Po południu przechodzę na północ, do dwóch mniej znanych, a bardzo ciekawych kinematografii. I jeśli tytułów jest mniej to tylko dlatego, że sama mało się jeszcze w nich orientuję. Zresztą nie ilość się liczy, tylko jakość, a ogólnie rozczarowań było tu mniej niż w poprzednim' pakiecie':)
KINO BENGALSKIE
Nobel Chor
Nie pierwszy raz pomysłu na film dostarcza samo życie. W 2004 roku ze zmienionego w muzeum domu Rabindranatha Tagore'a zniknął pamiątkowy noblowski medal słynnego twórcy (pierwszego azjatyckiego laureata nagrody Nobla). Nie znalazł się zresztą do dziś. W filmie w tę kradzież zostaje zamieszany pewien zwykły farmer. Który nie bardzo nawet wie, kim jest ten Tagore, a pojęcie wartości czegoś rozumie dość dosłownie... Chodzi tu jednak nie tyle o ubolewanie nad ignorancją prostych ludzi, co o próbę skłonienia widza do refleksji nad przyczynami pewnego stanu rzeczy. Reżyser kreśli bowiem ciekawy obraz współczesnych Indii. Czy jest w nich w ogóle jeszcze miejsce dla filozofii Tagore'a? Gorzki i smutny to film, ale myślę potrzebny. I fajnie zobaczyć Mithuna Chakraborty'ego w takiej roli (dawno miałam poczucie, że naprawdę ciekawe role gra w kinie bengalskim - sięgnąć by wreszcie i po te starsze). I rozpoznać w roli wiejskiego nauczyciela legendarnego Soumitrę Chatterjeego.
Hemlock Society

KINO MARATHI
Kaksparsh
Khel Mandala
To mógł być naprawdę ciekawy film. Historia ubogiego lalkarza (zresztą owa forma teatralna stanowi ważny element filmu), który przybywa do miasta w poszukiwaniu lepszego losu, a zamiast tego znajduje porzucone niemowlę i - mimo iż szybko orientuje się, iż dziecko nie widzi, ani nie słyszy - postanawia je wychować jak własne, dawała szansę na naprawdę niebanalną opowieść o więzach i nie tylko. Niestety reżyser poszedł głównie tropem banalnego sentymentalizmu, ślizgając się tylko powierzchownie po wszelkich tematach (czy to samego problemu wychowania poważnie wszak niepełnosprawnego dziecka, czy kwestii genów, odpowiedzialności - i tej rodzicielskiej, i mediów - i można by tak wymieniać dalej...). Owszem, jest w tym filmie kilka urzekających momentów (choćby te realne, 'lalkowe', a jednocześnie też jakże symboliczne sznurki łączące ojca i córkę), ale to zdecydowanie za mało na dobry film. A i pomysł z 'kukiełkowym' narratorem też irytuje.
Obejrzane wcześniej: Aparajita Tumi (b), Shala (m)
Czekam na dvd: Muktodhara (b), Ajintha, Masala (m)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz