niedziela, 9 września 2012

Dr. Babasaheb Ambedekar (2000) - Mammootty walczy o prawa niedotykalnych

Bardzo miło się 'dokształca' przez filmy:) Jakiś czas temu za sprawą Periyara z Satyarajem zapoznałam się z postacią i biografią jednego słynnego indyjskiego działacza społecznego, teraz poznałam kolejnego, równie znanego:) Przy okazji zobaczyłam wreszcie jakąś Nationalową rolę Mammooki (z aktorów z ich największą ilością tylko u niego miałam takie 'zaległości'- nie żebym nie była chętna, ale te jego filmy jakoś ciężko dostępne:/) Na szczęście coraz częściej pomaga YT:)


Film obejmuje okres od zagranicznych studiów Ambedekara (w Anglii i Stanach: jako pierwszy ze swojej społeczności - bo sam był 'niedotykalny' - zdobył wykształcenie na takim poziomie) przez jego działalność polityczno-społeczną (najważniejsza była tu oczywiście walka o prawa niższych kast) aż po śmierć tego wielkiego działacza. Jak mówi w pewnym momencie bohater filmu: "nie miał szans wpłynąć na to, w jakiej rodzinie się urodził, ale teraz może mieć wpływ i odmówić życia wg upokarzających zasad przewidzianych dla jego kasty". Choć, co też ładnie pokazuje ten film, nie od początku był taki silny i zdeterminowany: gdy bowiem po studiach  wrócił do kraju, a (nawet mimo dyplomów szacownych uczelni) był traktowany nadal jak obywatel niższej kategorii (któremu odmawia się np. wynajęcia pokoju w porządnym hotelu czy prawa do nabrania wody w publicznym miejscu) najpierw bezsilnie znosił te upokorzenia. W pewnym momencie stwierdził jednak, że nie, właśnie nie będzie się dłużej zgadzał na takie 'zasady'. I rozpoczął swoją 'misję'. Której poświęcił całe swe życie. Nie było łatwo, jego bezkompromisowość zyskiwała mu zwolenników wśród 'niedotykalnych', ale niekoniecznie wśród tych, którzy mieli władzę (wpływ na zmiany). Był np. - podobnie jak Periyar - w konflikcie z Gandhim  (zresztą ogólnie Gandhi pokazany jest w tym filmie w niezbyt korzystnym świetle i tu brawa dla cenzury, że to puściła. Reżyser filmu wspomina, iż ówczesna jej szefowa, Asha Paresh, powiedziała, iż nic nie zostanie wycięte, jeśli zostanie poparte faktami, znaczy dowodami. I zostało:)) Niemniej udało mu się mieć wpływ na indyjską konstytucję (był jednym z jej twórców - i pierwszym indyjskim ministrem prawa. Ale, rozczarowany, szybko zrezygnował z tego stanowiska...), a jego nazwisko do dziś jest symbolem przekonania, iż wszyscy ludzie są (a przynajmniej powinni być) równi.
Film cenionego marackiego reżysera, Jabbara Patela, nie miał łatwej drogi na ekrany.Wspominałam już o cenzurze, ale sporym  problemem było także - jak pewnie nietrudno się domyślić - pokonanie problemów organizacyjno-budżetowych. Na szczęście film zdecydowały się sfinansować władze Maharasztry oraz NFDC (nie kojarzę innego przypadku, gdy to indyjskie ministerstwo/rząd wsparło finansowo jakąś  produkcję filmową), niemniej i tak trwała ona ładnych kilka lat. Niełatwe było też obsadzenie tytułowej roli. Podobno dosyć poważnie był do niej przymierzany np. De Niro, który był nawet chętny - do czasu gdy dowiedział się, iż musiałby mówić z indyjsko-brytyjskim akcentem:D W końcu Patel przypadkiem zobaczył jakieś zdjęcia Mammooki i uderzyło go jego podobieństwo do Ambedekara (vide poniżej).

Wyżej: prawdziwy Babasaheb Ambedekar (wersja młodsza i starsza). Niżej: Mammootty w filmie:)

Pozostało tylko przekonać keralskiego superstara do zgolenia wąsów i 'wykrojenia' sporej ilości czasu dla tego projektu (to drugie było dużo trudniejsze - jak wiadomo keralscy aktorzy kręcą szybko i dużo). Efekt z pewnością jednak był wart wszystkich trudów i poświęceń. Film  zdobył 3 Nationale, w tym dla najlepszego filmu anglojęzycznego (bo oryginalnie film jest po angielsku, dopiero potem powstała np wersja hindi) i dla najlepszego aktora (trzeci w karierze National dla Mammootty'ego).
Nie jest to pewnie film, który ogląda się najłatwiej (nawet nie ma takich lżejszych, humorystycznych fragmentów jak choćby właśnie Periyar), ale jeśli kogoś na poważniej interesują Indie (a nie tylko samo oglądanie ichniejszego kina rozrywkowego) to niewątpliwie powinien się z nim zapoznać. Bo obraz ten przybliża kolejny kawał indyjskiej historii i, aczkolwiek pewnie i tak trzeba będzie po seansie trochę doczytać, łatwiej chyba na początek obejrzeć dobrze zrobiony film:) I, na zakończenie mojego wywodu, jeszcze trailer:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz