
Navarasa to dziewięć rodzajów odczuć (stanów emocjonalnych), które zgodnie z teorią ras (artystycznego smaku, doznania) powinno się wzbudzić w widzu w trakcie odbierania przez niego jakiejś formy sztuki. Są to:
miłość, erotyzm (śryngara),
radość, uciecha (hasja),
smutek, żałość (karuna),
gniew, groza (raudra),
męstwo, bohaterstwo (wira),
strach, trwoga (bhajanaka),
wstręt (bibhatsa),
zdumienie, zachwyt (adbhuta);
spokój (śanta)
radość, uciecha (hasja),
smutek, żałość (karuna),
gniew, groza (raudra),
męstwo, bohaterstwo (wira),
strach, trwoga (bhajanaka),
wstręt (bibhatsa),
zdumienie, zachwyt (adbhuta);
spokój (śanta)
Powyższe wcielenia ANRa mają obrazować dziewięć emocji (bhav) wywołujących owe dziewięć rodzajów odczuć u widza Niestety nie czuję się na razie na siłach dopasować obrazki do nazw (ale z chęcią powitam jakieś sugestie:))
W każdym razie niewątpliwie jest to aktorskie wyzwanie zagrać taka paletę postaci (i emocji) w jednym filmie, nic więc dziwnego, że w poszczególnych wersjach językowych podejmowali się tego nie byle jacy aktorzy: w tamilskiej- Sivaji Ganeshan, hindi - Sanjeev Kumar, a w telugu jak widać ANR.
Fabularnie jest to historia pewnej młodej dziewczyny, która to, dowiedziawszy się, iż ojciec właśnie zaaranżował jej małżeństwo (i nie mogąc go przekonać do zmiany zdania w tej kwestii, a bojąc się przyznać, że po prostu zakochała się w szkolnym koledze) decyduje się uciec z domu. W ciągu dziewięciu dni pozna galerię interesujących postaci i czeka ją sporo perypetii. Bo - jak chyba brzmi morał - 'samotnej dziewczynie nie jest łatwo':P Niemniej akurat Savitri nie wygląda tu na taką znów 'malutką i bezbronną dziewczynkę'. Prawdę mówiąc naprawdę dzielnie i sprytnie sobie radzi. I muszę przyznać, że - choć pewnie był to raczej film obliczony na popis męskiego bohatera w owych 9 wcieleniach - chyba po raz pierwszy Savitri mnie tak naprawdę zachwyciła. Bo dotąd to tak raczej rozumowo przyjmowałam uznanie dla niej jako legendarnej aktorki, owszem, nie miałam nigdy specjalnych zastrzeżeń, ale i też nigdy wcześniej aż tak mi się w żadnym filmie nie podobała (a może po prostu zawsze ktoś inny robił na mnie większe wrażenie?). Tu była naprawdę świetna (zwłaszcza sceny symulacji szaleństwa i udawania faceta świetne!) i chyba zrobiła na mnie nawet większe wrażenie niż ANR (choć do niego też nic nie mam, tyle że to takie krótkie popisy w sumie, a w postaci kobiecej jest jakaś ciągłość:)). I bardzo jestem ciekawa jak to będzie w innych wersjach. Całość filmu pozostawia wrażenie dobrej zabawy (choć nie są to zawsze lekkie i beztroskie perypetie- wszak trudno traktować całkiem rozrywkowo choćby postać pijaka czy trędowatego...), a 'przebieranki 'nie robiły na mnie wrażenia 'popisu na siłę', vel 'sztuki dla sztuki'.
Bardzo ładnie jest też wpleciona muzyka, dość naturalnie - mamy np kołysankę dla dziecka czy fragment występu teatralnego, no i moje ulubione 'występy w domu wariatów'. Czemu ulubione? Ano popatrzcie sami:
W każdym razie niewątpliwie jest to aktorskie wyzwanie zagrać taka paletę postaci (i emocji) w jednym filmie, nic więc dziwnego, że w poszczególnych wersjach językowych podejmowali się tego nie byle jacy aktorzy: w tamilskiej- Sivaji Ganeshan, hindi - Sanjeev Kumar, a w telugu jak widać ANR.
Fabularnie jest to historia pewnej młodej dziewczyny, która to, dowiedziawszy się, iż ojciec właśnie zaaranżował jej małżeństwo (i nie mogąc go przekonać do zmiany zdania w tej kwestii, a bojąc się przyznać, że po prostu zakochała się w szkolnym koledze) decyduje się uciec z domu. W ciągu dziewięciu dni pozna galerię interesujących postaci i czeka ją sporo perypetii. Bo - jak chyba brzmi morał - 'samotnej dziewczynie nie jest łatwo':P Niemniej akurat Savitri nie wygląda tu na taką znów 'malutką i bezbronną dziewczynkę'. Prawdę mówiąc naprawdę dzielnie i sprytnie sobie radzi. I muszę przyznać, że - choć pewnie był to raczej film obliczony na popis męskiego bohatera w owych 9 wcieleniach - chyba po raz pierwszy Savitri mnie tak naprawdę zachwyciła. Bo dotąd to tak raczej rozumowo przyjmowałam uznanie dla niej jako legendarnej aktorki, owszem, nie miałam nigdy specjalnych zastrzeżeń, ale i też nigdy wcześniej aż tak mi się w żadnym filmie nie podobała (a może po prostu zawsze ktoś inny robił na mnie większe wrażenie?). Tu była naprawdę świetna (zwłaszcza sceny symulacji szaleństwa i udawania faceta świetne!) i chyba zrobiła na mnie nawet większe wrażenie niż ANR (choć do niego też nic nie mam, tyle że to takie krótkie popisy w sumie, a w postaci kobiecej jest jakaś ciągłość:)). I bardzo jestem ciekawa jak to będzie w innych wersjach. Całość filmu pozostawia wrażenie dobrej zabawy (choć nie są to zawsze lekkie i beztroskie perypetie- wszak trudno traktować całkiem rozrywkowo choćby postać pijaka czy trędowatego...), a 'przebieranki 'nie robiły na mnie wrażenia 'popisu na siłę', vel 'sztuki dla sztuki'.
Bardzo ładnie jest też wpleciona muzyka, dość naturalnie - mamy np kołysankę dla dziecka czy fragment występu teatralnego, no i moje ulubione 'występy w domu wariatów'. Czemu ulubione? Ano popatrzcie sami:
Żal tylko, że rozpoznaję jedynie dwa fragmenty:( A i zdaje się, że panie śpiewają i 'swoje' numery z innych filmów (bo 'Nilluvave' to chyba Jamuna, a wcześniej jedna z pensjonariuszek 'odstawia' taniec Jayalality i to może być też ona sama, bo jest podana w obsadzie filmu na IMDB). Bo tak w ogóle wg źródeł to i Jamuna i Savitri śpiewają tu same, własnym głosem:)
W każdym razie naprawdę dobrze się bawiłam i chętnie zobaczę za jakiś czas dwie pozostałe wersje:)
W każdym razie naprawdę dobrze się bawiłam i chętnie zobaczę za jakiś czas dwie pozostałe wersje:)