środa, 31 października 2012

Prema, valapu, ishq... czyli miłość po telugowemu: "Ishq'' (2012) i "Solo" (2011)

Nadal 'kuruję' się po WFF-owskim pakiecie 'poważnych, problemowych snuji' lekkimi rzeczami z Indii. Po keralskich komediach przyszła pora na świeże telugowe love stories.

Ishq (2012)

 Aktorskich ulubieńców mam zdecydowanie więcej niż 'anty-ulubieńców' - takich znaczy, co to zdecydowanie 'obchodzę z daleka' i nie mam specjalnie ochoty dawać im kolejnej szansy... Nitin (zwany też Wymoczkiem:P) zalicza się właśnie do tej drugiej grupy. Po obejrzeniu jego debiutu (bynajmniej nie dla niego:P) stwierdziłam, że 'nigdy więcej' i choć w międzyczasie grywał z różnymi naprawdę fajnymi aktorkami u boku (choćby Priyamani, Bhavaną czy Ramyą) nigdy nie dałam się skusić na jakiś jego kolejny film. Do czasu Ishq. I to już od pierwszych plakatów. Tak, to że partnerować mu miała Nitya było dodatkowym atutem, ale jak mówię, wcześniej nikt u boku Wymoczka nie był mnie w stanie skusić:P Ten film po prostu od początku zapowiadał się jakoś inaczej, tak lekko i świeżo? Może trochę na coś w klimatach Ala Modalaindi? I nawet Nitin jakoś inaczej wyglądał:D W każdym razie nie rozczarowałam się po seansie: to jest naprawdę urocza, sympatyczna komedia romantyczna. Lekka i zabawna. I za dużą część humoru odpowiada tu właśnie Nitinowy bohater (bo 'komików' prawie nie ma), który używa swych pięści tylko w paru momentach (w tym w zakończeniu, które zresztą z tegoż powodu niezbyt mi 'podeszło'), a przez większość czasu radzi sobie z różnymi wynikłymi przeszkodami czy problemami (jak wiadomo takie na drodze uczucia zwykle muszą być i to najczęściej ze strony rodziny) raczej urokiem i pomysłowością (a ma jej naprawdę sporo!). Było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie i mam nadzieję, że chłopak pójdzie dalej w tym kierunku, bo służy mu to znacznie lepiej niż te 'hiroły':P Dla Nityi była to natomiast poniekąd powtórka z typu postaci z Ala Modalaindi i, choć bardzo lubię te jej 'dziewczyny z ikrą', mam nadzieję, że Telugowie jej na amen w takich wcieleniach nie zaszufladkują.... I muszę jeszcze wspomnieć o Ajayu - naprawdę trudno mi zrozumieć, że wciąż głównie gra drugie plany, a różne takie gwiazdorskie pociotki ze zdecydowanie mniejszą ekranową charyzmą i intensywnością niż on 'robią karierę'. No ale to całe realia AP:/ W każdym razie polecam Ishq np. na jakiś długi jesienny czy zimowy wieczór:) 

 
Solo (2011)
 
Nara Rohit nie był za imponujący jako aktor w swym debiucie, 'zapunktował' natomiast u mnie samym wyborem swego pierwszego filmu - dość niebanalnym jak na osobę pochodzącą ze znanej (choć nie filmowo) rodziny, stąd też chciałam zobaczyć, co robi dalej, na jakie role się decyduje... Solo, po streszczeniach sadząc, zapowiadało się nie najgorzej - raczej nie na film kalibru Baanam, ale na w miarę sensowny dramato-romans familijny. I faktycznie okazał się czymś takim być, choć najpierw musiałam przejść przez inny 'dramat', czyli 'standardową' pierwszą część, w której poza popisami komików (to w większej części) i zwyczajowo rozwijającą się znajomością pary bohaterów (tego mniej) niewiele było konkretnej fabuły. Kiedy jednak prawie straciłam nadzieję (i ochotę na dalsze oglądanie) dotarliśmy do rodziny bohaterki, a tym samym właściwego tematu filmu, czyli pewnych konsekwencji owego bycia 'solo' (czyli samotnym). Gdy bowiem bohaterowi, sierocie, którego największym marzeniem było zawsze posiadanie dużej rodziny, wydaje się, iż w końcu uda się je spełnić (wżeniając się w takąż rodzinę), okaże się, iż stoją mu na przeszkodzie inne marzenia - ojca jego wybranki... i że w pewnym sensie rozumie się stanowisko obu stron. Obie z pewnością chcą też szczęścia bohaterki, tylko.. no właśnie:) Nara jest chyba trochę lepszy (swobodniejszy) niż w debiucie, choć droga przed nim jeszcze daleeka, ale znów ma świetnego aktorskiego partnera (choć Sayaji w roli ojca był zdecydowanie bardziej niebanalnym pomysłem obsadowym niż Prakash, który na takich rolach 'zjadł już zęby':P). Film jako całość średni i może w ogóle najlepiej oglądać tylko drugą (ciekawszą) część? Wiele z fabuły się nie straci, a zaoszczędzi nerwów w kwestii sensu pewnych 'obowiązkowych komercyjnych elementów':P  
 
A w listopadzie wkraczam w zwyczajowe już filmowe 'zaduszki', znaczy w planach sporo starszych tytułów:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz