Podczas pobytu w Londynie chodziłam nie tylko 'indyjskimi tropami', ale wpadłam też do tamtejszych teatrów:) Wybrałam spektakle muzyczne, bo chciałam czegoś lekkiego i zrozumiałego (znaczy bez staroangielszczyzny np:P). Szukałam też cenowych okazji biletowych i dopiero potem zorientowałam się, że oba wybrane spektakle skupiają się na podobnym okresie (a więc i muzyce),czyli latach 50-60:D Znaczy miałam taki mini-ciąg retro:) Baaardzo miły, bo na obu spektaklach świetnie się bawiłam:) I nie tylko ja zresztą, bo widownia ogólnie reagowała bardzo żywo: nie tylko oklaskując aktorów, ale i kołysząc się w rytm znanych standardów czy podśpiewując je, a na koniec i tańcząc (serio:D)
Pierwszy spektakl to Million Dollars Quartet w Noel Coward Theatre, czyli historia jedynego, legendarnego spotkania muzycznego wspaniałej czwórki: Elvisa Presley'a, Johnny'ego Casha, Carla Perkinsa i Jerry'ego Lee Lewis, do którego doszło w 1956 roku w Sun Records, wytwórni Sama Phillipsa. Panowie (grani przez młodą, fantastyczna obsadę) rozmawiają o muzyce i życiu, ale przede wszystkim grają swoje najbardziej znane hiciory (takie jak np. Blue Suede Shoes, Fever, Down By The Riverside, I Walk The Line, Great Balls Of Fire, Hound Dog, czy See You Later Alligator) I dają czadu, oj jak dają! Zresztą może krótka zajawka będzie bardziej przekonująca niż jakikolwiek opis:
A to historyczna fotka z prawdziwego spotkania owej czwórki:
Drugi spektakl natomiast - Dreamboats and Petticoats w Playhouse Theatre - to rzecz bardziej w klimatach Grease, znaczy nostalgiczny powrót do lat szkolnych, takich z lat 50. Znaleziony przez wnuczkę stary album ze zdjęciami inspiruje dziadka do opowieści o czasach swej młodości. Poznajemy więc galerię jego szkolnych kolegów (w tym szkolnego żigolaka- pozera, szarą myszkę, szkolną gwiazdę itp). Każdy ma jakieś marzenia i każdy kocha się nie w tym, kto kocha się w nim:D Ale najważniejsza jest znów oczywiście muzyka ( w tym takie utwory jak To Know Him Is To Love Him, The Locomotion, Happy Birthday Sweet 16, What A Wonderful World, Will You Still Love Me Tomorrow czy Let's Twist Again, choć stylizacja na lata 50 (ach, te spódnice!) też budzi bardzo pozytywne skojarzenia:) I także w tym spektaklu młoda obsada budzi uznanie swymi talentami (nie tylko wszak muszą umieć grać, ale także śpiewać i tańczyć i są naprawdę świetni:)
I również próbka wideo:
Dzięki, trochę posmakowałam Twojego Londynu, czułam uśmiech na twarzy słuchając, wyobrażam sobie o ile więcej radości Ci to dało na żywo:)
OdpowiedzUsuńOwszem, dlatego planuję tam wrócić w przyszłym roku i znów 'złapać' jakieś fajne spektakle:)
OdpowiedzUsuń