niedziela, 4 marca 2012

Indyjskie kino dziecięce: Keshu (2009), Malli (1998), Chutkan Ki Mahabharat (2006)

Ostatnio odkryłam na YT kanał ze sporym wyborem dziecięcego kina z Indii. Grzech byłoby nie skorzystać, zatem urządziłam sobie mini cykl filmów dziecięcych:)

Zaczęłam od Keshu - słynnego z niedawnego skandalu na Nationalach. Otóż okazało się, iż nagrodzony nagrodą dla najlepszego filmu dziecięcego 2009 roku obraz Sivana (ojca Santosha Sivana) jest prawdopodobnie remakiem kannadyjskiego Putaani Party (a remaki nie mogą kandydować do Nationali - i słusznie:P). Ostatecznie nagrodę dla Keshu więc wstrzymano. Niemniej, nawet jeśli to nie oryginalny pomysł, to jest to urocza opowieść o losach niepełnosprawnego dziesięciolatka. Tytułowy Keshu od urodzenia jest bowiem głuchoniemy (i od tegoż czasu nie ma matki), ale jest pełnym życia i energii chłopcem. Jego psoty sprawiają, iż non stop ktoś się na niego skarży (i surowy wuj wciąż go karze). Pewnego dnia do wsi Keshu przybywa jednak nowa nauczycielka, Shalini, która nie tylko nie da się 'sprowokować' wybrykom Keshu, ale także dostrzeże w nim pewien talent i przekona rodzinę do zainwestowania w specjalną edukację (czyli rozwój) chłopca. Czy inni także zmienią swój stosunek do Keshu i staną się z niego dumni?  Keshu to bliska memu sercu opowieść pewnie i dlatego, że - liznąwszy nieco pracy z osobami niepełnosprawnymi - zdaję sobie sprawę jak ważne jest patrzenie na nich nie tylko przez pryzmat ich ułomności czy ograniczeń, ale widzenie w nich ich indywidualności (czy uzdolnień) i dawanie im szansy na ich rozwój.To ciepły i mądry film. Polecam:)

Po Keshu przyszła pora na Malli. Znaczy po filmie ojca na film syna, bo Malli to dzieło Santosha Sivana. Nakręcone mniej więcej w tym samym czasie co 'dorosła' Terrorystka (i ponoć oba filmy oparte są na tej samej krótkometrażówce - tak przynajmniej twierdzi IMDB, bo mi trudno znaleźć - poza imieniem głównej bohaterki - jakieś ich punkty 'styczne'). Bohaterką Malli jest pełna życia, rezolutna dziewczynka, która, chłonąc opowieści miejscowego bajarza, znajduje w jednej z nich potencjalne 'lekarstwo', które miałoby pomóc jej głuchoniemej przyjaciółce i postanawia wyruszyć w jego poszukiwaniu. Malli ma więc zupełnie inny klimat niż Keshu, bardziej oparty na świecie fantazji i, szczerze mówiąc, mnie ta forma narracji przypadła zdecydowanie mniej do gustu, a film nieco znudził...Warto jeszcze wspomnieć, iż w Malli głuchoniemą bohaterkę gra faktycznie takaż dziewczynka (jak to jest w przypadku Keshu, tego mi się niestety dociec nie udało..)
 
Ostatnim filmem 'z serii' była rzecz z północy. Do seansu Chutkan Ki Mahabharat zachęciła mnie Mahabharata i ludowy muzyczny teatr nautanki:) Oto do pewnej wioski przybywa z występami właśnie taki objazdowy teatr. Wystawia - a jakżeby inaczej:D - fragmenty Mahabharaty. Dziesięcioletni Chutkan jest pod wielkim wrażeniem tych spektakli, zwłaszcza przeżywa zaś podstępne knowania Sakuniego (no właśnie, jakby ktoś jeszcze nie wiedział, do czego/kogo nawiązuje tytuł najnowszego filmu Karthiego, to tu można się co nieco o Sakunim dowiedzieć:)) i  - jak to dziecko - marzy o tym, by źli się 'poprawili':D Co się jednak stanie, gdy marzenia Chutkana zaczną się w kolejnych przedstawieniach spełniać? Parafrazując bodajże kabaret Potem 'cała Mahabharata na nic'?:D To trzeba zobaczyć już samemu, w każdym razie zabawa jest przednia (i nieco absurdalna:)) - choć trudno powiedzieć, żeby  wszelkie konsekwencje były też koniecznie zabawne dla Chutkana... Niemniej wszystko skończy się oczywiście dobrze:) (i czyja wizytą!:D)

Podsumowując: dobre kino dziecięce  to kino nie tylko dla dzieci (a czasem mam wrażenie, że twórcy tychże filmów potrafią traktować swych odbiorców poważniej niż wielu  twórców 'dorosłego' kina:P).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz