Ech, ciężkie bywa życie fana starszych filmów. A jeszcze starszych południowych filmów...:/ Vishwanathowe Saptapadi nie było ani moim pierwszym południowcem saute, ani też pierwszym tego reżysera (i pomyśleć, że kiedyś stwierdziłam, że oglądanie jego filmów bez napisów to za duży hardcore... no ale z czasem sytuacja człowieka przycisnęła, a pakiet jego podpisanych filmów się kurczył:/), ale z poprzednimi nie było aż tak ciężko (trochę prostsze były jednak w odbiorze, no i więcej się działo i w sferze pozadialogowej - choć tu wcale tak dużo nie mówią, ale jednak nie tłumaczą pewnych ważnych rzeczy/relacji w inny sposób...). Zdesperowana zrobiłam więc kolejną rzecz, której miałam nie robić: obejrzałam bolly remake Saptapadi. I to jeszcze w rosyjskim dubbbingu! ('normalne' dvd z angielskimi napisami jest obecnie chyba nie do zdobycia...). Remake wyreżyserowany niby przez samego Vishwanatha, ale po pewnych wcześniejszych doświadczeniach już wiem, że przy jego filmach hindi to niewiele gwarantuje...Bo mam wrażenie, że po prostu uznaje, iż dla widza hindi to trzeba robić inaczej. I to inaczej mi się zdecydowanie mniej podoba...
Może na początek pokażę okładki obu filmów, bo one już nieźle obrazują zmiany, o które mi chodzi (to nie są jedyne dostępne okładki ale ogólnie tak mniej więcej te różnice wyglądają...)
Zanim jednak przejdę do marudzenia (:P) słówko o fabule (będę się posługiwać głównie imionami z telugowego oryginału): bohaterką jest młoda zdolna tancerka klasyczna - Hema, która przy okazji jednego z występów, ma okazję spotkać się ze swym nieznanym dotąd dziadkiem - szanowanym kapłanem Yajulu. Nieznanym, bo gdy nieżyjąca już matka dziewczyny postanowiła wbrew woli ojca wyjść za nauczyciela tańca, Yajulu wyrzekł się jej. Teraz, na widok Hemy (i pod wrażeniem jej talentu), Yajulu postanawia wydać ją za swego wnuka Gowrinatha (tak, znaczy kuzyna Hemy - tu potencjalnie zgorszonym może przydać się świetna notka Marysi o zasadach zawierania małżeństw na południu:), notabene w remaku zdaje się ów wnuk jest jednak przybrany), który podąża w jego kapłańskie ślady. Wydawałoby się, że wszyscy powinni być zadowoleni (rodzina znów zostanie zjednoczona), tyle że Hema darzy już uczuciem kogoś innego - grającego w akompaniującym jej występom zespole flecistę Muraliego. Niedotykalnego. Hema wyjdzie więc za Gowrinatha, ale...
Jak wyglądają bohaterowie w obu wersjach? (po lewo oryginalna obsada, po prawo remakowa)
Główna bohaterka (Hema/Sandhya):
W wersji telugu Sabitha (wykształcona tancerka klasyczna z konserwatywnej bramińskiej rodziny, która ze względu na renomę Vishwanatha zgodziła się zagrać w tym jednym filmie), w bolly - Sridevi. Na fotkach tego może bardzo nie widać ale bohaterka Sabithy była też bardziej tradycyjna (i mniej wymalowana od Srideviowej:P) - ogólnie niewiele mówiła, za to tańczyła jak anioł (i tą drogą oddawała swe emocje) i taka była.. bardziej subtelna? Jej uczucie to w sumie taka 'miłość, która nie śmiała wymówić swego imienia'. I choćby zupełnie inaczej bohaterka reaguje np. na wiadomość (bo nie jest tego świadoma od początku) o statusie społecznym swego wybranka (a i w inny sposób się tego dowiaduje).
Jej ukochany (Murali/Harimohan):
W wersji telugu Girish, w bolly Mithun Chakrabothy - czyli znów mało znana osobę zastąpiła gwiazda. To ma znaczenie o tyle, iż w oryginale ta postać to taka siła spokoju (i zwyczajności), w remaku (jak sądzę z uwagi na image Mithuna), poza większą ilością płomiennych 'społecznych' przemów, zostały dodane też sceny akcji (w których można sobie popodziwiać mięśnie, a i klatę Mithuna - vide okładka dvd), czyli bohater został bardziej uhirołsowiony (walczy i słowem i czynem). Mnie się ta zmiana w ogóle nie podobała. Za to remake został pozbawiony takiego ładnego (i bardzo a propos, zważywszy na zajęcie obojga) elementu 'romansowania' bohaterów przy pomocy muzyki (w oryginale Murali pisze do Hemy liściki, które są.. nutowym zapisem pewnych melodii:) A ona potem sobie przy różnych okazjach je nuci:))
Dziadek - kapłan (Yajulu/Mahant Chaturvedi):
Jedyny chyba aktor z oryginalnej obsady powtórzony też w remaku (choć pod takim zapisem imienia, że z lekka zdębiałam:P). Somayajulu to dla mnie jeden z najbardziej 'vishwanathowych' aktorów (niezapomniany główny bohater Shankarabhanaram). W moim odczuciu rola jego postaci została w bolly wersji nieco uszczuplona (a szkoda, bo jego postawa w oryginale to - ze względu na społeczny status jego bohatera - naprawdę ważna rzecz i cenne przesłanie). W ogóle zakończenie remaku zostało zmienione i też nie na korzyść:/ [W nader ciekawej retrospekcji o filmie można przeczytać, iż oryginalne zakończenie Saptapadhi zostało niezbyt dobrze przyjęte na przedpremierowych pokazach dla 'wybranych' (że niby zbyt artystyczne - znaczy nie takie, do jakich przywykli indyjscy widzowie:P). Mimo to - po namyśle - Vishwanath postanowił je zostawić w niezmienionej formie (za co mu cześć i chwała!). Widać przy bolly wersji postanowił już drugi raz tak nie ryzykować:/ Nie chcę spoilerować, więc nie napiszę, co jeszcze ciekawego ta zmiana udowadnia:P]
Wnuk kapłana, czyli późniejszy mąż bohaterki (Gowrinanth/Nandu)
W oryginale Ravikanth, w remaku Rakesh Roshan (który był także producentem filmu). Zmiany w charakterze tej postaci są w sumie konsekwencją wcześniej opisanych zmian u innych postaci. I w remaku też ma na końcu parahirołsowski (waleczny) kawałek.
I jeszcze jedna ważna postać z wersji telugu, czyli grany przez Allu Ramalingayyę (muszę tłumaczyć, że dziadka Allu Arjuna?) Raju. Ta postać wnosi nie tylko elementy komediowe (niewielkie), ale to z nią Yajulu prowadzi jakże ważną debatę na temat celu powstania i sensu istnienia kast (której przebiegu niestety nie rozumiem - a w remaku czegoś takiego, w takiej poniekąd filozoficznej formie w ogóle nie ma:/ - ale można o niej poczytać choćby na Wiki).
I jeszcze dla porównania próbka tańca (bo to naprawdę tu ważny element:)). Mój ulubiony klip z oryginału, czyli fantastyczna Sabitha!
I to samo w wykonaniu Sridevi w bolly remaku:
Reasumując: z odważnie stawiającego pewne społeczne pytania, subtelnego w przekazie filmu zrobiono remake przedstawiający niby podobne problemy, ale w stylu (manierze) charakterystycznym dla bolly oldskuli lat 80 czy 90. Bardziej komercyjny (poza wymienionymi wyżej zmianami w oryginale choćby nie ma żadnego tanecznego duetu bohaterów - w remaku jest. Ułatwiono też konstrukcję opowieści - np. wcześniej mamy retrospekcję) i 'dopowiadający'. Czyli trochę taka wersja 'dla ludu'. Cóż, niby i najwięksi (choćby Mozart) robili takie 'przeróbki' w celu dotarcia do bardziej masowego widza (bo owszem, remake się łatwiej ogląda - przynajmniej na początku, zanim pewne rzeczy nie zaczną tak wkurzać:P - podczas gdy w oglądanie oryginału trzeba włożyć jednak więcej wysiłku), ale jednak to trochę przykre. Ja się utwierdziłam w przekonaniu, żeby po bolly filmy Vishwanatha (czy remaki czy oryginalne) specjalnie nie sięgać (chyba, że naprawdę nie ma wyjścia). Bo może i nie wszystkie jego telugowe filmy są naprawdę dobre (zwłaszcza te z ostatnich -nastu lat:P) ale te dla widzów z północy to już na pewno nie dla mnie:/
I to samo w wykonaniu Sridevi w bolly remaku:
Reasumując: z odważnie stawiającego pewne społeczne pytania, subtelnego w przekazie filmu zrobiono remake przedstawiający niby podobne problemy, ale w stylu (manierze) charakterystycznym dla bolly oldskuli lat 80 czy 90. Bardziej komercyjny (poza wymienionymi wyżej zmianami w oryginale choćby nie ma żadnego tanecznego duetu bohaterów - w remaku jest. Ułatwiono też konstrukcję opowieści - np. wcześniej mamy retrospekcję) i 'dopowiadający'. Czyli trochę taka wersja 'dla ludu'. Cóż, niby i najwięksi (choćby Mozart) robili takie 'przeróbki' w celu dotarcia do bardziej masowego widza (bo owszem, remake się łatwiej ogląda - przynajmniej na początku, zanim pewne rzeczy nie zaczną tak wkurzać:P - podczas gdy w oglądanie oryginału trzeba włożyć jednak więcej wysiłku), ale jednak to trochę przykre. Ja się utwierdziłam w przekonaniu, żeby po bolly filmy Vishwanatha (czy remaki czy oryginalne) specjalnie nie sięgać (chyba, że naprawdę nie ma wyjścia). Bo może i nie wszystkie jego telugowe filmy są naprawdę dobre (zwłaszcza te z ostatnich -nastu lat:P) ale te dla widzów z północy to już na pewno nie dla mnie:/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz