie się po powierzchni', czy wręcz pretensjonalność. Przynajmniej mnie to nie przekonuje, a zostawia obojętną, bądź irytuje. Że na widok owej 'zachodniej turystki' zęby bolą chyba nawet nie muszę dodawać... Na pociechę pozostają piękne widoki Vanarasi (gdzie toczy się cała druga połowa filmu). Ale to jednak za mało na Nationala.

Tamilskie Kathal Kottai to zdobywca nawet 3 Nationali (dla najlepszego tamila, za reżyserie i scenariusz). Spodziewałam się więc naprawdę dużo. Niestety dostałam 'tylko' średnią komedię romantyczną. Relacja między jej bohaterami, Kamali i Suryą, rozgrywa się przez cały film listownie.Wszystko zaczęło się od skradzionych dziewczynie w pociągu dokumentów, które znalazł i odesłał jej Surya. Od listu do listu zaczęli być sobie coraz bliżsi, ale czy się spotkają? Znana formuła, ale nawet prostą historię, której fabułę można streścić w kilku słowach, a finał jest dość prosty do przewidzenia, można opowiedzieć tak, żeby widza oczarować (ze mną tak zrobiło choćby telugowe Nuvvu Nakkuu Nachav - choć też nie jestem przekonana, żeby to miał być film aż na Nationala:P), przy KK to niestety nie zadziałało. Jak dla mnie film jest za długi ( trwa prawie 3 h i to się czuje)  i zbyt wiele w nim dłużących się momentów (prosto z mostu mówiąc miejscami sie dość wlecze... a za mało np dobrych dialogów, błyskotliwych scenek itp). Może kwestia czasu realizacji, może patrząc z dzisiejszej perspektywy zbyt się już zestarzał? Ale przecież z fascynacją oglądamy niektóre dużo starsze filmy, prawda?

Poza tym pozostaję też choćby w zadziwieniu, iż Koi Mil Gaya dostało Nationala dla najlepszego filmu tyczącego 'integracji narodowej':O Mocno zastanawia mnie też misz-masz w kategorii 'najlepszego filmu rozrywkowego' (gdzie potrafią sąsiadować rzeczy zupełnie innego jednak kalibru...)