piątek, 16 września 2011

Mini opinie filmowe: Karma, Aha Naa Pelanta, Malaikottai, Bindaas

Czyli parę zdań o filmach, które nie były na tyle ciekawe, żeby pisać o nich więcej...(dziś już po świętowaniu jubileuszu kina telugu, znaczy mogę sobie już znów pokrytykować:P)


Karma (2010, telugu)

Filmem zainteresowałam się po jego pierwszym półminutowym teaserze. Pewnie trzeba było na nim poprzestać. Intryguje i ma klimat, natomiast cały film okazał się niestety nudny i pretensjonalny. Na dodatek przez większość seansu zastanawiałam się gdzie to 'głębokie zakorzenienie w mitologii' (znaczy czy ze mną aż tak źle, że go nie dostrzegam?). Na szczęście w końcu tę zagadkę udało mi się rozwikłać. Ale mojego podejścia do całego filmu to nie zmieniło. Nie polecam, ale jakby ktoś się jednak skusił na darmowy seans, to może to zrobić tutaj.


Aha Naa Pellanta (2011, telugu)

Drugi film o takim tytule (zapożyczonym z piosenki z Mayi Baazar) to komedia (czyli tak jak i klasyk z lat 80). Allariowa. Co po doświadczeniach z niektórymi jego komediami nie nastrajało mnie najlepiej, ale nie było tak źle. Choć nie jest to też nic specjalnie fajnego, ale da się oglądać bez wielkiego bólu (czego o wielu Nareshowych komediach niestety powiedzieć nie mogę). Ponoć to typ komedii a'la Dhee, znaczy z dużym udziałem nie tyle  'rozśmieszaczy' (co nie znaczy że wcale ich nie było...), ale aktorów raczej charakterystycznych w komediowo-gangsterskich rolach (trójca: Srihari, Subburaju, Samrat). Podsumowując: niezobowiązujące pass-time.

Malaikottai
(2007, tamil)

Klasyczne kino hirołsowskie, które nadspodziewanie dobrze zniosłam (znaczy ogólnie średnio mi się podobał, ale to i tak dobrze jak na moje ostatnie reakcje na sztampowe przykłady tego typu filmów a ten jest dość 'od sztancy':)). Vishal jest jednak sympatyczny (tylko niech już żadnymi naoliwionymi packami więcej nie straszy:P), Priyamani wiadomo bardzo lubię, no i zły Ajay (chyba pierwszy raz widziany w kinie tamilskim), a przy tym miła niespodzianka w postaci  niedoboru 'zwyczajowych komików' (bo i Ashisha i Urvashi trudno takowymi nazwać, a to oni - no i trochę i Vishal - mieli większość komediowych scen). Może dlatego w sumie mi 'dość gładko' ten seans przeszedł? Choć w pamięci za dużo już nie zostało...

Bindaas (2010, telugu)

Hmmm.. chyba nie wiem, co napisać o filmie, w którym nie wiem w sumie o co chodziło:P Znaczy chyba o zabawę, której ja jako nie-Telug  jak zwykle (vide choćby Ready) specjalnie nie zrozumiałam. W każdym razie w ramach sympatii do Manoja nie sądzę, żeby to było dla niego dobrze, że taki jego film odnosi większy sukces niż powiedzmy Nenu Meeka Telusa czy Prayanam. Film dostępny tutaj.

poniedziałek, 12 września 2011

Południowe śluby

Temat na czasie, bo ostatnio parę tych ślubów było, a szykują się już kolejne (Charan czy Mamta). Oto więc przegląd fotek południowych aktorów i aktorek w tym tak ważnym dla nich dniu:)

Ajith i Shalini
Vijay
Madhavan
Dhanush i Aishwarya Rajinikanh
Surya i Jyothika
Karthi
Jiiva
Jayam Ravi
Bala
Srikanth
Pawan - pierwszy ślub
Pawan Kalyan i Renu Desai
Mahesh Babu i Namratha
Vishnu Manchu
Kalyan Ram
Allu Arjun
 
NTR Junior
Bhumika Chawla

Meena
Rambha
Sangeetha i Krish

Narain i Manju
Kunchacko Boban
Prithviraj

Gopika

Kanika

Prakash Raj i Pony Verma
Ganesh

niedziela, 4 września 2011

Navarathri (1966) - 9 dni, 9 emocji, 9 wcieleń ANR-a




































































Navarasa to dziewięć rodzajów odczuć (stanów emocjonalnych), które zgodnie z teorią ras (artystycznego smaku, doznania) powinno się wzbudzić w widzu w trakcie odbierania przez niego jakiejś formy sztuki. Są to:
miłość, erotyzm (śryngara),
radość, uciecha (hasja),
 smutek, żałość (karuna),
gniew, groza (raudra),
męstwo, bohaterstwo (wira),
strach, trwoga (bhajanaka),
wstręt (bibhatsa),
zdumienie, zachwyt (adbhuta);
spokój (śanta)
Powyższe wcielenia ANRa mają obrazować dziewięć emocji (bhav) wywołujących owe dziewięć rodzajów odczuć u widza Niestety nie czuję się na razie na siłach dopasować obrazki do nazw (ale z chęcią powitam jakieś sugestie:))
W każdym razie niewątpliwie jest to aktorskie wyzwanie zagrać taka paletę postaci (i emocji) w jednym filmie, nic więc dziwnego, że w poszczególnych wersjach językowych podejmowali się tego nie byle jacy aktorzy: w tamilskiej- Sivaji Ganeshan, hindi - Sanjeev Kumar, a w telugu jak widać ANR.
Fabularnie jest to historia pewnej młodej dziewczyny, która to, dowiedziawszy się, iż ojciec właśnie zaaranżował jej małżeństwo (i nie mogąc go przekonać do zmiany zdania w tej kwestii, a bojąc się przyznać, że po prostu zakochała się w szkolnym koledze) decyduje się uciec z domu. W ciągu dziewięciu dni pozna galerię interesujących postaci i czeka ją sporo perypetii. Bo - jak chyba brzmi morał - 'samotnej dziewczynie nie jest łatwo':P Niemniej akurat Savitri nie wygląda tu na taką znów 'malutką i bezbronną dziewczynkę'. Prawdę mówiąc naprawdę dzielnie i sprytnie sobie radzi. I muszę przyznać, że - choć pewnie był to raczej film obliczony na popis męskiego bohatera w owych 9 wcieleniach - chyba po raz pierwszy Savitri mnie tak naprawdę zachwyciła. Bo dotąd to tak raczej rozumowo przyjmowałam uznanie dla niej jako legendarnej aktorki, owszem, nie miałam nigdy specjalnych zastrzeżeń, ale i  też nigdy wcześniej aż tak mi się w żadnym filmie nie podobała (a może po prostu zawsze ktoś inny robił na mnie większe wrażenie?). Tu była naprawdę świetna (zwłaszcza sceny symulacji szaleństwa i udawania faceta świetne!) i chyba zrobiła na mnie nawet większe wrażenie niż ANR (choć do niego też nic nie mam, tyle że to takie krótkie popisy w sumie, a w postaci kobiecej jest jakaś ciągłość:)). I bardzo jestem ciekawa jak to będzie w innych wersjach. Całość filmu pozostawia wrażenie dobrej zabawy (choć nie są to zawsze lekkie i beztroskie perypetie- wszak trudno traktować całkiem rozrywkowo choćby postać pijaka czy trędowatego...), a 'przebieranki 'nie robiły na mnie wrażenia 'popisu na siłę', vel 'sztuki dla sztuki'.
Bardzo ładnie jest też wpleciona muzyka, dość naturalnie - mamy np kołysankę dla dziecka czy fragment występu teatralnego, no i moje ulubione 'występy w domu wariatów'. Czemu ulubione? Ano popatrzcie sami:

Żal tylko, że rozpoznaję jedynie dwa fragmenty:( A i zdaje się, że panie śpiewają i 'swoje' numery z innych filmów (bo 'Nilluvave' to chyba Jamuna, a wcześniej jedna z pensjonariuszek 'odstawia' taniec Jayalality i to może być też ona sama, bo jest podana w obsadzie filmu na IMDB). Bo tak w ogóle wg źródeł to i Jamuna i Savitri śpiewają tu same, własnym głosem:)
W każdym razie naprawdę dobrze się bawiłam i chętnie zobaczę za jakiś czas dwie pozostałe wersje:)