niedziela, 12 kwietnia 2020

Pardesi / Хождениe за три моря (1957) - jak Indusi (współ)adaptowali staroruską klasykę podróżniczą

Fani kina bolly, którzy dotarli także do oldskuli, wiedzą z pewnością o przykładach filmowej kooperacji indyjsko-radzieckiej. Najsłynniejszym (i najbardziej kasowym - w obu krajach) przykładem jest tu Alibaba Aur 40 Chor z 1981 roku z Dharmendrą, Hemą i Zeenat, na kinowy seans którego to w polskim dubbingu (efekt z kolei przyjaźni polsko-radzieckiej) niektórzy jechali przez pół Polski. Wiadomo też, iż nasi wschodni sąsiedzi od dawna są świetnym rynkiem zbytu dla kina bolly (a i nie tylko tej indyjskiej kinematografii), czego dowodem jest istnienie wielu starszych i nowych tytułów w rosyjskim dubbingu.  No dobrze, ale kiedy i jak to wszystko się zaczęło?
Otóż we wczesnych latach pięćdziesiątych ZSRR zaczął wspierać młode państwo indyjskie. Wzajemne wizyty kulturalne doprowadziły do wymiany filmowej i w ten oto sposób radziecka publiczność poznała kino hindi i jego gwiazdy (szczególną sympatią obdarzając złotą parę Raja Kapoora i Nargis). Rosjanie pokochali indyjskie połączenie tematyki społecznej (zwłaszcza problemu różnic klasowych) z formułą tańca i śpiewu, dla strony indyjskiej zaś ZSRR stał się ważnym, dużym rynkiem zbytu. Skoro zaś współpraca dobrze się rozwijała, postanowiono ją przenieść na wyższy poziom i także kręcić razem filmy. Owe tworzone wspólnie fabuły miały łączyć motywy popularne w kulturach obu krajów, ale także udział techniczny miał być równorzędny (dwóch reżyserów, scenarzystów itp.). 
 
Pierwszy tytuł do wspólnej produkcji został wybrany dokładnie według takich zasad i było nim właśnie Pardesi (po rosyjsku: Хождениe за три моря).  Reżyserem ze strony indyjskiej został  K. A. Abbas (scenarzysta najważniejszych filmów Raja Kapoora, który to zresztą - wraz z Rajem i Bimalem Royem - był członkiem pierwszej oficjalnej delegacji filmowców z Indii do ZSRR), ze strony radzieckiej - Wasilij Pronin. A jaką fabułę zdecydowano się wybrać? I tu otóż niespodzianka! Хождениe за три моря (po polsku Wędrówka za trzy morza) to bowiem adaptacja jednego z zabytków literatury staroruskiej! (stąd i o istnieniu tego filmu dowiedziałam się przy okazji zajęć z literatury rosyjskiej:D). Chożdzienje to najpopularniejszy gatunek literatury średniowiecznej Rusi i jego istotą jest opowieść o odbytych podróżach (stąd i związana z 'chodzeniem' nazwa gatunku;)). Na początku chożdzienja były głównie pielgrzymkowe (wiadomo jakim okresem było średniowiecze, podstawą było skupienie na Bogu i religii), relacjonowano zatem wyprawy do różnych świętych miejsc. W XV wieku zaczęły pojawiać się jednak i świeckie chożdzienja.  
 
Napisane przez Afanasego Nikitina Хождениe за три моря było najpopularniejszym z nich. Nikitin był twerskim kupcem, który to wybrał się, no zgadnijcie gdzie? Ano oczywiście do Indii:D Podobno ktoś mu powiedział, że można tam zrobić biznes handlując końmi. Oczywiście nic z tego nie wyszło (dla nas dziś jest jasne czemu, ale weźmy pod uwagę, że podróż Nikitina miała miejsce jeszcze przed odkryciem morskiej drogi do Indii, bo w latach 1466-1472), ale za to literatura ruska zyskała świetny opis jakże wówczas egzotycznej kultury i obyczajów.  Idealny materiał na film interesujący dla mieszkańców obu krajów, czyż nie?  Główną rolę przybysza z dalekiego kraju zagrał będący wówczas bardzo 'na fali' aktor radziecki Oleg Striżenow, natomiast z indyjskiej strony do filmu zaangażowano całą plejadę gwiazd  z Nargis i Balrajem Sahnim  na czele.  Mimo tych wszystkich starań film  nie odniósł jednak wielkiego sukcesu kasowego ani w Indiach, ani w ZSRR, za to był nominowany do Złotej Palmy na festiwalu w Cannes i do dziś jest uważany za najbardziej prestiżowe dzieło we współpracowym dorobku.


Ciekawostką techniczną jest fakt, iż Pardesi zostało ponoć zrealizowane w kolorze, ale dziś dostępna jest tylko czarno-biała wersja filmu. Dostępna bez problemu na YT (niestety bez napisów), trwa jednak zaledwie ok. półtorej godziny, gdy tymczasem IMDB podaje czas trwania filmu jako 150'. Na szczęście na tymże samym YT udało mi się znaleźć również wersję rosyjską (w dwóch częściach) i tę ostatecznie obejrzałam.  Jest w kolorze i trwa w sumie te 2,5 godziny. 

Jak moje wrażenia? No cóż... oryginalna fabuła zdecydowanie została zaadaptowana w duchu przyjętych, a referowanych przeze mnie wyżej, założeń:D Bohater oczywiście zakochuje się w indyjskiej dziewczynie (rolę Champy gra właśnie Nargis) i okazuje się to - a jakże - z powodu różnic społecznych uczuciem niemożliwym. Wszędzie bowiem - jak komentują to bohaterowie - biedni mają w życiu 'pod górkę'. Zaskakująco dobrze natomiast w indyjskie (hinduistyczne) klimaty wpisuje się średniowieczne prawosławne przesłanie o nadziei na życie wieczne jako formie wynagrodzenia za doczesne udręki. Ogólnie twórcy  usiłowali chyba 'wrzucić' w jeden film trochę za dużo i ta 'masalowa' formuła nie do końca tu zagrała. Irytują też 'wypaciani bronzerem' Indusi. Zdecydowanym plusem są natomiast muzyka i tańce (czemu trudno się dziwić zważywszy, że zatrudniono do tego Padmini, a w tym czasie nie było lepszej tancerki klasycznej w kinie hindi). 


Tak notabene ta rola Padmini może się kojarzyć z postacią devdasowej Chandramukhi. Ogólnie uważam, że Pardesi jest jak najbardziej filmem wartym poznania, przede wszystkim jako ciekawy - a mało dziś znany -  kawałek historii kina hindi, ale i ogląda się to naprawdę dość przyjemnie.


wtorek, 7 kwietnia 2020

Oferta kina kannada na Amazon Prime

Muszę powiedzieć, że bardzo ucieszyło mnie odkrycie całkiem obszernej oferty kina kannada na Amazon Prime, bo jeśli z całego południa tę kinematografię znam najmniej to właśnie przez problem z jej dostępnością. Tu można sporo nadrobić - i mniej i  bardziej komercyjnie.
 

2019

 

 

 Kavaludaari

 


"Kiedyś wszyscy policjanci nosili białe mundury. Ale było to dość niepraktyczne. I wtedy pomyślano o khaki. Khak znaczy brud i taka jest też praca policjanta. Ma do czynienia z brudem, ale jednocześnie powinien pozostać czysty" - tłumaczy emerytowany oficer śledczy Shyamowi - młodemu i ambitnemu policjantowi drogówki, który marzy o pracy w wydziale kryminalnym. Panowie spotykają się za sprawą odkrycia czaszek w pobliżu budowanej stacji metra. Shyam widzi w owym śledztwie szansę na spełnienie wreszcie swojego marzenia. Głębokie korzenie sprawy wystawią jednak na trudne wyzwanie nie tylko jego zdolności śledcze, ale i jego moralność. Świetny thriller z genialnym klimatem (te zdjęcia! ta muzyka!), trzymającą w napięciu historią i - last but not least - moim najświeższym aktorskim odkryciem i zauroczeniem w roli głównej.


Gantumoote

 


Takie filmy kojarzyłam dotąd z kinem marathi. Gantumoote to bowiem kameralna opowieść o dorastaniu (chyba angielskie coming-of-age story lepiej oddaje, o co tu chodzi). Bengalure, lata 90. Meera chodzi do szkoły średniej i jest prymuską, ale też zwyczajną nastolatką. Któregoś dnia idzie do kina na Hum Aapke Hain Koun, efektem czego staje się.. nastoletnia fascynacja Salmanem. Jako rozsądna dziewczyna nie skupia sie jednak na tym, co nieosiągalne, ale postanawia znaleźć w swoim otoczeniu chłopaka podobnego do Sallu. No i znajduje. Co dalej? Ano oczywiście pojawią się problemy... Świetnie poprowadzona prosta, ale pełna emocji historia uczenia się dorosłości (czyli życia). Przy okazji chyba najmniej dydaktyczny obraz pewnego poważnego problemu społecznego w Indiach, jaki widziałam (może dlatego, że to nie temat główny?)
 

Avane Srimannarayana

 


Jeśli na hasło odjechany policjant przychodzi wam na myśl tylko Salmanowy Chulbul Pandey to znaczy, że musicie poznać Narayanę Rakshita Shetty. Recenzje mówią, że walczący z bandytami i szukający zaginionego skarbu Narayana to mieszanka Indiany Jonesa z Jackiem Sparrowem i kowbojami:) Że za dużo tego? Cóż, w Avane... ogólnie wszystkiego jest dużo:D I, jak każde szaleństwo, kupuje się to albo nie, niemniej poznać warto.
 

 

Katha Sangama

 


To chyba pierwsza obejrzana przeze mnie filmowa antologia z kina kannada. Zrealizowane przez 7 młodych reżyserów 7 krótkich historii stanowi niezależne, w żaden sposób nie łączące się ze sobą w trakcie ani na koniec opowiadanka. Jak to w antologiach nie wszystkie będą się podobnie podobać (mnie np. urzekła pierwsza połowa, a potem zaczęłam się nudzić..). Całość dedykowana jest na wstępie reżyserskiej legendzie tej kinematografii, Puttanna Kanagalowi i to od tytułu jego starego filmu (też antologii) Katha Sangama wzięła swój tytuł.

 

 

Nanna Prakara (wymagane indyjskie IP)


   
Nie da się ukryć, że skusiłam się głównie z powodu Kishore'a w mundurze. I to w parze z Priyamani. Na szczęście nie musiałam tego żałować. Nanna Prakara to może nie kino wybitne, ale porządny średniak. Osią fabuły jest prowadzone przez Kishore'a śledztwo w sprawie morderstwa pewnej młodej dziewczyny. Śledztwo oczywiście sie komplikuje utrudniając odkrycie prawdy. Ku mojej wielkiej satysfakcji bohaterka Priyamani - nie tylko żona, ale i lekarka - ma znaczący udział w rozwiązaniu tej zagadki.

 

 

Vrithra (wymagane indyjskie IP)

 


Kolejny film neo-noir (odnoszę wrażenie, że ten gatunek robi się dość popularny ostatnio na południu), interesujący głównie jako przykład, iż takie kino wcale nie musi być zdominowane przez facetów. Vrithrę bowiem zarówno napisała i wyreżyserowała kobieta, jak i posiada kobiecą protagonistkę. Policjantkę na tropie - a jakżeby inaczej - tajemniczej sprawy kryminalnej. Niestety nie jest to kino kalibru Kavaludaari.



2018

 

 

K.G.F: Chapter 1

 

 
Ten film zrobił dla kina kannada to, co kilka lat temu Baahubali dla kina telugu. No, może na ciut mniejszą skalę, niemniej filmowa historia sandalwoodu też dzieli się już na przed i po K.G.F. Rekord otwarcia, pierwszy stucrorowiec w historii tej kinematografii (w sumie zarobił ponad 250 croców), wszystkie wersje językowe (na całym południu i w hindi) też dobrze się sprzedały, a i poza Indiami miał naprawdę szeroką dystrybucję. Wzorowany na bigowych 'angry young manach' bohater przybywa do Bombaju w latach 60-tych, jako mały chłopiec. Pragnąc wyrwać się z biedy  rozpoczyna pracę dla miejscowych przemytników złota i szybko awansuje w tej strukturze. W końcu dostaje zadanie specjalne wymagające powrotu w rodzinne strony, do kopalni złota w Kolar (to właśnie tytułowe KGF). Film z epickim rozmachem i świetnie odtworzoną atmosferą lat 70/80, ciut brakuje mu jednak 'duszy'. I tak, 'Chapter 1' oznacza, że będzie część druga :D
 

Katheyondu Shuruvagide

  


Film, do którego podchodziłam bez przekonania (wychwalane romansidło?),  a ostatecznie urzekł mnie tak, że zarwałam dla niego noc i chyba poświęcę mu nawet osobną notkę. On jest właścicielem ośrodka wypoczynkowego z problemami finansowymi. Dlatego ona - jedyny w tym momencie gość obiektu -  jest dla niego szczególnie cenna (a jeszcze bardziej jej recenzja). Dobrze czują się w swoim towarzystwie, ale oboje są 'po przejściach' i niekoniecznie oczekują teraz od życia tego samego. Wiem, brzmi banalnie, ale w praktyce tak nie jest. Rzecz w subtelnym sposobie poprowadzenia historii i sposobie charakteryzacji bohaterów (w filmie są jeszcze dwie inne, także bardzo ciekawe pary). To po prostu świetnie przedstawiony kawałek życia - pełnego niespodzianek, na które warto się otworzyć.

 

sobota, 21 marca 2020

Virus, Unda, Jallikattu i inne keralskie świeżynki na Amazon Prime

Po przeglądzie oferty telugu pora na amazonowe świeżynki z Kerali.



2019

 


Virus



Film w sam raz na dzisiejsze czasy. Wprawdzie zasięg wirusa Nipah wyglądać może dość blado przy obecnych statystykach koronawirusowych, inaczej odbywa się też jego transmisja (nie drogą kropelkową), ale stojący za tym wszystkim strach z równoczesną heroiczną walką ze śmiertelnym wrogiem (a śmiertelność przy Nipah sięgała 70%!) wyglądają bardzo podobnie, a Aashiq Abu dobrze przeniósł te wszystkie emocje na ekran. No i - co również może wnieść tak potrzebny nam dziś optymizm - Keralczycy tę walkę wygrali.
 

Unda



Znający realia kinematografii keralskiej wiedzą, że panowie M. filmów kręcą dużo i niestety już od jakiegoś czasu niewiele z nich okazuje się godnymi ich talentu. To jeden z tych 'rodzynków'. Na tapecie znów kwestie naksalickie, a to zazwyczaj dobrze wróży. Malutki oddział policji jedzie 'obstawić' wybory w rejonie opanowanym przez maiostów. Z ograniczonym zapasem kul, większość których zużyją już w trakcie strzelaniny następnego dnia. Jak teraz przetrwać pokojowo do dnia wyborów z zaledwie 8 kulami?   



Jallikattu


Jallikattu można chyba nazwać tamilską wersją hiszpańskiego san fermines, czyli tradycyjnej gonitwy za bykiem (bykami). I tu i tu sytuacja łatwo może się wymknąć spod kontroli.  W filmie Pellissery'ego mamy trochę inną sytuację wyjściową, bo byk ucieka z rzeźni, ale obraz narastającego szaleństwa goniącego go tłumu jest bardzo podobny. Bo też i to bardzo uniwersalny proces. Film, którego transowemu rytmowi (kamera jak 'z ręki' plus niepokojący background) najlepiej po prostu się poddać.



Ambili



Kto oglądał Sudani from Nigeria (a bardzo warto!) zapewne pamięta Soubira Shaha. Ta rola futbolowego managera sprawiła, iż kariera młodego aktora ruszyła 'z kopyta' i obecnie jest bardzo zapracowany. Rolą w Ambili Soubir potwierdza, iż nie był to 'szczęśliwy traf', bowiem cały film 'trzyma się na nim ', a jego - będący 'dużym dzieckiem' - bohater wzbudza w widzu całą gamę emocji - od sympatii do irytacji (i na postawie moich doświadczeń pracy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną mogę stwierdzić, że to dokładnie tak wygląda:P)
 


ISHQ



To zdecydowanie nie love story.  To opowieść, która trzyma w napięciu, mrozi krew i skłania do wielu refleksji. I wcale nie tylko w kwestii działalności  'policji obyczajowej', ale też nad szerzej rozumianymi kwestiami pełnych hipokryzji 'norm' obyczajowo-społecznych. I wiecie co? Cały czas miałam poczucie, że to wszystko wcale nie jest tak odległe od tradycyjnej polskiej katolicko-patriarchalnej rzeczywistości. 
 


Sullu



Film raczej nie dla osób z klaustrofobią ani przewrażliwionych, skłonnych do paniki rodziców, bowiem osią fabularną jest tu zatrzaśnięcie się pewnego bawiącego się w chowanego dziewięciolatka... w szafie. Znaczy survival thriller w warunkach bardzo domowych. Tytułowe sullu to właśnie używane w takich dziecięcych zabawach 'poddaję się'.  Czy zatem Jithu się podda? Indyjscy krytycy narzekali na słabe tempo, mnie się ta formuła przeplatania bieżącej sytuacji wspomnieniami dobrych chwil akurat podobała.


Kumbalangi Nights (wymagane indyjskie IP)

 


Scenarzysta Maheshinte Prathikaaram napisał kolejnego sleeper hita. Ta historia czterech braci, których chęć pomocy zakochanemu bratu zmienia z 'toksycznej rodziny' w 'kochającą się toksyczną rodzinę' podbiła serca widzów i krytyków.  Ja znów pozostałam trochę obojętna, ale przynajmniej przypomniałam sobie, że zły Fahaad to genialny Fahaad (a im więcej szaleństwa tym lepiej).
 


Lucifer

 


Ubiegłoroczny wysokobudżetowy hicior keralskich kin. Po śmierci premiera Kerali rozpoczyna się ostra walka  o 'schedę'. Wszystkie chwyty dozwolone. Reżyserski debiut Prithviego na podstawie scenariusza Muraliego Gopiego i z Mohanlalem w roli głównej. Niby dream team ale jakoś film przeszedł obok mnie...



Bhayanakyam  (2018 - wymagane indyjskie IP)

 


Szósty film Jayaraja z 'navarasowej' serii to powrót uznanego keralskiego reżysera do kameralnej stylistyki i do formy (tak, udało mi się niedawno obejrzeć wreszcie Veeram i niestety wszystkie moje złe przeczucia odnośnie tej szekspirowsko-navarasowej produkcji z rozmachem się potwierdziły).  W Bhayanakam Jayaraj na szczęście nie próbuje się bawić w fajerwerki, tylko prostymi środkami opowiada poruszającą historię weterana pierwszej wojny światowej, który liczy znaleźć spokój w pracy wiejskiego listonosza, ale zamiast tego przypada mu w udziale niewdzięczne zadanie przekazywania wiadomości od miejscowych chłopaków powołanych do wojska, którzy trafiają na front właśnie wybuchłej drugiej wojny światowej. Trzy w pełni zasłużone Nationale - dla najlepszego filmu, za scenariusz i zdjęcia (mógłby być jeszcze dla Renjiego Panickera).

 

 

Aneks:

 

Bo znalazłam (i obejrzałam) jeszcze kolejne filmy z Kerali. Wszystkie niestety dostępne tylko na indyjskim IP.

 

 

Android Kunjappan Ver 5.25

 

 

Najcieplejszy film ubiegłego roku (a może i nie tylko). Młody inżynier (Soubin again, chyba zacznę brać jego filmy 'w ciemno') wyjeżdża do pracy w Rosji (ale w japońskiej firmie - ach ta globalizacja:D) Nie chcąc zostawiać swego ojca (w tej roli świetny Suraj Venjaramoodu) samego sprawia mu opiekuna w postaci.. robota. Jak nieufny, uparty i konserwatywny starszy pan dogada się z robotem? To trzeba zobaczyć samemu. I jak robota przyjmuje mała keralska wioska:D (udowadnianie w świątyni, że robot jest hindustą! sceny u krawca!) Cały film z bananem na twarzy, a na koniec jeszcze cudowne przesłanie, że technika wcale nie musi ludzi oddalać, wręcz przeciwnie - może pomóc im uświadomić sobie, że są sobie potrzebni (robot w funkcji terapeuty, ha!). Cudeńko!

 

 

Helen 

 

 

Film z wszystkich ubiegłorocznych keralskich list best of the year, dwa ościenne remaki w przygotowaniu, a dla mnie jednak raczej rozczarowanie. Bohater opisywanego powyżej Sullu zatrzasnął się w szafie, a Helen zatrzaskuje się... w chłodni. Jest do tego jeszcze aspekt jej niełatwej relacji z samotnie wychowującym ją ojcem (w tej roli Lal), który niezupełnie pozwala jej zacząć żyć własnym życiem, ale jakoś żaden  z tych wątków mnie specjalnie nie poruszył.

 

 

Kettiyolaanu Ente Malakha

 



Na koniec kwestia konsekwencji braku edukacji seksualnej (czy ogólniej "oswajania" z płcią przeciwną) po keralsku.  Asif Ali gra tu farmera, który dotąd skupiał się na gospodarstwie i zapewnieniu przyszłości siostrom. Gdy je szczęśliwie powydaje za maż uznaje, że w końcu i on mógłby się ożenić. Znaleźć kandydatkę dzięki systemowi aranżowanych związków trudno nie jest, no ale im bliżej do ślubu tym bardziej narasta strach bohatera, który jest po 30-tce, a nie ma bladego pojęcia "co się robi z kobietami" (znaczy które nie są siostrami albo matką). Trochę zabawne, a trochę straszne. To familijne kino mallu, więc ostatecznie wszystko skończy się dobrze, pewne refleksje jednak zostają. Nie zawsze można liczyć, że "wszystko przyjdzie "naturalnie samo". No i to naprawdę miła odmiana po tej stercie  'maczów'-zdobywców zobaczyć taką 'sierotę':D

 




niedziela, 15 marca 2020

'Harmony' with A.R. Rahman - muzyczna podróż po Indiach

Źródło: primevideo.com
Indyjska oferta Amazon Prime to nie tylko filmy fabularne. Ostatnio udało mi się wypatrzyć i obejrzeć mini-cykl dokumentalny pokazujący różnorodne oblicza muzyki w Indiach oczami A.R. Rahmana.  
Sezon liczy pięć 45-minutowych odcinków.  Pierwsze cztery przedstawiają muzyków z różnych stanów reprezentujących różne mało znane, zanikające instrumenty i tradycje muzyczne.  Wszyscy artyści opowiadają Rahmanowi o swej muzyce, artystycznej drodze i przeciwnościach, które na niej spotkali (od czynników rodzinnych czy ekonomicznych po - jak to w Indiach - kastowych), po czym kończą odcinek wspólnym mini-koncertem. 

Zaczynamy od podróży do Kerali, gdzie poznajemy grającego na mizhavu Sajitha Vijayana.


Potem przenosimy się do Maharasztry, by posłuchać dagar vani w wykonaniu grającego na rudra veenie Baha’uddina Dagara.

Źródło: www.sahapedia.org
Trzeci odcinek przenosi nas do Manipuru i zapoznaje z uprawiającą khunung eshei, czyli tradycję specyficznego folkowego śpiewu, Lourebam Bedabati

Źródło: www.sahapedia.org
 W czwartym natomiast trafiamy w góry Sikkimu, by poznać grającego na pangthong palith Mickmę Tsheringa Lepchę.

Źródło: www.sahapedia.org
W piątym, ostatnim odcinku widza czeka natomiast specjalna muzyczna uczta, bowiem wszyscy dotychczasowi bohaterowie przyjeżdżają do Rahmana do Ćennaju, by tam w jego studiu stworzyć wspólnie absolutnie fascynującą eklektyczną koncertową mieszankę.

Całość to zatem niezwykła podróż, przede wszystkim muzyczna, ale przy okazji możemy też pooglądać piękne indyjskie krajobrazy, albowiem odcinki w większości kręcone są właśnie na łonie lokalnej natury. Coś dla oka i dla ucha znaczy.


Godny uznania jest też dokonany tu edukacyjny wkład Rahmana w popularyzację wiedzy o muzyce, której nie można usłyszeć w filmach czy w radiu. Muzyce dla bardzo 'wybranych', która dzięki jego nazwisku ma szansę  trafić do trochę szerszej widowni. Warto przy tym podkreślić, że Rahman nie występuje w tym dokumencie z pozycji 'gwiazdy', a bardziej muzycznego fascynata, który poprzez muzyczną kolaborację, fuzję świeżo poznanych elementów tradycji z wnoszonymi przez siebie nowoczesnymi, elektronicznymi elementami tworzy nową, interesującą jakość i równocześnie dzieli się nią z widzem. Zawsze zachowując przy tym szacunek dla swych gości i ich muzyki.  

Zwiastun:


Polecam zatem zobaczyć samemu jak bogate i ciekawe są indyjskie tradycje muzyczne i jak ta muzyka łączy :)

sobota, 29 lutego 2020

Detektywi, buntownicy i kumple - telugowe świeżynki na Amazon Prime

Gdy skusiłam się gwiazdkowo na subskrypcję Prime Video miało to być maksymalnie na miesiąc. Miałam sobie obejrzeć niedostępne nigdzie indziej Mahanati (bardzo polecam!) i ewentualnie bonusowo (bo w sumie hitowy film za 3 euro* nie uważam za wygórowaną cenę) pogrzebać sobie za czymś jeszcze. No i to mnie pogrążyło:P Jak zaczęłam grzebać okazało się, że ciekawych, a trudno dostępnych indyjskich tytułów jest na Prime więcej. Mam tu na myśli głównie takie kameralniejsze produkcje, bez kasowych gwiazd, które - pomimo uznania krytyki, a i publiczności - niekoniecznie opłacałoby się wydawać w dzisiejszych czasach na dvd.
Oto zatem lista takich filmów z kina telugu:


2019

 

Agent Sai Srinivas Athreya



Na hasło 'detektywistyczne kino telugu' automatycznie myślę o Chirowym Chantabbai. Na początku wydawać się może, że marzący o pierwszej poważnej sprawie agent Sai to podobny typ bohatera, ale gdy już trafia mu się ta sprawa (martwe ciała porzucone koło torów kolejowych) okazuje się, że to jednak zdecydowanie poważniejsze kino, takie naprawdę trzymające w napięciu. Choć wcale nie pozbawione humoru (i to takiego jak lubię - z nutką sarkazmu). Grający główną rolę Naveen Polishetty jest też współautorem scenariusza  i to bardzo dobrze świadczy o tym młodym człowieku (zresztą działającym też równolegle w kinie hindi)/
 


Gang Leader 



Film z imieniem Naniego w tytule (chyba głównie, żeby się widzom ze starym Chirowym filmem nie myliło:P), ale nie dajcie się zmylić: tu rządzą kobitki! Dokładnie pięć, w różnym wieku (i te starsze najlepsze!), a połączonych wspólną misją zemsty na osobie, która odebrała im bliskich. Kto im może pomóc w dziele dorwania winnego? Ich zdaniem idealnym 'specem w temacie' będzie autor kryminalnych historii (zżynanych zresztą z anglojęzycznych filmów i przerabianych na lokalny rynek:P). Brzmi crazy? I jest:D  Przynajmniej na początku, bo z pojawieniem się złego niestety film trochę siada. 
 

Brochevarevarura     

 

Odjechana mieszanka komedii z thrillerem fabularnie łącząca historię trójki kumpli - marzących o łatwej kasie studentów (Rahul, Rocky i Rambo - nazywają sami siebie R3:D) z wątkiem początkującego scenarzysty, któremu marzy się gwiazda w swym filmowym debiucie.  Starczy myślę zresztą spojrzeć na poster, żeby zrozumieć jakiego rodzaju to kino;)  Szczerze mówiąc ja się w tej fabule pogubiłam, ale to ja :P


Dear Comrade



Przyznaję się bez bicia - obejrzałam głównie z powodu Vijaya Deverakondy (ale nie wiem, czy ten sam powód starczy, żeby obejrzeć The World Famous Lover:P). Telugowie mają jednak rację, trochę go kino zaszufladkowało w rolach młodych gniewnych z problemem kontroli gniewu, bo tu znów taki spory kawałek. Trochę też za dużo 'grzybów w barszczu' w tym filmie i psychologicznie nie wszystko wyszło wiarygodnie. Szkoda, bo temat ciekawy i mimo wszystko nieźle się oglądało tę historię 'towarzysza' (nie partyjnego bynajmniej:D), który to stanie u boku dziewczyny, by ją wesprzeć, gdy ona sama nie ma odwagi zawalczyć o siebie (choć w kategorii feminizujących przesłań wolę 'przebudzenie' bohaterki Samanty z Mahanati -  gdzie to jego sprawcą był także Vijay, a w zdecydowanie ciekawszym, bo nietypowym dla niego wcieleniu).


Sye Raa Narasimha Reddy



No tak, pisałam o kameralniejszych filmach, a tu się skusiłam na superwidowisko:P To chyba dlatego, że szkoda mi było kasy na ten film w kinie, więc jak ujrzałam taką świeżynkę na Prime - formalnie za free - to nie mogłam się oprzeć. Wiedziałam, z czym się zwykle wiążą w kinie indyjskim historie bojowników o wolność walczących przeciwko paskudnym Angolom, no i nie mogę napisać, że tego tu nie ma: Uyyalawada Narasimha Reddy jest oczywiście świętym za życia (i nawet żonie nie przeszkadzają inne kobiety:P choć to chyba wyższe uczucia były w sumie, ponad tam prymitywne chucie:D), patriotyzm wylewa się z ekranu, Anglicy są podli, a kto zdecyduje im się donosić będzie musiał dokonać obowiązkowej ekspiacji, do tego w bonusie mamy fatalne charakteryzacje, a jednak oglądało się to bez bólu (i bez procentów).  Charyzma Chiru?

***

Z ubiegłorocznych telugowych rzeczy, których - z różnych powodów - nie zdecydowałam się obejrzeć na Prime znaleźć można też np.  Charanowe Rangasthalam, Maheshowe Maharshi, Prabhasowe Saaho, Gopiową Chanakyę, NTR: Mahanayakudu, czyli drugą część biografii NTRa czy też Majli - romantyczny dramat sportowy z Sam i Chaitu.


Starsze tytuły


Goodachari (2018)


 
Adivi Sesh nie jest może świetnym aktorem, ale ma nosa do ciekawych produkcji (i często pisze do nich też scenariusze). W Goodachari marzeniem jego bohatera jest zostać agentem specjalnym. W końcu mu się udaje. Ale to oczywiście początek kłopotów i podejrzeń... Sprawnie napisany, wartki thriller, w którym Prakash ma ciekawszą rolę niż Jagapati. Żeby jeszcze siedliskiem zła nie był sztampowo Pakistan...
 

Bhaagamathie (2018)


 
Zachciało mi się kolejnej herinocentrycznej Anushki to mam. Za swoje. No kiepskie to. I na dodatek głównie współczesno-policyjne, z niewielkim tylko skokiem do tytułowej królowej Bhaagamathie... 
 
 

Ninnu Kori (2017)


 

Sięgnęłam po film z powodu Naniego spodziewając się oglądalnego romansidła. A okazało się, że to całkiem fajny film obyczajowy z trochę powiewającym nad nim duchem Mouna Raagam (pierwsza miłość kontra aranżowane małżeństwo) i najfajniejsza jest postać granego przez Aadhiego męża (ach!). 
 
 

 Manamantha/Vismayam  (2016)



Film Yeletiego słynny głównie jako debiut Mohanlala w kinie telugu. Niestety w kategorii dość ostatnio popularnego także w kinie telugu kina nowelowego wypada dosyć słabo, zdecydowanie lepiej wspominam np. Chandamama Kathalu czy Awe.
 


Minigurulu (2014) 



Kino społeczne o nadużyciach w szkole dla niewidomych dzieci, które objeździło z sukcesami jakieś tam festiwale. Poprawne, głęboko słuszne i dlategoż nudnawe.

 

*cena przez pierwsze 6 miesięcy (potem jest dwa razy tyle)

czwartek, 31 października 2019

Crosscultural Adaptations of Shakespeare in Indian Cinema on the Example of ‘Kaliyattam’: Specific Imagery Used by Jayaraj


Jayaraj’s adaptive creativity can be seen particularly in some special imagery he uses in his movie. While adding new and unique elements he remains rooted in Indian tradition, but makes them also interculturally understandable. Two symbols analysed here will be the silk robe (equivalent of Othello’s handkerchief) and the motive of fire.

Replacing the handkerchief something else was necessary as it is not a part of wardrobe popular in India (traditional women’ clothes do not even have pockets). But replacing it with a silk robe definitely broadens the significance of this symbol. Both the handkerchief and the robe are the hero’s only (thus precious) family memento given by him as a special gift (as well as an obligation) to his newly wedded wife.


Both items are believed to possess magical properties and are treated as a kind of exotic talisman ensuring good fortune and a happy relationship between the couple. But while in Othello the white handkerchief is only a symbol of the heroine’s innocence and chastity in Kaliyattam the red-golden robe is something more. These colours are not accidental: according to the Indian tradition red and gold are the colours of a bride’s outfit. Red is also a colour associated with passion rather than with innocence.


As Thamara spreads it on the bed where the couple makes love the robe becomes a clear symbol of their sexual union and her sexual fidelity to her husband.This is why, when Perumalyan sees Thamara and Kanthan together in bed in his nightmares he imagines them lying on the same robe. As Thamara is also very much aware of its special value (and because of its size) the robe cannot be just lost but is stolen. Cherma believes in the magical properties of the robe as well. She steals it persuaded by her husband that it will help them to conceive a child – after the theft she immediately spreads the robe on their bed and then eagerly waits for Paniyan. His excitement at getting the robe is much greater than Iago’s reaction to Emilia’s stealing of the handkerchief. All this shows clearly how powerful the symbol Jayaraj created is for the Indian audience.


As the sphere of sacrum is an integral part of Kaliyattam Jayaraj uses the motive of fire to emphasise it even more. The movie opens with a scene showing fire and ends with the same motif — fire becomes a kind of symbolic frame. These scenes are formally part of theyyam shows. But fire accompanies also some crucial scenes in the film such as the scenes of Perumalayan’s anguish and the scene of Paniyan’s final punishment.


Identifying fire as a symbol associated with divinity as well as with passion is not exclusive to Hinduism as other religions and cultures see it similarly. For example, according to the Old Testament, God revealed himself to Moses in the form of a burning bush and in Greek mythology fire was stolen from gods by Prometheus. The symbol of fire used by Jayaraj can be easily understood also by other cultures.
 
Perumalayan commits suicide by walking into a fire while Othello dies by stabbing himself with his sword. It may be observed that in both cases the protagonist uses his professional tool for ending his life. But in Kaliattyam the suicide scene carries a deeper significance. According to the Hindu tradition dead bodies are mostly burned (this is called ‘antyesti’ meaning in sanskrit ‘last sacrifice’), not buried, in order to allow all five primal elements the body is made from (fire being one of them) return to its origin. Thus, fire may be perceived not only as destroying force (and the end of everything) but also as a purifying one, recreating primeval order. Perumalayan’s soul may finally be able to find balance and harmony absent in his earthy life[1].

To sum up the significance of Jayaraj’s creative additions and changes, it can be observed that he strengthens the colour imagery used by Shakespeare as he adds red and gold — symbolising divinity and passion — to Othello’s classical opposition of white and black.




[1] On the other hand, in Hinduism’s stance, as in Christianity, suicide is forbidden and condemned.

środa, 28 sierpnia 2019

Crosscultural Adaptations of Shakespeare in Indian Cinema on the Example of ‘Kaliyattam’: Beeing Between as a Source of Inner Division



Setting Kaliyattam in the reality of contemporary India certainly makes it more accessible and meaningful to the Indian audience. But the successful change in cultural setting also shows how universal and relevant Shakespeare’s play still is. The main contrast present in Shakespeare’s play was between two different worlds: the ‘white’ Christian Europe and the ‘black’ Muslim world (represented mostly by the title character of Othello). These dichotomic race and faith distinctions have been translated in Jayaraj’s movie into the system of castes (jatis and varnas). It can be said that Othello’s horizontal system of disparities (with the main hero being half between - which makes him ‘a stranger everywhere’) has been transformed in Kaliyattam into a vertical one. Two collaterally existing worlds – one of which is perceived by the other as an inferior one - have been changed into one, but with a clearly-defined social ladder which makes the distance between people who belong to different groups even harder to overcome. Making Kaliyattam’s hero a person belonging to the lowest part of society (formally excluded from the social order as the name “outcast” suggests), but – due to his profession – moving temporarily to the top of this hierarchy gives a new dimension to the hero’s situation and the sense of his ‘otherness’.


An important feature of Othello is its setting in Venice, a city of questionable moral reputation. The city’s infamy lay behind Iago’s cunning plan leading to convincing Othello that his wife may be unfaithful to him. India in general, and its southern part in particular, is definitely not famous for sexual liberty and courtesans. On the contrary, it has a reputation of being a conservative country grounded mostly on traditional, domestic values and this is also the world presented in Kaliyattam. But what is common for both of these realities – 16th c. Venice as well as 20th c. India – is a strong patriarchy where the position and role of women is low and narrowly defined. Thus – in spite of not having such a promiscuous culture around her as Desdemona and shown in the movie as a very modest woman clad all the time in a simple, white sari – Thamara is as much under scrutiny about her possible lack of chastity. The reason for this is as much both her ‘unruliness’ demonstrated by ‘betraying her father’s trust’ (and, even worse, loudly defending her choice) as well as the traditional patriarchal idea that women are inferior creatures not to be trusted too much. The traditional Indian woman’s role is still to be submissive and obedient to a male (a father or a husband). One of the most popular models of femininity in India — also the model of a perfect wife — is Sita and, as Yajnik notices (193), the character of Desdemona is very much a ‘Sita type’. Thamara’s unconditional devotion to her husband — irrespective of his growing suspicions towards her — fits very well the traditional patterns of behaviour expected from Indian women. These patriarchal standards are also echoed in the saying, which appears in the movie: ‘an theechamundi is safe in his walking on embers as long as his mind is pure and his wife is chaste’. Women’s chastity is presented as a key issue and even the slightest surmise of unfaithfulness could lead (as can be seen both in the case of Sita and Thamara) to serious consequences. Another example from the movie showing how much a traditional Indian woman can sacrifice in order to satisfy her husband’s and the society’s patriarchal expectations is the case of Cherma, Paniyan’s wife. She has no qualms in betraying her female friend’s trust by stealing the bed sheet from her house. She does it as a result of being convinced by Paniyanabout the magical properties of the robe, which supposedly would ensure her husband’s professional advancement and her bearing a child (both proof of her ‘full femininity’ securing a future heir of the family) Cherma seems to be a perfect personification of a women’ situation in a patriarchal world, maybe even worse than the one from 16th century Europe.

Jayaraj transferred Shakespeare’s original vertical background based on race and faith’s disparities into horizontal one - connected with a rigid social system of castes. Making his hero a theyyam artist, thus someone who belongs to the lowest part of Indian society, but thanks to his art temporally gets ‘a god’s status’, gives a brand new dimension to the sources of the protagonist ‘otherness’ and possible ‘dissociation split’ in his mind connected with this. As an dalit, thus in his everyday’s life, Perumalayan is almost invisible for members of higher classes, he is nobody. But during the theyyam performance, after getting full make-up, he rises above the whole social ladder, as he becomes ‘god’s vessel’ and gods are above kshatriyas (kings or warriors) and brahmins (priests). Therefore at those moments he is treated with utmost respect and even asked for advices. Shakespeare’s Othello – while respected as a successful warrior – is just a man, he never experienced such moments of ‘divinity’. 


There is a fascinating scene in the movie when Thamara’s father, coming furious to the shrine to confront with Perumalayan after getting to know that his daughter eloped with the latter, when seeing the hero painted (thus already acquiring godly status) instead of trying to crush him instantly treats the hero with full respect and even asks him for advice regarding his own present situation. He comes back to his accusations only later, after the show. This is a power of divine embodiment gained temporarily by an outcast theyyam artist and Jayaraj gives emphasis to this godly (spiritual) aspect even through the English title of his movie ‘The Play of God’.

This is as well an additional source of the inner division for the protagonist. Othello’s ‘blackness’ was constant, even as a respected general he was still ‘the black Moor’ in a world of white Europeans and he did not have to constantly juggle between two such extremities as Perumalayan has to do all the time. What is common for both of them is that before falling in love with a woman from a higher class they do not seem to think about their specific situation so much. Thus, in both cases, it is their romantic relationship and then a plot conceived by the jealous professional rival which becomes a trigger starting a process of losing their self-esteem. But while this progress of ‘becoming (in his own eyes) more and more black’ is presented by Shakespeare - in accordance with traditions of Elizabethan theatre – mostly by words (in dialogues or soliloquies) Jayaraj shows it rather by using visual imagery, which is specific for the language of cinema. Thus in order to depict Perumalayan’s growing insecurity, restlessness and his tormented mind the director uses a number of images. One of these scene shows a nightmare during which he sees Thamara and Kanthan together in bed – what is more, repeating a special ritual with colourful powders applied by the couple on each other’s face before making love, thus sharing an intimacy reserved only to them. 


Another one presents faces of Perumalayan and Thamara’s seen in the mirror when he clearly notices a difference between their faces and it is not just about the skin’s shade (her being more white and his dark) but also his ugliness in comparison with her beauty. This is a serious thing as, opposite to Othello’s who - apart from his skin’s colour - is usually presented (also in numerous adaptations of the play) as a quite attractive man, Perumalayan is not so, even for the local south Indian standards (a bit different from European). He is visibly overweight and his face is full of pockmarks after a smallpox which the hero successfully survived as a small child (and which killed the rest of his family). Thus he really has nothing else on his side except of his talent as a theyyam artist and - in contrast to Othello whose skills as a warrior could be attributed fully to him – this talent is more a vocation, therefore gods’ gift, not really his personal achievement. Therefore why does Thamara love him? And if for his daring performances as a theechamundi does she really love him as himself? Also – as her chastity is considered a necessary requisite for his professional prosperity (being safe while walking the embers) – his preoccupation about her faithfulness has an additional aspect not present in Othello where Desdemona’s possible infidelity was in no way connected with her husband’s work sphere. It finally turns out that it is his mind, which stopped to be pure, not her possible infidelity that has become the reason enabling his future career and this only adds to the tragedy.


There is also a very symbolic scene when the hero, tormented by his suspicions, prays to theyyam gods asking them for advice and a bunch of colourful gods come to him but then they turn back and leave him without any answer. Thus someone who – as a ‘god’s vessel’ – gives advices to others cannot himself count on similar help from gods’ side — as if such help (in getting the peace of mind) was not destined to him. Definitely, through all the movie, the hero – similarly to Othello - is completely alone with his problems and suspicions (except for ‘help’ from Paniyan’s/Iago’s side). And Perumalayan’s mind is even more simple than Othello’s (using Bradley’s terminology). He is not an educated or reflective person and even his art is a gift, thus all this complicated world of feelings and relations makes him completely lost and helpless.
One more fascinating aspect showing that the hero is continuously “in-between” two states is the crucial scene of killing the heroine. Perumayalan does it just after his performance and he still has part of his theyyam makeup on him (his face is painted). Thus he strangles Thamara while being – according to the ritual - half man and half god. This scene shows also how deeply – much in accordance with the tradition of the Sanskrit theatre – the sphere of sacrum (divine element) is present in this adaptation. What the hero does after realising that he was misled is also a bit different from Shakespeare’s version, and more in the vein with the rules of the classical Indian theatre. While Othello instantly commits suicide Perumayalan takes his time and first settles all things around him: thus he awards rightful punishment to Paniyan and formally anoints Kanthan for his successor. Only then he finishes his life by entering the ritual fire and ending his state of division split caused by ‘being between’.