wtorek, 25 listopada 2025

Satyakam (1969) - Dharmendra jako idealista kroczący ścieżką prawdy

Kolejny raz dopiero smutne okoliczności zmotywowały mnie do nadrobienia czegoś. Dlaczego nie przerzuciłam tu notki o Satyakam wcześniej? Hmm, uważałam go za zbyt mało znany i niełatwy film?. Niemniej teraz to idealny ostatni hołd dla Dharmendry. Szkoda tylko, że w przypadku Anupamy nie mam nawet takiego zaplecza....
 
 
 

Dla mnie Bóg jest Prawdą i Miłością 
Bóg jest Sumieniem
Bóg jest Brakiem lęku

Rozpoczynający się takim oto mottem film Hrishikesha Mukherjee opowiada o wierności prawdzie, o życiu bez kompromisów niezależnie od ponoszonej ceny.

  

Jest rok 1946. Satyapriya (Dharmendra) i jego przyjaciel Naren (Sanjeev Kumar) kończą właśnie studia inżynierskie i wkraczają w dorosłe życie. Naren ma bardziej praktyczne podejście do życia, natomiast pochodzący z rodziny z tradycjami Satyapriya jest niezdolnym do kompromisów idealistą, który za wszelką cenę stara się kroczyć ścieżką prawdy. Czy z tak radykalnym nastawieniem Satyapriya poradzi sobie w nieidealnym przecież świecie? Jak wpłynie na jego losy spotkanie z będącą nieślubnym dzieckiem (a więc 'nietykalną' ) Ranjaną (Sharmila Tagore)?

Starając się żyć godnie (jak na istotę stworzoną przez Boga na swoje podobieństwo przystało) Satyapriya nie uznaje żadnych półśrodków, żadnych ustępstw, żadnego fałszu.... I pewnie większość z nas stara się tak żyć, ale zdarzają nam się czasem pewne drobne 'odstępstwa', jak choćby wykorzystywanie części czasu pracy i na sprawy prywatne, także z wykorzystaniem biurowego sprzętu do pozasłużbowych celów (choćby przeglądanie internetu) czy skłamanie dla czyjegoś dobra itp. Taki jest właśnie Naren, najlepszy przyjaciel Satyapriyi. Który jest jak najbardziej porządnym człowiekiem, jednak zdolnym do pewnych wymaganych okolicznościami elastycznych zachowań. Jak bowiem odpowiada w filmie Ranjana na porównanie Satyapriyi do złota, "nie da się zrobić złotej biżuterii z samego złota, aby uzyskać piękny efekt trzeba zawsze dodać jakiś element 'nieczystości', innego kruszca".. Ale dla Satyapriyi takie rzeczy są nie do przyjęcia. Dla niego jest tylko 'białe albo czarne', nie ma szarości... Tylko raz miał moment słabości, gdy myśląc o normach społecznych nie zachował się zgodnie ze swoimi zasadami... i to skończyło się źle dla kogoś, kto prosił go o pomoc. Zaraz potem zrobił więc 'tak jak należy' (co doprowadziło go zresztą do poważnego konfliktu z jego własnym ortodoksyjnym ojcem) i odniosłam wrażenie, że jakby w konsekwencji jeszcze bardziej zaostrzył potem swoje wymagania wobec siebie i innych. Ciężko się żyje takiemu człowiekowi ale i ciężko się żyje z takim człowiekiem (łatwiej go chyba tylko podziwiać z daleka). I oba te aspekty pięknie pokazuje ten film. Okazuje się też, że ideały głównego bohatera, choć często wydają się nieżyciowe, 'głupie' i nierealne w końcu w pewnym sensie zwyciężają, choć nie w oczywisty sposób. Symbolika pewnych scen jest porażająca, a podejrzewam, że i tak moja skromna wiedza w zakresie tej kultury nie pozwoliła mi odpowiednio wszystkiego odebrać...

  

A ponieważ akcja filmu rozpoczyna się w 1946 roku, czyli tuż przed odzyskaniem niepodległości przez Indie, to poprzez losy bohaterów mamy okazję i zobaczyć trudne początki młodej, rodzącej się dopiero demokracji z wszelkimi jej słabościami i bolączkami (ten aspekt bardzo mi przypominał i nasze polskie realia po 1989 roku).

Pisze się, że to najlepsza w karierze rola Dharmendry. Trudno mi porównywać tak różne jego role, ale na pewno jest to jedna z najlepszych. Jego delikatna, oparta na półtonach, a jednak wyrazista kreacja, bardzo daleka od tak rozpowszechnionego wizerunku 'uroczego szaławiły', sprawia, że uwierzyłam w tę postać, a bardzo łatwo mogła stać się ona 'papierowa'. Nigdy też wcześniej nie darzyłam granego przez niego bohatera taką ambiwalencją uczuć: od zachwytu i podziwu do zdenerwowania jego zachowaniem i chęcią przyłożenia mu i tak na zmianę.
Świetnie spisali się także Sanjeev Kumar w roli Narena i Sharmilla Tagore, która zdecydowanie jest najlepszą partnerką Dharama z tego okresu jego kariery - z jednej strony delikatna i bezbronna, ale ma w sobie i godność i stanowczość...

To nie jest łatwy film. Przez pierwszą godzinę miałam ochotę go wyłączyć zdenerwowana tym bezwzględnym 'moralizmem' bohatera. Potem ta opowieść mnie bardzo wciągnęła, ale i tak po seansie zostało mi spore zamieszanie w głowie i więcej chyba pytań niż odpowiedzi. Dodając jeszcze brak specjalnie chwytliwej muzyki 
trudno się dziwić, że film był jedną z największych finansowych klap lat 60.  Jak zresztą  wiele innych świetnych filmów (zwłaszcza powiedziałabym tych o bengalskiej proweniencji).  Satyakam przynajmniej od początku został doceniony przez krytyków (zdobywając m.in. Nationala dla najlepszego filmu hindi). Był to także film, z którego najbardziej dumny był zarówno Dharam, jak i  Hrishi-da.

 



niedziela, 20 lipca 2025

Angry Young Men (2024) - o dwóch takich, co dostawali lakh więcej od Biga

  

Od jakiegoś czasu trzeba już bardzo specjalnego powodu, żebym reaktywowała mój blog i to jest taki powód. Gdy po moim powrocie na Amazon Prime zabrałam się za przeglądanie obecnej oferty i zobaczyłam tytuł 'Angry Young Men'  oczywiście w pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś dokument o Bigu.  I w sumie się ucieszyłam, ale gdy dotarło do mnie, że jednak chodzi nie o niego (w sumie fakt, ci men to pluralis), a o słynny duet Salim-Javed, moja ekscytacja zdecydowanie wzrosła.  Bowiem dokumentów o aktorskich gwiazdach kina jest masa, czasem zdarzają się też o reżyserach (jak ostatnio o Rajamoulim), natomiast dokument o filmowych scenarzystach to prawdziwe rarum. Ale też mamy do czynienia ze scenarzystami wyjątkowej rangi, których status (a i gaże) - co też pokazuje ten dokument - był równy największym gwiazdom. Starczy powiedzieć, że będąc nieznającą hindi gori, bez problemu zidentyfikowałam  2 na 3 tytuły poszczególnych odcinków (każdy z nich jest słynnym cytatem autorstwa owego duetu i na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że ten jeden, który musiałam guglowac, jest najdłuższy:P)

 

Na pomysł dokumentu wpadła  Zoya Akthar, uznała jednak że temat jest zbyt osobisty, żeby zająć się też reżyserią, stąd to zadanie powierzyła Namracie Rao - cenionej edytorce, dla której był to debiut w reżyserskiej roli.  I - zważywszy, że nakręcono ponoć około 800 godzin materiału a ostatecznie dokument liczy 3 czterdziestokilkuminutowe, zwarte i dobrze zmontowane odcinki - to była chyba dobra decyzja. Obie rodziny bohaterów (którzy to sami byli outsiderami, przybyłymi do Mumbaju 'znikąd', ale w chwili obecnej stanowią już głowy dwóch potężnych klanów filmowych) kontrolowały za to w pełni produkcję dokumentu - co zresztą zarzucają im niektórzy recenzenci, wskazując na prześlizgiwanie się nad niektórymi tematami czy  brak odpowiedzi na pewne kłopotliwe pytania. I tak, z całą pewnością w dokumencie dominuje ton takiej nostalgicznej 'feel good' opowieści,  jednak bez nadmiernej gloryfikacji bohaterów (znaczy pozostają ludźmi:P)  i bardzo dobrze się to ogląda.

Struktura narracji jest  dość prosta i chronologiczna. Pierwszy odcinek opowiada zatem o początkach drogi obu panów w branży filmowej (nie wiedziałam, że Salim próbował najpierw zostać aktorem! I że debiutował w filmie w parze z mamą Fary Khan:D Ani też że pierwszy wspólny scenariusz napisali ghostwritersko nie dostając za to nawet żadnej kasy) kończąc się na ich pierwszym wspólnym scenopisarskim sukcesie, czyli Zanjeerze. Drugi - o okresie ich największych sukcesów, z Deewarem i Sholay na czele (tu mamy też bardzo ciekawe zestawienie jednego ze stałych motywów w ich filmach, kochającej maa, z  ich prawdziwymi relacjami ze swoimi matkami), wreszcie trzeci - o powolnym schyłku ich popularności i artystycznym rozstaniu. Ten odcinek stanowi też pewne podsumowanie ich kariery i wyborów z dzisiejszej perspektywy. 

Wspomnienia samej dwójki bohaterów, dziś jowialnych starszych panów, przeplatane są wspomnieniami czy też opiniami innych osób z branży filmowej  i tych gości jest tu tyle, że nie podejmuję się nawet ich wszystkich wymieniać;) Wspomnę zatem tylko o dwóch rzeczach, które najbardziej zwróciły moją uwagę.  Po pierwsze Big, którego jest zaskakująco mało (choćby Jaya pojawia się po raz pierwszy wcześniej i jest jej ogólnie więcej). Moja pierwsza myśl brzmiała: ale jak to?  Przecież to on stal się twarzą tego 'angry young mana'.  I po namyśle doszłam do wniosku, ze być może właśnie dlatego. Żeby ta 'twarz'  nie odwracała zbytnio uwagi od tych, którzy to ten ikoniczny typ bohatera stworzyli, powołali do życia. Bo to oni mają tu być bohaterami. Druga ciekawostka to jedyny gość spoza kręgu kina hindi.  Bardzo jestem dumna, że od razu wpadłam na to, dlaczego to właśnie Yash; ) Nawet jeśli nie należę do wielkich fanów KFG nie da się nie zauważyć, że ten 'angryyoungowy' duch rodem właśnie z tamtych czasów jest w tym filmie kannada obecny bardziej niż w jakiekolwiek produkcji hindi (i to niezależnie od tego, że samych odwołań do filmów Salima-Javeda jest w kinie hindi do dzisiaj masa).


Na samym początku dokumentu Salim opowiada, że jako młody chłopak fascynował się Jamesem Deanem, a potem obejrzał Devdasa i zaczął mieć dylemat, czy bardziej chcieć być Deanem czy Devdasem (to był zresztą pierwszy moment, w którym uśmiech pojawił się na mojej twarzy i tak zostało już do końca filmu). Po seansie Angry Young Men  myślę, że jednak stanęło bardziej na Deanie i chwała bogu, bo Devdas jak wiadomo był idiotą:P A Salima jak i Javeda się po tym seansie lubi bardzo.

 


 

środa, 5 marca 2025

Jayarajowy cykl filmów 'navarasa'

Navarasa to dziewięć rodzajów odczuć (stanów emocjonalnych), które zgodnie z teorią ras (artystycznego smaku, doznania) powinno się wzbudzić w widzu w trakcie odbierania przez niego jakiejś formy sztuki. Teorię tę próbowałam rozgryźć szerzej jakiś  czas temu na przykładzie pewnego filmu telugu. Tymczasem jeden z moich ulubionych keralskich reżyserów, Jayaraj (którego przeciekawa adaptacja Otella stanowiła nawet temat mojej pracy dyplomowej), tworzy cały cykl filmów opartych na poszczególnych navarasowych doznaniach.  I, po dwóch dekadach, jest już nawet blisko jego zakończenia, bowiem z docelowo 9 filmów zrealizował już 8; )
 
 


1. Karunam (2000)

 
Pierwszy w serii Karunam (czyli smutek, żałość)  to opowieść o smutnej egzystencji opuszczonego przez dorosłe dzieci starszego małżeństwa. W końcu mieszkające w Stanach dzieci postanawiają 'załatwić problem' oddając rodziców do domu starców. Obraz nagrodzono keralską nagrodą stanową oraz Filmfare dla najlepszego filmu i reżysera, jeździł też po różnych międzynarodowych festiwalach (m.in. był w Berlinie). Jedynym znanym mi nazwiskiem w obsadzie jest Biju Menon:)




2. Shantham (2001)

 
Shantham (spokój) to z kolei historia dwóch przyjaciół z dzieciństwa, których rozdziela działalność polityczna w przeciwnych ugrupowaniach. W końcu 'w imię sprawy i wyższego celu' jeden ma zabić drugiego. Najważniejsze w tej opowieści o bólu i przebaczeniu (bo to ono daje ów tytułowy spokój)  są jednak postacie obu matek. Film zdobył Nationala i nagrodę stanową dla najlepszego filmu roku. Nagrodę krajową dla  najlepszej aktorki drugoplanowej otrzymała także grająca jedną z matek KPAC Lalitha (w drugą, co ciekawe, wcieliła się Seema Biswas).  
Podpisany film można obejrzeć na YT i polecam gorąco!
 

 

3. Bhitbatsa /Bibhatsa (2002)



Trzeci w serii film - Bhitbatsa (wstręt) - to najbardziej tajemniczy film cyklu, i trudno nawet namierzyć cokolwiek o jego fabule. Wiadomo tylko że, w odróżnieniu od poprzednich, powstał w hindi. I że - u boku Seemy i Manoja Jayana - zagrał w nim Atul Kulkarni.
 
 
 

4.  Adbhutham (2006)


Czwarty jest Adbhutham (zdumienie, zachwyt), który to zainspirowany został  prawdziwą historią z Oregonu i porusza temat eutanazji. Suresh Gopi gra przebywającego w amerykańskim szpitalu sparaliżowanego keralskiego emigranta. Jego przybyła z Kerali rodzina musi teraz podjąć trudną decyzję... Co ciekawe sam film został nakręcony w rekordowym czasie dwóch godzin i 14 minut! Oprócz Suresha w filmie tym zobaczyć można także KPAC Lalithę czy Mamtę.   
 
 

   

5. Veeram (2016) 


Tworzenie kolejnego w serii, piątego filmu (powstałego aż dekadę po poprzednim) śledziłam już na bieżąco. Z wielkimi nadziejami, albowiem w Veeram (męstwo, bohaterstwo) Jayaraj postanowił połączyć cykl navarasowy ze swoim równoległym cyklem szekspirowskim (miała to być, nader podobna do losów Makbeta, historia lokalnego malabarskiego anty-bohatera, Chandu Chekavara). Projekt powstawał z wielkim rozmachem, dużym budżetem i myślą o szerszej widowni (stąd Kunal Kapoor w głównej roli). Niestety ostatecznie wyszedł z tego raczej przykry przerost formy nad treścią...
(kto chętny może sprawdzić jednak sam - wersja angielska
 



6. Bhayanakam  (2018) 

 
Szczęśliwie szósty z 'navarasowej' serii Bhayanakam (strach, trwoga)  to powrót reżysera do kameralnej stylistyki. I do formy.  Dostajemy zatem prostą i poruszającą historię weterana pierwszej wojny światowej (gra go  świetnie Renji Panicker), który liczy znaleźć spokój w pracy wiejskiego listonosza. Zamiast tego przypada mu w udziale niewdzięczne zadanie przekazywania wiadomości od miejscowych chłopaków powołanych do wojska, którzy trafiają na front właśnie wybuchłej drugiej wojny światowej.  Trzy w pełni zasłużone Nationale - dla najlepszego filmu, za scenariusz i zdjęcia.
 

 

 

 

7. Roudram 2018 (2019)

 
Dobre recenzje zebrał także siódmy w serii film Roudram (gniew, groza). Tłem akcji tej opowieści o bezsilności i gniewie w obliczu siły natury staje się tu wielka powódź, która to w 2018 roku spustoszyła rejon Travancore. W głównych rolach, starszej pary, która to właśnie zostaje skonfrontowana z tym żywiołem -  zobaczyć można, znów Panickera oraz KPAC Lalitę.



8. Haasyam (2021)


Przy ósmym w serii Haasyam (radość, uciecha) nadeszła w końcu pora na lżejsze navarasowe klimaty.  Ta czarna komedia próbuje bowiem odpowiedzieć na pytanie, czym tak naprawdę  jest humor.  Biorąc za punkt wyjścia totalnie szalony pomysł na bohatera, który to jest agentem żyjącym ze  sprzedaży... zwłok do badań medycznych.  Nie wiem, czy to koncept dla wszystkich, ale ja bardzo bym chciała ten film obejrzeć. 

 

 
Został zatem do realizacji już tylko jeden film z serii (ktoś wie jaka rasa zostało do zekranizowania? ;) A potem byłby to bardzo fajny pomysł na filmowy maraton. Oczywiście przy optymistycznym  założeniu, że wszystkie te filmy byłby dostępne do oglądania.
 
 Ps. Dodatkowy smaczek i jednocześnie drugie pytanie dla uważnych: ktoś wpadnie na to, jaki jeszcze motyw (poza znaczy navarasą) jest wspólny dla tego całego cyklu Jayaraja? (ja bym sama na to nie wpadła, ale może komuś się uda. W każdym razie reżyser mówi, że  to było dla niego inspiracją do powstania cyklu bardziej niż sama teoria navarasy ;))
 
 

środa, 2 października 2024

Brać życie we własne ręce, czyli kino kobiet na Netflixie

Jako że żadną tajemnicą nie jest fakt, iż zdecydowanie wolę kino regionalne, specjalna notka poświęconą wyłącznie świeżym filmom hindi  (wybrałam same produkcje z ostatniego roku) musi mieć swój dobry powód.  A nawet powody:) W postaci pań poniżej.  Bo kino z fajnymi babkami, które to nie są dodatkiem do facetów, ale same rządzą na ekranie zawsze warto oglądać i polecać.  Zwłaszcza że mamy tu też do czynienia z bardzo szerokim przekrojem gatunkowym.

 

Dhak Dhak 


 
Z indyjskim kinem drogi mam bardzo dobre doświadczenia i Dhak Dhak tylko mnie utwierdza, że warto sięgać po ichniejsze propozycje tego typu, bo to bardzo dobra formuła do pokazania i kraju, i przemiany bohaterów. A jeśli jeszcze tymi bohaterami są kobiety na motorach to już w ogóle:D Panie są cztery i teoretycznie różni je w zasadzie  wszystko: wiek, stan cywilny, background, wychowanie... To. co je łączy (i sprawia że decydują się na tę szaloną wyprawę motorem na Khardung La - najwyższą przejezdną przełęcz nie tylko w Indiach, ale i na świecie) jest jednak ważniejsze: wszystkie chcą czegoś więcej od życia. Więcej niż zostało im przypisane jako kobietom. Owszem, kino drogi ma też swoje schematowe ograniczenia, ale w ramach owej formuły Dhak Dhak zostało bardzo sprawnie zrealizowane i zagrane (ze szczególnym wskazaniem na graną przez Ratnę Pathak Shah Mahi - najwspanialszą moto babcię ever!)


Thank You for Coming

 


Najbardziej ryzykowna pozycja w zestawieniu, która pewnie nie każdemu przypadnie do gustu. Sama miałam obawy i gdyby nie Bhumi w roi głównej nie wiem, czy po streszczeniu bym po niego sięgnęła.  Cieszę się, że jej zaufałam, bowiem moim zdaniem to kolejny, po zakwestionowaniu 'jedynie słusznego modelu pary heteroseksualnej', etap filmowego mierzenia się kina hindi z dotąd wstydliwymi tematami. Mamy tu bowiem do czynienia z kwestionowaniem 'jedynie słusznego modelu osiągania satysfakcji seksualnej'.  Będąca nieślubnym dzieckiem Kanika od dziecka miała 'pod górkę' (co zahartowało jej odporność i nauczyło niezależności). Jednak jedno klasyczne marzenie młodych dziewcząt tkwi i w jej głowie - też szuka swego księcia z bajki. Tyle że Kanika nie oczekuje od niego pierścionka z diamentami czy pałacu, ale... orgazmu, którego to mimo trzydziestki na karku i lat starań, z różnymi kandydatami (boski epizod Anila jako profesora podrywającego dziewczyny na... znajomość z Gulzarem!:D),  nigdy jeszcze nie osiągnęła.  Gdy w końcu niespodziewanie jej się to udaje problem zamiast zniknąć jeszcze rośnie, bowiem ma to miejsce 'na rauszu' i o ile dziewczyna pamięta efekt, to nie bardzo dzięki komu nastąpił... Może i czasem jest to zrobione zbyt grubą kreską ale.... film o kobiecym orgazmie? W Indiach? W głównym nurcie? I bawiąc mówi o ważnych sprawach? No to jest jednak coś!
 

Laapataa Ladies

 

 
13 lat. Tyle trzeba było czekać na drugi film Kiran Rao. Film, którym potwierdziła tylko widoczną już w debiucie reżyserską klasę. Przy tym atmosferą zupełnie inny od Dhobi Ghat. Mroczne mumbajskie przedmieścia zamieniła tu na pełną przestrzeni i kolorów indyjską prowincję. Umiejętność tyleż subtelnego, co głębokiego portretowania postaci  w Laapataa Ladies fantastycznie udało się natomiast połączyć z... humorem (takim inteligentnym, rzadko spotykanym w kinie indyjskim). Wyniosło to drugi film Kiran na jeszcze wyższy poziom, ponieważ - przynajmniej moim zdaniem - stworzenie ciężkiego filmu o czymś (vel artystycznego snuja:P) jest jednak prostsze niż nakręcenie takiego, który jednocześnie bawi, wzrusza i daje do myślenia, a w Laapataa Ladies mamy właśnie to wszystko. Przy tym, będąc filmem bardzo o kobietach, ma też wciąż miejsce na równie świetnie sportretowane, wcale niekoniecznie jednowymiarowe postaci męskie (moim ulubieńcem jest tu pan  policjant, którego to na początku miałam ochotę potraktować wokiem a na końcu ucałować:D)Bardzo dobry reality check stanowi także sam wyjściowy pomysł pomylenia panien młodych: po zobaczeniu trzech identycznie wyglądających brides w jednym przedziale pociągu oglądanie tych wszystkich wypaśnych filmowych wesel już nigdy nie będzie takie samo:P 


Crew   

 

 
Na koniec najbardziej komercyjna propozycja w zestawieniu. Jeśli zastanawialiście  się kiedyś, jak mogłoby wyglądać indyjskie (i babskie) Oceans 11 to myślę, że Crew może nieźle zaspokoić tę ciekawość poznawczą.  Nie ma chyba dobrego polskiego odpowiednika na heist movie, w każdym razie bohaterkami Crew są trzy stewardessy, które 'nabite w butelkę' przez swoją firmę w pewnym momencie decydują się wziąć same co ich (znaczy ekwiwalent iluś zaległych poborów plus oczywiście rekompensatę za straty moralne:P). Nie jestem szczególną fanką ani Kareeny ani Kriti ale scenarzyści na tyle fajnie scharakteryzowali i zróżnicowali postaci bohaterek, że mogłam się dobrze bawić zarówno tym, co je dzieli (czyli zupełnie różnym podejściem do życia, motywacji zawodowych itp), jak i w końcu jak ładnie przekłada się to na efektywne połączenie ich jako partners in crime. I uwielbiam scenę lądowania wg samouczka :D 

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Filmfare South 2024

Tworząc kilka lat temu poprzedni podobny post napisałam, że "trochę wyszłam ze śledzenia południowego kina na bieżąco". No to teraz to trochę bardziej niż trochę:P  Niemniej gdy fb zaczął mi wypluwać fotki z ceremonii rozdania południowych Filmfarów wciąż dużo osób nie było mi obcych, a radość z nagrody dla Fahaada skłoniła mnie w końcu do długo odwlekanego seansu Maamannan. Po pierwszej godzinie byłam gotowa napisać całą pochwalną notkę o filmie, po drugiej mi przeszło, ale uznałam, że mogę choć znów zrobić na tej bazie taki południowy przegląd ogólny. Znaczy bez kina kannada, bo tam niestety już żadne nazwisko mi nic nie mówi :/
 
Krótkie wyjaśnienie oznaczeń na listach:
  • nagrodzeni są oznaczeni pogrubioną czcionką
  • przez krytyków (jak wiadomo już od jakiegoś czasu najlepszy film i aktorzy są podwójni) - dodatkowo brązową
  • tytuły dostępne na Netflixie są na pomarańczowym tle


KINO MALLU

 



Najlepszy film Najlepszy reżyser
2018
IRATTA
KAATHAL-THE CORE
NANPAKAL NERATHU MAYAKKAM
NERU
PACHUVUM ATHBUTHA VILAKKUM
ROMANCHAM
JEETHU JOSEPH (NERU)
JEO BABY (KAATHAL-THE CORE)
JITHU MADHAVAN (ROMANCHAM)
JUDE ANTHANY JOSEPH (2018)
KRISHAND (PURUSHA PRETHAM)
LIJO JOSE PELLISSERY (NANPAKAL NERATHU MAYAKKAM)
ROHIT MG KRISHNAN (IRATTA)


Najlepszy aktor Najlepsza  aktorka
BIJU MENON (THANKAM)
JOJU GEORGE (IRATTA)
MAMMOOTTY (KAATHAL- THE CORE)
MAMMOOTTY (NANPAKAL NERATHU MAYAKKAM)
NIVIN PAULY (THURAMUKHAM)
PRASANTH ALEXANDER (PURUSHA PRETHAM)
TOVINO THOMAS (2018)
ANJANA JAYAPRAKASH (PACHUVUM ATHBUTHA VILAKKUM)
JYOTIKA (KAATHAL- THE CORE)
KALYANI PRIYADARSHAN (SESHAM MIKE-IL FATHIMA)
LENA (ARTICLE 21)
MANJU WARRIER (AYISHA)
NAVYA NAIR (JANAKI JAANE)
VINCY ALOSHIOUS (REKHA)

Najlepszy aktor drugoplanowy Najlepsza aktorka drugoplanowa
       ARJUN ASHOKAN (ROMANCHAM)   
BIJU  MENON (GARUDAN)
JAGDISH (FALIMY)
JAGDISH (PURUSHA PRETHAM)
SIDDIQUE (CORONA PAPERS)
VINEETH SREENIVASAN (THANKAM)
VISHNU AGASTHYA (RDX)
ANASWARA RAJAN (NERU)
ANASWARA RAJAN (PRANAYA VILASAM)
ASHWATHY (B 32 MUTHAL 44 VARE)
DARSHANA RAJENDRAN (PURUSHA PRETHAM)
MANJU PILLAI (FALIMY)
POORNIMA INDRAJITH (THURAMUKHAM)



Tylko w Kerali za mało rozrywkową rolę  (tego Kaathala to chcę obejrzeć od pierwszych wieści o tym projekcie, znaczy o Mamucie z Jo w dojrzałej love story) Mamut może dostać 'zwykłego' Filmfare (czyli od widzów) a nie 'rekompensacyjnie' tego od krytyków (bo trochę tak widzę to wyodrębnienie nagród od krytyków osobno - jako próbę rekompensaty faktu, że zasadniczo głosują tu widzowie, którzy to wybierają coraz bardziej populistycznie, a wcale nie doceniając najlepsze obrazy/kreacje aktorskie). Na razie trzeba pewnie w końcu sięgnąć po Mamuta u Pellissery'ego (to ta druga nominacja aktorska)  no i po Irattę, do której dotąd podchodziłam dość podejrzliwie (kryminały to też nie całkiem moja bajka). To i tak całkiem niezła dostępność nominowanych tytułów z Kerali. Choć chętnie obejrzałabym też i Neru (sądówka z Mohanlalem i Priyamani od reżysera Drishaym), i rom-com z Fahaadem o trudnym do spamiętania (bo dłuugim) tytule, a i o 2018 czytałam sporo dobrego.




KINO TAMILSKIE

 


Najlepszy film Najlepszy reżyser
AYOTHI
CHITHHA
MAAMANNAN
PONNIYIN SELVAN PART-2
VIDUTHALAI PART-1
MADONNE ASHWIN (MAAVEERAN)
MANI RATNAM (PONNIYIN SELVAN-PART 2)
MARI SELVARAJ (MAAMANNAN)
S U ARUN KUMAR (CHITHHA)
VETRI MAARAN (VIDUTHALAI PART-1)

Najlepszy aktor Najlepsza aktorka
SIDDHARTH (CHITHHA)
SIVAKARTHIKEYAN (MAAVEERAN)
SOORI (VIDUTHALAI PART-1)
VADIVELU (MAAMANNAN)
           VIKRAM (PONNIYIN SELVAN-PART 2)         
AISHWARYA RAI BACHCHAN (PONNIYIN SELVAN-PART 2)
AISHWARYA RAJESH (FARHANA)
APARNA DAS (DADA)

BHAVANI SRI (VIDUTHALAI PART- 1)
NIMISHA SAJAYAN (CHITHHA)
SHRADDHA SRINATH (IRUGAPATRU)
TRISHA (PONNIYIN SELVAN- PART 2)
 

Najlepszy aktor drugoplanowyNajlepsza aktorka drugoplanowa
        FAHADH FAASIL (MAAMANNAN)      
MS BHASKAR (PARKING) 
  S.J.SURYAH (MARK ANTONY)
VINAYAKAN (JAILER)
YOGI BABU (MAAVEERAN)
ANJALI NAIR (CHITHHA)
              RAICHAL RABECCA (GOOD NIGHT)      
RAMA (PARKING)
SARITHA (MAAVEERAN)
SUBHADRA (BOMMAI NAYAGI)


Pojedynek uznanych reżyserów wygrał w Tamil Nadu ten relatywnie najmniej znany  (choć jak właśnie sprawdziłam filmowym debiutem reżysera Chithhy było moje ukochane Pannaiyarum Padminiyum).  Z ciekawostek Siddarth sobie też sam wyprodukował swoją nagrodzoną rolę w tym kryminale ;)  Chithha jest ponoć na Disney+ nie znam się jednak na tej platformie na tyle, żeby wiedzieć czy może to oznaczać jego dostępność też w Polsce czy niekoniecznie... Na pewno w cholerę cieszy mnie nagroda za drugoplanówkę dla Fahaada (ja go w ogóle kocham za nieoczywiste i wyrafinowane zuo, ale w Maamannan przeszedł już w ogóle na jeszcze wyższy level). Nagrodę za pierwszoplanówkę też bym zresztą dużo prędzej dała Vadivelu (to się nazywa powrót z przytupem! serio, takiego Vadivelu nikt w was na pewno nie widział i to jest COŚ - a ja naprawdę nie znoszę tych jego komediowych ról) niż Vikramowi, który akurat za cierpiętnictwo u Maniego nie zasłużył imho nawet na nominację  (a nie dać nawet tego Karthiemu?? pfff...). Obie panie od Maniego dostały za to swe nominacje słusznie  niezależnie od tego, że za nimi ogólnie nie przepadam. I tylko żal że prawa do Viduthalai kupiło Zee (liczyłam chwilę, że może trafi na Netflixa, skoro jest tam już Visaranai).





KINO TELUGU

 

 
Najlepszy film Najlepszy reżyser
BABY
BALAGAM
DASARA
HI NANNA
MISS SHETTY, MR. POLISHETTY

SAMAJAVARAGAMANA
SALAAR: PART 1- CEASEFIRE
ANIL RAVIPUDI (BHAGAVANTH KESARI)
KARTHIK DANDU (VIRUPAKSHA)
PRASHANTH NEEL (SALAAR: PART 1- CEASEFIRE)
SAI RAJESH (BABY)
SHOURYUV (HI NANNA)
SRIKANTH ODELA (DASARA)
VENU YELDANDI (BALAGAM)

Najlepszy aktor Najlepsza aktorka
ANAND DEVERAKONDA (BABY)
BALAKRISHNA (BHAGAVANTH KESARI)
CHIRANJEEVI (WALTAIR VEERAYYA)
DHANUSH (SIR)
NANI (DASARA)
NANI (HI NANNA)
NAVEEN POLISHETTY (MISS SHETTY, MR. POLISHETTY)
PRAKASH RAJ (RANGA MAARTHAANDA)
ANUSHKA SHETTY (MISS SHETTY, MR. POLISHETTY)
KEERTHY SURESH (DASARA)
MRUNAL THAKUR (HI NANNA)
SAMANTHA (SHAAKUNTALAM)
VAISHNAVI CHAITANYA (BABY)

Najlepszy aktor drugoplanowy Najlepsza aktorka drugoplanowa
BRAHMANANDAM (RANGA MAARTHAANDA)
DHEEKSHITH SHETTY (DASARA)
KOTA JAYARAM (BALAGAM)
NARESH (SAMAJAVARAGAMANA)
RAVI TEJA (WALTAIR VEERAYYA)
VISHNU OI (KEEDAA COLA)
RAMYA KRISHNAN (RANGA MAARTHAANDA)
ROHINI MOLLETI (WRITER PADMABHUSHAN)
RUPA LAKSHMI (BALAGAM)
SHYAMALA (VIRUPAKSHA)
SREELELA (BHAGAVANTH KESARI)
SRIYA REDDY (SALAAR: PART 1- CEASEFIRE)
SWATHI REDDY (MONTH OF MADHU)




Wydawać by się mogło, że sytuacja z kinem telugu jest najlepsza, bowiem można legalnie obejrzeć najwięcej z nominowanych tytułów, niestety - jak to zwykle - ilość nie bardzo przekłada się na jakość  i od dwóch (Nanny i Salaara) na pewno radziłabym się trzymać z daleka. Bardzo cieszy mnie natomiast docenienie Miss Shetty Mr Polishsheety (który - co wcale nie jest częste - jest przeurocznym i niebanalnym rom-comem), a jeszcze bardziej nagrodzenie Naveena (i to jeszcze exe quo z Prakashem!), który jest dla mnie podobnym odkryciem, jak parę lat temu Nani (choć po głębszym researchu wyszło, ze już się wcześniej widzieliśmy:D) i mam nadzieję, że zrobi podobną karierę. Szalenie jestem też ciekawa tej nowej fali 'małych filmów'  (casus Baby czy Balangam) - u Telugów od czasu Kammuli to się zrobił jakiś standard, że co chwilę pojawia się kolejna i przeważnie to są naprawdę fajne rzeczy, takie świeże w podejściu.