Dawno dawno temu, jeszcze na poprzednim blogu, rozpoczęłam ambitny projekt przeglądu niepełnosprawnych postaci w indyjskich filmach. Chciałam wtedy udowodnić, że to kino nie zajmuje się tylko pięknymi i zdrowymi (podobnie jak i że nie tylko tam śpiewają i tańczą:P) Materiału okazało się być całkiem sporo - tematycznych notek poświęconych kolejno różnym rodzajom niepełnosprawności powstało 5 (głuchoniemi, niewidomi, niepełnosprawni intelektualnie, chorzy na Alzheimera i schizofrenię oraz inne zaburzenia psychiczne) i nastąpiło tu raczej moje znużenie niż kompletne wyczerpanie tematu. Teraz chętnie jednak do niego wrócę :)
I zacznę dzisiejszy przegląd niepełnosprawnych ruchowo filmem, który - jak mówią niektórzy - 'jest wszędzie' (więc musiał w końcu znaleźć się i w moim przeglądzie^^)
Sanjeev Kumar w Sholay (1975)
Tetraplegicy:
Hrithik w Guzaarish (2010)
Jayasurya w Beautiful (2011)
Chwilowo (po wypadku) przykuty do wózka:
Dulquer Salman w nowelce z Anchu Sundarikal (2013)
I pozostali na wózkach na stałe:
Parvarthy w Bangalore Days (2014)
Kalki w Margarita with the straw (2015). Jej przyjaciółka jest niewidoma.
Najlepszy film: Baahubali (telugu) Najlepszy debiut reżyserski: Masaan (hindi) Najlepszy film o integracji: Nanak Shah Fakir (pendżabski)
Najlepszy film o sprawach społecznych: Nirnajakam (malajalam) Najlepszy film dot. ochrony środowiska: Valiya Chirakulla Pakshikal (malajalam)
Najlepszy film rozrywkowy: Bajrangi Bhajijaan (hindi) Najlepszy film dziecięcy: Duronto (hindi)
Najlepszy reżyser: Sanjay Leela Bhansali (za 'Bajrao Mastani' - hindi) Najlepszy aktor: Amitabh Bachchan(za 'Piku' - hindi) Najlepsza aktorka: Kangana Ranaut (za 'Tanu Weds Manu Returns' - hindi)
Najlepszy aktor drugoplanowy: Samuthirakani (za 'Visaranai' - tamilski) Najlepsza aktorka drugoplanowa: Tanvi Azmi(za 'Bajrao Mastani') Najlepsza rola dziecięca: Gaurav Menon(za 'Ben')
Najlepszy scenariusz oryginalny: Juhi Chaturvedi (za Piku) & Himanshu Sharma (za Tanu Weds Manu Returns)
Najlepszy scenariusz adaptowany: Vishal Bharadwaj (za Talvar - hindi) Najlepsze dialogi: Juhi Chaturvedi (Piku) & Himanshu Sharma (Tanu Weds Manu Returns) Najlepszy kobiecy playbacksinger: Monali Thakur za 'Moh Moh Ke Dhage' (z ‘Dum Laaga ke Haisha') Najlepszy męski playbacksinger:Mahesh Kale za ‘Aruni Kirani' (z ‘Katyar Kaljat Ghusali’)
Najlepszy tekst piosenki: Varun Grover (za 'Moh Moh ke Dhage' z Dum Laga Ke Haisha) Najlepsze piosenki: M. Jayachandran (za Ennu Ninte Moideen - malajalam) Najlepszy background: Illayaraja (za Tharai Thapattai - tamilski) Najlepsza choreografia:Remo D’Souza (za 'Deewani Mastani' z Bajirao Mastani)
Najlepsze zdjęcia: Sudeep Chatterjee (za Bajirao Mastani) Najlepszy dźwięk: Bajirao Mastani Najlepsze efekty specjalne: Srinivas Mohan (za Baahubali) Najlepszy montaż: Late T E Kishore (za Visaaranai) Najlepsze kostiumy: Nanak Shah Fakir Najlepszy makijaż: Nanak Shah Fakir
I najlepsze filmy w poszczególnych językach:
assamski: Kothanodi
bengalski: Shankhachil hindi: Dum Laaga ke Haisha tamilski: Visanarai malajalam: Pathemari pendżabski: Chauthi koot maracki: Ringan telugu: Kanche kannada: Thithi
Nagroda specjalna jury: Kalki Koelchin (zaMargarita with the straw) Wzmianki specjalne: Rinku Rajguru (za Sairat), Ritika Singh (za Iruttu Sudhu), Jayasurya
Smutny to dzień, gdy ktoś głoszący dotąd, że nagrody krajowe to najsensowniej rozdawane indyjskie nagrody filmowe budzi się rano i czytając w facebookowym buzzfeedzie wzmianki o świeżych laureatach owych nagród zastanawia się, czy to przypadkiem nie jakiś ciut przedwczesny prima aprilis:/Jako, że mam zasubskrybowane sporo newsów od Telugów najpierw rzuciły mi się w oczy gratulacje dla Baahubali jako najlepszego filmu. Pomyślałam sobie, że zapewne zostało 'najlepszym filmem telugu' - i ok, fajnie (zwłaszcza zważywszy, jak często Akademia nie raczyła przyznawać w ogóle Nationala dla filmu z tej kinematografii).Ale potem czytam gratulacje dla Krishowego Kanche jako najlepszego filmu telugu. Hmmm, czyżby zatem Baahubali zostało najlepszym filmem popularnym?Też fajnie (skoro ostatnio mogły nimi zostać takie tytuły jak Dabbang czy BMB to czemu nie bardziej interesujący film Rajamouliego:P)Wreszcie trafiam na obszerniejsze zestawienie laureatów i szok: Baahubali zostało najlepszym filmem w ogóle. Na Nationalach. Szok.Znaczy ja się bardzo dobrze bawiłam na Baahubali i kibicowałam mu w różnych rozdaniach, ale na boga, to nie jest najlepszy z najlepszych film roku w całych Indiach:OTo nie ta kategoria w ogóle. I to wcale nie jest dobrze dla kina telugu, że pierwszym (wreszcie) w ich historii filmem z najważniejszą indyjską nagrodą na koncie został taki obraz jak ten. To ich tylko bardziej zaszufladkuje. No dobra, ale czytam dalej. Big - OK, bardzo mi się w Piku podobał (zostaje w ten sposób Nationalowym rekordzistą, wysuwając się przed Kamala i Mamuta), Kangana za sequel Tanu Weds Manu - hmmm... filmu nie widziałam, ale - nie ujmując nic Kanganie jako dobrej aktorce - serio, to była najlepsza kreacja roku? Taka, żeby nagrodzić ją Nationalem drugi rok z rzędu? A co z genialną Kalki w Margaricie? Szukam... łaskawie dali jej nagrodę specjalną. Ja rozumiem, że ta rola mogła 'przerosnąć' wielu zwykłych indyjskich widzów, ale o Nationalowej akademii miałam lepsze zdanie. Dochodzę do nagrody dla najlepszego reżysera i robi mi się ciemno przed oczami. Ktoś tu zwariował i chyba nie ja.
Szukam zatem choć promyczków nadziei: są oczywiście 3 nagrody dla Visaranai (niestety nie tak ważne jak powinny być), za debiut dla Masaan, jest nagrodzony za swój tysięczny soundtrack Illayaraja, cudowny maracki numer karnatyczny ze statuetką dla najlepszego playbacksingera, w końcu doceniony przynajmniej wzmianką Jayasurya i parę potencjalnych perełek w nagrodach dla kina regionalnego (nie wiedziałam, że Dr Biju i Goutham Ghose nakręcili już coś nowego:)), ale to wciąż nie jest mi w stanie zagłuszyć dojmującego poczucia wielkiego zawodu. Oczywiście że dotąd też nie zawsze byłam w 100% zadowolona z decyzji Nationalowej Akademii (często miałam poczucie, że ta czy owa statuetka została przyznana 'pod szerszą publiczkę'), ale nigdy dotąd nie było tego tyle naraz. To nie te nagrody, które tak ceniłam. Zostaje mieć tylko nadzieję, że to 'jednorazówka' a nie już stały trend...
W mijającym tygodniu upłynęła nie tylko rocznica urodzin Manmohana Desaia, ale i śmierci Nutan - jednej z moich ulubionych aktorek. Pochodzącej z bardzo filmowej rodziny [teraz coś mi mówi nie tylko fakt, iż jej siostrą była Tanuja, a siostrzenicą Kajol, ale i że to córka Shobany Samarth] Filmfarowej rekordzistki z czasów, kiedy nie przyznawano ich tyle co teraz [i nie można było dostać dwóch za tę samą rolę:P], która zmarła przedwcześnie równe 25 lat temu, na raka piersi. To chyba dobra okazja, żeby przenieść tu forumową notkę o filmie z jej pierwszą przełomową rolą.
Po 'Bandini' Nutan stała się jedną z moich ulubionych aktorek, bardzo byłam więc ciekawa początków jej kariery. Balraj Sahni był dodatkowym bonusem^^
Bohaterka filmu, Gauri, to wychowywana przez wujostwo sierota. Dziewczyna nie ma lekko, trochę jak Kopciuszek musi ciężko pracować w domu i nie tylko, a nie słyszy w zamian żadnego dobrego słowa, tylko same wyzwiska. Ale to dopiero początek jej kłopotów... Gdy bowiem odrzuca awanse kucharza z domu, w którym pracuje, ten 'w odwecie' wrabia ją w kradzież. Sąd traktuje ją wprawdzie dość łagodnie i oddaje tylko 'pod opiekę' wuja, ale opinia złodziejki nie pozwala dziewczynie znaleźć nowej pracy. Gauri postanawia więc 'rozliczyć się' z owym kucharzem na własną rękę, co prowadzi do kolejnej interwencji policji i - ponieważ tym razem wuj nie chce już wziąć za nią odpowiedzialności - dziewczyna trafia do zakładu wychowawczego dla dziewcząt. Gauri, którą dotychczasowe wydarzenia przepełniły gniewem i buntem wobec świata, nie ma ochoty dostosować się do żadnych zasad w placówce, nieustannie prowokuje konflikty i obraża wszystkich wokół. Czy kierującemu ową instytucją Ashokowi uda się na nią wpłynąć?
'Seema' to film społeczny, taki z 'przesłaniem', ale naprawdę bardzo dobrze się go ogląda. Może niektórzy stwierdzą, że w życiu raczej się specjalnie nie spotyka takich wychowawców jak Ashok, ale tak naprawdę chodzi tu o to (w co szczerze wierzę), że dobro wyzwala dobro i często bunt młodej osoby bywa takim desperackim wołaniem o pomoc, akceptację, a okazanie takiej osobie wiary w nią, zaufania potrafi przynieść bardzo zbawienne skutki, skruszyć ten 'obronny pancerz' założony przez osobę dla ochrony przed światem. Owszem, pewnie bywa to ryzyko ( na które nie każdego stać), ale jak potrafi się opłacić! W każdym razie Ashok wędruje do mojego pocztu pedagogicznych wzorców, a scena, w której radzi sobie z Gauri tłukącą w gniewie kijem szyby w salonie ośrodka to już w ogóle mój niedościgniony wzorzec zachowania wychowawcy w trudnej sytuacji. Może natomiast można było sobie darować dalszy rozwój wydarzeń (z wątkiem romantycznym), ale w sumie i trudno się dziwić bohaterce^^
Jak już wspominałam na początku to była pierwsza przełomowa rola dla 19-letniej wówczas Nutan. Dostała też za nią swego pierwszego Filmfare'a. Jej Gauri przeżywa całą gamę różnych emocji, zmienia się na naszych oczach i Nutan potrafi to świetnie wyrazić: bywa spokojna, wręcz wycofana, ale i buntownicza i zadziorna, wreszcie stonowana i dojrzała. Fantastyczny jest też Balraj Sahni, którego tu prawie nie poznałam, bo wyglądał fascynująco (i miejscami miałam skojarzenia z Humprey'em Bogartem albo z Harrisonem Fordem). Jego bohater może wydawać się przez sporą część filmu zbyt idealistyczny, ale potem dzieje się coś, co pokazuje nam go i od takiej powiedzmy bardziej 'ludzkiej' strony - że nie zawsze jednak panuje nad sytuacją i wie, co zrobić... Wreszcie trzecia ciekawa postać to grana przez Shubhę Khote [teraz już wiem, że Durga Khote to jej ciotka^^] jedna z dziewcząt z ośrodka, kolejna 'zadziora'. Ponoć Shubha była naprawdę mistrzynią kolarstwa i ten aspekt został w filmie specjalnie 'pod nią' uwzględniony (tak twierdzą na Upperstallu)
Film cieszył się dużym powodzeniem również ze względu na świetną ścieżkę dźwiękową. Wybrałam piosenkę śpiewaną przez Mannę Dey'a, która jest jednym z największych filmowych hitów tego słynnego playbacksingera:
"Nie dbam o to, jaka jest reszta filmu. Ale pokazałaś innym kobietom sposób zarabiania na życie"
ojciec do Durgi po klęsce jej debiutu
Nie pamiętam kiedy dowiedziałam się o tej niezwykłej kobiecie - pionierce indyjskiego kina. Na pewno nie kojarzyłam jej oglądającMughal-e-Azam, Bobby czy inne jej 'matczyne' role z lat 60-70. Na pewno wiedziałam o niej już dwa lata temu, bo była jednym z czołowych przykładów w mojej ówczesnejpolemicznej notce o sytuacji kobiet w kinie indyjskim. Trochę krócej na mojej półce stoi jej autobiografia. Niezależnie od mojej natychmiastowej fascynacji postacią jej autorki (i faktem, że w ogóle napisała swojewspomnienia- rzecz dość niezwykła wśród indyjskichaktorów) książka musiała 'odleżeć' swoje.
Durga, będąc pierwszą w Indiach aktorką pochodzącą z 'wyższych sfer' (szacownej, nieźle sytuowanejmarackiej rodziny Laudów) znała bardzo dobrze angielski. Można się o tym przekonać choćbyoglądając debiutancki film dua Merchant-Ivory 'The Householder', gdzie świetnie wcieliła się w rolę toksycznej matki i teściowej. Jednak swą autobiografię napisała w ojczystym języku - marathi. Myślę, że to znaczący fakt. Tak - o czym wspomina obszernie na początkuksiążki - została wychowana: w wielkim otwarciu naświat, ale jednocześnie poszanowaniu własnej kultury. Na kobietę nowocześnie myślącą, ale ceniącą i tradycyjne, rodzinnewartości.
Dlatego czytelników liczących na masę ciekawostek z filmowego światka może spotkać tu zawód: najwięcej miejsca w książce Durga poświęca wcale nie swoim filmom, produkcjom czy partnerom z planu (z atencją wspomina tylko swą przyjaźń z Prithvirajem Kapoorem), ale rodzinie (znaczy rodzicom, a potem dzieciom, bo oba jej małżeństwa były nieudane). Jest to więc bardziej portret niezwykłej (zwłaszcza na owe czasy): pracującej i w dużej mierze samotnie zmagającej się z życiem kobiety, niż konkretnie aktorki, czy gwiazdy. Swój zawód Durga zdaje się traktować jak zwyczajną pracę: owszem, lubi ją, ale traktuje przede wszystkim jako sposób na zarabianie i utrzymanie się. Bez wielkiej ideologii o artystycznym posłannictwie. Do swej pracy podchodzirzetelnie i zzaangażowaniem, cieszą ją zawodowe sukcesy i dobre, ciekawe role, ale cały czas najważniejsisą dla niej jej bliscy.
Zresztą przecież to dla dzieci rozpoczęła karierę w filmie -wbrew temu, co twierdzą internetowe źródła nie była wówczas jeszcze wdową, ale matką owszem, a przyzwyczajony do dobrobytu i utrzymywania przez swych rodziców mąż nie był osobą, na której mogłaby bardzo polegać. Gdy zatem teść Durgi stracił swój majątek, młoda zdesperowana kobieta postanowiła sama zadbać o utrzymanie swoje i dzieci. Najpierwudzielaniemkorepetycji, potem chwyceniem okazji filmowego debiutu (do kina właśniewchodził dźwięk i znajomość języka stawała się bardzoważna). Katastrofalnego jak się okazało, niemniej to właśnie ta mała rólka w Wadiowej produkcji klasy B zwróciła na nią uwagę Prabhat Studio i Shantarama, którym to będzie zawdzięczać później swoje najlepsze role. Zresztą o współpracy z nimi pisze zdecydowanienajwięcej i zawsze z najwyższym uznaniem i atencją. I nieraz porównujepóźniejsze bombajskie plany filmowe do tych prabhatowych. Zwykle wypadają na niekorzyść:P Ogólnie spostrzeżenia Durgi na temat różnic w specyficekręcenia kina marackiego, bengalskiego i hindi są zresztą nader ciekawe. Ale i tak najbardziejfascynującewydały mi się całkiem pierwsze rozdziały książki, wktórych to czytelnik ma okazje zapoznaćsię z ówczesnym kulturalnym światkiemMaharaszty. Jako iż ojciec Banu (jak była nazywana w domu Durga) był wielkim admiratorem teatru miała ona okazjęjuż od dziecka przesiąkać tą artystyczną atmosferą i np. poznać osobiście takwielkiego artystę ówczesnych scen jak Balgandharva (kto chciałby się dowiedzieć więcej o tym legendarnym, słynnym przede wszystkim z odtwarzania ról kobiecychaktorze i pieśniarzumoże obejrzeć film o nim nakręcony kilka lat temu przez Maratów). To trochę podobnie cudowny nostalgiczny klimat dawnych 'czasów bohemy' jakw Allenowym 'O północy w Paryżu';)Ta część jest także najbardziej uporządkowana, podczas, gdy w ostatnich rozdziałach autorka - starając sięzająć jakimś jednym tematem w dłuższejperspektywieczasowej - wprowadza trochę chaosu do chronologii wydarzeń. Chciałoby się teżtrochę szerszych relacji z różnorakich 'służbowych' wojaży autorki po świecie (a reprezentowałaIndie np. nafestiwalu w Wenecji czy poświęconej kwestiom kobiet konferencji UNESCO). Podoba mi się szczerość Durgi w swych wspomnieniach. Autorka nie kryje np. swej niechęci do szybkiego drugiego małżeństwa swej synowej [młodszy syn Durgi zmarł podobnie młodo jako jej pierwszy mąż], potrafi jednak także ostatecznie 'oddać sprawiedliwość' dobremu przybranemu ojcu swych wnuków. Nie zawsze zgadza się z wyborami swych dzieci/wnuków, ale stara się rozumieć, że to ich życie. Z ciekawostek warto też wspomnieć, iżobie synowe Durgi były także niebanalne: owa wcześnieowdowiała była uznana aktorką teatralną, a druga.. polską arystokratką (z wojennej emigracji oczywiście). I znaczący jest jak sądzę fakt, iż zakładając swoją (kolejną) firmę produkcyjną (zajmującą sięgłównie dokumentami i filmami reklamowymi) Durga uczyniła jej współwłaścicielkami właśnie obie swe synowe. Pamiętającwłasne bolesne doświadczenia była bowiem zdania, iż kobiety nie powinny być uzależnione finansowo odswych mężów, ale być w stanie w razie potrzeby i same się utrzymać. Warto poznać bliżej tę niebanalną kobietę. Zarówno filmowo (koniecznie Amar Jyothi!), jak i przez te wspomnienia. I na koniec jeszcze parę filmowych wcieleń Durgi: