czwartek, 17 maja 2018

Virodhi (2011) - porwany Srikanth kontra naxalici

 Na fali obejrzanego tyle co  'Newtona' notka o nie tak dawnym telugowym filmie o naksalitach.
 
Jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie filmów telugu. I z powodu reżysera i magicznego dla mnie hasła 'naxalici' (znaczy wciąż, mimo takich casusów jak 'Red Alert', łatwo mnie na filmy na ten fascynujący temat 'złapać' No i u południowcy dotąd mnie w zakresie filmów z naxalitami w fabule - w mniejszym czy większym wymiarze - nie rozczarowali )  
 Jayadev jest dziennikarzem politycznym. Pisze ostre artykuły obnażające różne przekręty 'panów u władzy', no więc zbytnio go oni nie lubią Pewnego dnia jeden z takich polityków (zdaje się miejscowy poseł) zaprasza go na rozmowę do swego domu. Rozpoczyna od 'wyrzutów' (bo przecież choćby daje publicznie datki na szkoły itp, a tu taki dziennikarzyna pisze tylko o tych złych rzeczach ), potem sugeruje Jayadevowi, że jego praca i tak nie ma sensu (rano przeczytają gazetę, wieczorem zapakują w nią jedzenie), a w końcu proponuje mu łapówkę. Ten odmawia. W pewnym momencie robi się zamieszanie - okazuje się, że na teren posiadłości polityka wdarła się grupa naxalitów (żeby było ciekawiej tyle co Jayadev pytał posła, czy nie boi się właśnie 'rozliczenia' z ich ręki). W strzelaninie polityk ginie, a Jayadev zostaje wzięty jako zakładnik. Jego obecność ma pomóc grupie bezpiecznie wydostać się z miasta (bo oczywiście policja szybko dowiaduje się o sprawie), a potem... potem się zobaczy, co z nim zrobić. W każdym razie naxalici nie traktują Jayadeva specjalnie jak kogoś 'po tej samej stronie'. Czemu i jak się to skończy?
 

 Może zacznę od tego, że film mi się bardzo podobał (i nie rozumiem recenzentów marudzących na dłużyzny- ja ich specjalnie nie odczułam ). Mówi sporo o kwestii naxalickiej (jak ludzie tam trafiają i jak różne to mogą być motywacje - i podobało mi się pokazanie, że to nie jest tak jednolity ruch, że są tam i wewnątrz różne koncepcje na temat sposobów działalności, tarcia itp), jednocześnie jak najbardziej zawiera - charakterystyczne dla filmów Neelakanthy - elementy 'mind games' między bohaterami (i mam nadzieję, że to w jakim kontekście są tu one osadzone i prowadzone sprawi, że ci, którzy mieli z tym problemy nazwijmy to natury etycznej w poprzednich filmach, tu takowych mieć nie będą - bo sytuacja jest jednak specyficzna...) 
Srikanthowy dziennikarz (brawa dla niego, jak i brata, który podjął się produkcji tego filmu) to raczej postać, której siła tkwi w jego głowie, intelekcie, a nie mięśniach. Na początku jest pogubiony i przestraszony sytuacją, ale potem się 'oswaja' i zaczyna zachowywać, jak na kogoś w jego profesji przystało: obserwuje, wyciąga wnioski i na ich podstawie planuje najlepsze zachowanie, 'podejście' (znaczy trochę i jak psycholog ) Myślę, że jego zmianę dobrze charakteryzują choćby te sytuacje z bronią. Srikanth zagrał tę rolę w bardzo stonowany sposób i tak to chyba powinno wyglądać - nawet jeśli przez to bardziej wyrazisty wydawać się może jego główny antagonista, grany świetnie przez Ajaya (on jednak ma charyzmę potrzebną do takich ról!) przywódca owej grupy. Miło też zobaczyć znów Kamala Kamaraju (choć trudno poznać w tym zarośniętym facecie chłopca z 'Avakai Biryani' ). I jeszcze wrażenie zrobiła na mnie rola (grana chyba przez Raviego Varmę?) naxality, z którym to Jayadev nawiązał najlepszy kontakt na samym początku. Nie chciałabym też pomijać pań, bo choć nie są to duże role, to ciekawe: w naxalickiej grupce są dwie dziewczyny, no i epizodzik Kamalinee, jako żony Srikantha (malutki, kilkuminutowy, ale widać, że to kobieta 'na poziomie', która choćby dobrze orientuje się w tym, czym zajmuje się jej mąż). 


Podobały mi się też zdjęcia i muzyka - o charakterze głównie ilustracyjnym (pomijając jeden malutki wspomnieniowy fragmencik Srikantha z Kamalinee to takie rzeczy o balladowym, 'bardowym' charakterze). Jako próbka to co tygryski lubia najbardziej czyli revolutionary song:


I podtrzymuję tezę, że jak zapoznawać się z problemem naxalitów przez filmy, to najlepiej przez te południowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz