Gdyby nie Iplex nie wiedziałabym pewnie nadal, że taki film w ogóle istnieje. A powstał 5 lat temu. Okazuje się, że Kenneth Branagh, specjalista od adaptacji Szekspira 'porwał się' też za Mozarta. I zrobił go oczywiście po swojemu. Zasadniczą zmianą jest przeniesienie akcji w realia I wojny światowej, za sprawą czego nieco bajkowa w oryginale przypowieść o wojnie dobra ze złem zyskuje dodatkowy pacyfistyczny wydźwięk. Dla operowych purystów trudnym do zniesienia może być także fakt, że Kennethowa adaptacja śpiewana jest po angielsku, nie po niemiecku (jak został oryginalnie napisany Czarodziejski flet). Tłumaczenia arii i dialogów dokonał zresztą wielbiciel Mozarta, Stephen Fry. Kennethowa wystawna i międzynarodowa w obsadzie adaptacja została bowiem przygotowana specjalnie na obchody okrągłej rocznicy urodzin Mozarta. I sama muzyka Mistrza została nietknięta - całe szczęście, bo tego bym chyba nie zniosła:P Ogólnie fanką śpiewanego niemieckiego nie jestem, ale dawno temu miałam okazję zobaczyć Czarodziejski flet na żywo, w krakowskiej operze i wyszłam absolutnie zachwycona. Jak więc oceniam wersje Branagha? Muzycznie (głosowo) jak najbardziej mi się podobało, pomysł na adaptację, kostiumy, dekoracje itp także, natomiast miałam lekki problem z tym, że Królowa Nocy jest w wieku swej córki (ok, rozumiem, w operze liczy się przede wszystkim głos, ale gdy obie panie miały wspólne sceny i zwracały się do siebie 'matko, córko' trochę jednak dziwnie to wyglądało...) i trochę mniej mi się podobał Papageno (mniej pykniczny był^^ a to ogólnie moja ulubiona postać z tej opery). Ogólnie polecam, zwłaszcza że można łatwo i za darmo obejrzeć. I na zachętę końcową trailer (z francuskimi napisami, bo ta jego wersja jest najlepszej jakości):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz