sobota, 25 sierpnia 2012

Birthday Chiru's week - Megastar movie looks

Chiru's birthday celebrations part two (I know little late, but better late than never, isn't it?^^) -  this time screenshots with his various looks in different movies.

Khaidi
Abhilasha
Adavi Donga
Chantabbai
Jagadeka veerudu athiloka sundari
Kondama Simham
Chakravathy
Mahanagaram Lo Mayagadu
also Mahanagaram Lo Mayagadu
Lankeswaradu
Aradhana
Sri Manujatha
Attaku yamudu ammayiki mogudu
Vijetha
Big Boss
Chanakaya sapadham
Muta Mestri
Also Muta Mestri
Raja Vikramarka
Swayam Krushi
Subhalekha
Sneham Kosam
stalled hollywood project The Thief of Bagdadh
 
Of course this isn't a complete list. There are many more - which I haven't discovered (yet) or temporary forgot about them etc.
 
 And Temple: hope you'll find at least one, you haven't seen earlier:D

wtorek, 21 sierpnia 2012

Urodzinowy tydzień z Chiru - Megastar w obrazkach;)

Jutro, 22 sierpnia, swoje urodziny obchodzi Konidela Sivashankara Vara Prasad, znany nam lepiej jako Megastar (notabene ów tytuł 'obowiązuje' dopiero od 1988 roku, wcześniej nazywany był Daring Dashing Dynamic Hero albo Supreme Star) Chiranjeevi (ów pseudonim podsunęła mu matka - rodzina otacza szczególnym kultem Hanumana-Anjaneyę). Z tej okazji postanowiłam sobie urządzić tydzień z jego filmami, zanim jednak zdam relację z owych seansów chciałabym przybliżyć postać tej legendy kina telugu, za pomocą jego różnych, mało może znanych a interesujących fotek:) Od czego by tu zacząć? Hmm.. może od początku;)

Mały Prasad:) (na fotce na dole z braćmi)
Jako kadet NCC
A tak wyglądał w okolicy swego filmowego debiutu... (1978 rok)
I tak;D
Ślub z Surekhą wziął w 1980 roku
Z żoną i teściem (bardzo znanym aktorem komediowym - Chiru był 'znikąd' ale 'wżenił się w branżę':P)
Trochę fotek z planów:
 
 
  
 
z Vamsym
Z Vishwanathem (który, jak twierdzi, nauczył go aktorstwa)
 
I z różnymi VIPami (uznałam,iż większości nie ma co przedstawiać;)):
Na spotkaniu gwiazd lat 80 - pewnie z większością tych pań kiedyś grał;D
Niewątpliwie lubi się tulić;D
Wielka tolly czwórka plus topowe wówczas aktorki
Duzi chłopcy^^
Siła braci Konidelów
Oraz szerzej Megarodziny
Jeszcze z familijnych fotek: z rodzicami i braćmi
I z własną rodziną
Hmm... chyba zdjęcia z filmowych wcieleń Chiru trzeba będzie przenieść już do osobnej notki;D
Anyway: Happy Birthday, Chiru! 

sobota, 18 sierpnia 2012

'Pranayam' (malajalam, 2011) vs 'Innocence' (Australia, 2000) - małe 'studium' porównawcze;)

Do stworzenia notki w takiej właśnie, poniekąd porównawczej, formie skłonił mnie wyczytany ostatnio news o protestach niedawnego zdobywcy Nationala dla najlepszego aktora, Salima Kumara, przeciwko przyznaniu nagrody stanowej dla Prayanam, bowiem film ów jest... właśnie remakiem Innocence:O  Jako, że planowałam już wcześniej zarówno obejrzenie Prayanam, jak i powtórkę seansu widzianego daaawno temu Innocence (na tyle dawno, żeby tylko ogólnie pamiętać, iż film zrobił na mnie spore wrażenie) postanowiłam połączyć obie sprawy i, przy okazji seansów, zweryfikować osobiście ową tezę:)  I - żeby sobie nie zepsuć 'dziewiczego' seansu Prayanam nieustannym szukaniem podobieństw do filmu Paula Coxa - zacząć właśnie od malajalamskiego filmu.
Może rozpocznę od tytułu, bo moim zdaniem w obu przypadkach jest on istotny w zrozumieniu, co chciał podkreślić reżyser (ogólnie zresztą uważam, iż tytuły filmów są ważne i dlatego tak mnie denerwuje, gdy ich nie rozumiem:/) Pranayam to 'miłość'. I zasadniczo o tym opowiada film Blessy'ego: o różnych rodzajach miłości. Bo chodzi tu nie tylko o wzajemne relacje pomiędzy trójką głównych, dojrzałych bohaterów: kobietą, mężczyzną, który był jej pierwszą miłością i jej obecnym mężem (zresztą tu Blessy dość szybko asekuruje się, iż w grę nie wchodzi żaden 'konflikt interesów' między panami, bo owa stara relacja to teraz już 'nie taka miłość':P) ale też między rodzicami i dziećmi (czy i wnukami), młodzieńczą miłość itp. 
No i moim zdaniem takie właśnie podejście do tematu stanowi jednak pewien problem: bo - poza tym, iż dało Mohanlalowi szansę na stworzenie świetnej roli niezależnego i pewnego swej wartości, choć sparaliżowanego faceta - ogólnie rzecz biorąc Blessy zbyt wiele naraz chce 'objąć', zbyt wiele przekazać widzowi (ale jednocześnie nie być zbyt kontrowersyjnym) i niestety wychodzi mu to nie do końca udanie, bo miejscami zbyt patetycznie, a miejscami zbyt sentymentalnie. To nie znaczy, iż Prayanam jest złym filmem - ale jest tylko dobrym, a ja pewnie spodziewałam się czegoś wyjątkowego i zachwycającego. Znaczy czegoś takiego jak właśnie Innocence:D
Bo Innocence to piękna, poruszająca i poetycka opowieść o miłości. Niewinnej, choć i jak najbardziej zmysłowej. Jednocześnie pierwszej i ostatniej, tyle że między jednym i drugim było 40 lat przerwy. W trakcie których obydwoje bohaterowie zbudowali sobie swoje, odrębne życia, jakąś tam stabilizację. A jednak ponowne spotkanie po latach zaowocuje czymś, dla czego będą gotowi to porzucić. I narazić się na śmieszność (bo przecież z jakimi reakcjami musi się liczyć zakochana 'jak nastolatka' starsza pani?). No właśnie, bo niby są już dorośli (nawet bardzo:)), ale czy na pewno patrząc społecznie ich związek jest łatwiejszy? Niemniej ich priorytety zdają się być jasno określone, bo jest w nich jakaś pewność, że robią dobrze (może to daje właśnie wiek?) Paul Cox nie porywa się na kompleksowy przekaz o 'różnych rodzajach i odcieniach miłości' (i dobrze:)), jego interesuje ta jedna wielka love story. I pewnie każdy może wymienić wiele takich filmowych (i nie tylko) opowieści (z Romeo i Julią czy Lajlą i Madźnu na czele), ale bohaterami ilu z nich byli 70-latkowie? No właśnie, i to czyni tę historię niezwykłą:) I podobny punkt wyjścia (trójka dojrzałych ludzi: kobieta, jej dawna miłość i obecny mąż - w Innocence zresztą zdecydowanie mniej obecny...), przy bardzo jednak innym jego rozwinięciu, nie czyni jeszcze z Prayanam remaku australijskiego filmu, przynajmniej nie w moich oczach. Być może Blessy się ciut inspirował, ale nie więcej...