niedziela, 24 stycznia 2021

Shiva (1989/90) - Nagarjuna z łańcuchem w kultowym debiucie RGV

 

 

Jak doszło do powstania Shivy?

Po ukończeniu studiów inżynierskich Ram Gopal Varma otworzył wypożyczalnię kaset video, cały czas chodziło mu jednak po głowie nie tylko oglądanie ale i kręcenie filmów. Na szczęście miał ojca, który nie uważał, że to głupie mrzonki i na dodatek miał kontakty w branży filmowej (był kiedyś dźwiękowcem w należącym do Akkinenich Annapurma Studios) i zaprotegował syna jako asystenta reżysera. W Annapurnie RGV miał okazję m.in. poznać Nagarjunę, któremu zaczął przedstawiać swoje filmowe pomysły. Gdy Nagowi spodobał się koncept toczącego się w collegowym środowisku filmu gangsterskiego reszta potoczyła się błyskawicznie. Tak właśnie powstał Shiva, przełomowy film i dla RGV i dla całego kina telugu (to zwłaszcza technicznie). Ponieważ po wielkim sukcesie telugowej Shivy RGV nakręcił szybko jego bolly remake i oba filmy mają identyczny tytuł, tę samą główną obsadę (Nagarjuna, Amala, Raghuvaran, JD Chakravarthy) i w zasadzie bardzo podobną fabułę (o pewnych różnicach potem) - łącznie ze skopiowaną w remaku dużą częścią scen i klipów - moja notka uwzględnia, porównawczo, obie wersje.

Fabuła, czyli o czym jest ten film?


Od strony fabularnej Shiva to jakby połączenie obrazu gangsterskiego światka i skorumpowanego świata polityki (czyli motywu obecnego i w późniejszych filmach RGV) z jakże popularnym dziś w kinie telugu motywem 'jednego sprawiedliwego i niepokornego' (dzielnego studenta oczywiście:D), który postanawia stawić temu czoła. Shiva jako nowy student trafia do collegu, w którym terror sieje banda pod przywództwem JD. Formalnie są oni związkiem studenckim, ale jak się okazuje ich powiązania sięgają dużo wyżej (właśnie w świat gangsterki i polityki), tak że boją się ich nie tylko uczniowie, ale też nauczyciele. Ale Shiva oczywiście postanawia nie dać się zastraszyć i rozpoczyna ostrą konfrontację z JD... (rozpoczętą właśnie ową słynną sceną, w której Nag przygotowując się do walki ściąga łańcuch z leżącego obok roweru i owija sobie go wokół ręki).
 

Remake hindi (bo od tego zaczęłam - ma napisy :D)


Na początku było ciężko, jakoś w ogóle nie mogłam 'wejść' w klimat tego filmu.. Być może naczytawszy się o tym, jaki to ważny film w historii kina telugu, kultowy, trendsetter itp oczekiwałam nie wiadomo czego, a dostałam coś, co jest mi w sumie już teraz znane z wielu filmów południowych (i co z tego że późniejszych, znaczy że to raczej one wykorzystują motywy ze 'Shivy', skoro ja widziałam je wcześniej...). Choć najwięcej skojarzeń miałam jednak z czymś chronologicznie starszym znaczy z 'Pratigathaną' (a w sumie też jej bolly remakiem bo oryginału niestety nie oglądałam). Poza tym, że zamiast nauczycielki tu jest student, dużo elementów wyglądało bardzo podobnie: miasto rządzone przez zuego, zuy w collegu, który jest szefem związku studentów (a oni służą głównemu zuemu do różnych rozrób, znaczy są jego bojówkami więc nie można ich ruszyć) i ktoś nowy, kto chce z tym walczyć (tyle że więcej się bije, choć chce też ze zuym wygrać 'legalnie' przez wybory studenckie). I nawet jest uczciwy policjant, który chciałby coś zrobić, ale nie może, bo co kogo aresztuje, to dostaje telefon i musi go zwolnić. Nie zachwycał mnie też bardzo ani Nag ani Amala, która zdawała mi się bardzo sztampową heroiną, która nie wiadomo dlaczego 'poleciała' na hiroła (no, pewnie bo piękny i dzielny). Dopiero w drugiej połowie filmu zaczęło mi się naprawdę podobać. Rozpoczęła się konkretna akcja (piękna scena walki w deszczu!), podkreślana świetnym backgroundem, zrobiło się więc mocniej i mroczniej, i w końcu losy głównej pary bohaterów zaczęły mnie naprawdę obchodzić. No i absolutnie niesamowity Raghuvaran! Tak się nawet zastanawiałam, że przecież to taki ceniony odtwórca ról negatywnych a jakoś nie umiem przywołać z pamięci jakiejś jednej szczególnej jego takiej roli. To teraz już mam. Właśnie tę. Chodzące bezlitosne zło z fascynującym przerażającym wzrokiem. Ogólnie natomiast brakowało mi trochę w filmie kontynuacji pewnych wątków zarysowanych na początku, jakby pewne postaci trochę zbyt potem 'znikały' (JD czy brat Shivy).
 

Telugowy oryginał (saute)

 

I tu znów niespodzianka. Nie wiem czy dlatego, że tu z kolei nastawiłam się już na tą słabszą pierwszą część, czy że z powodu braku rozumienia dialogów trochę inaczej śledziłam film, ale od początku mnie bardziej zainteresował i jako całość wydał mi się bardziej 'równy'. Postaci bohaterów bardziej mnie od początku zainteresowały. W przypadku Amali różnicę mogą tu robić dwie rzeczy: primo - trochę inaczej pokazano jej poznanie się ze Shivą (bardziej naturalne mi się to wydało), a secundo - miała inny głos, mniej słodki i piskliwy (najprawdopodobniej to głos w bolly jest jej prawdziwym, a w telugu o dziwo podłożyli jej 'normalniejszy'). Z ważnych zmian aktorskich okazało się, że rolę graną w remaku przez Paresha Rawala w oryginale gra Kota Srinivas Rao i on podobał mi się bardziej, bo zagrał 'poważniej' a Paresh trochę jednak poszedł w kierunku przerysowania...
I kiedy tak spokojnie sobie porównywałam obie wersje, znienacka zaskoczono mnie jedną, naprawdę znaczącą zmianą w fabule! Która pozwoliła też na coś, czego mi brakowało w wersji bolly, znaczy jakiś udział rodziny (brata Shivy) i w drugiej części filmu. Różnica jest też w ostatniej scenie filmu. I po namyśle stwierdziłam, że najbardziej odpowiadałby mi mix znaczy zmiana w fabule z bolly, a końcowa scena w tolly :D
Wersja telugu jest również trochę inaczej kręcona, ciut surowsza, w bardziej przytłumionych kolorach (zaskakująco, ale to ta bolly wygląda moim zdaniem bardziej 'południowo').
 

Techniczna przełomowość Shivy i laury dla filmu 


Swój sukces i kultowy status film zawdzięcza w dużej mierze stronie technicznej. RGV nakręcił bowiem kino, jakiego dotąd nie było chyba nie tylko w AP, z dynamicznymi zdjęciami i pracą kamery (to RGV wprowadził do kina telugu steadycam) oraz nowoczesnym sposobem użycia i rejestracji dźwięku.   Nie zrezygnował jednak z tradycyjnych klipów (które, szczerze mówiąc, nie są w tym filmie koniecznie potrzebne).
Poza zarobieniem kupy kasy Shiva zdobył masę nagród, z Nandi dla najlepszego reżysera i scenarzysty (to dla Tanikelli Bharaniego) i National Award dla najlepszego filmu telugu na czele.
O znaczeniu Shivy dla tej kinematografii świadczyć może też fakt, że kilka lat temu Telugowie obchodzili z wielką pompą 25. rocznicę powstania filmu, a RGV nakręcił wtedy specjalny dokument o jego tworzeniu:
 

 

 Czy polecam i którą wersję? 


Owszem, ale chyba lepiej bez oczekiwań wielkiego kultowego dzieła (znaczy to jest dobry film, ale chyba nie tak odkrywczy i nowatorski dziś jak te 30 lat temu) i zdecydowanie porównawczo obie wersje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz